Zmienia się linia demarkacji pomiędzy tym, co ludzkie a tym, co demoniczne. Rozmyciu ulegają elementarne rozpoznania moralne. I nie chodzi już o samo zło występku, ale o wytwarzaną atmosferę, którą przesiąkają kolejne pokolenia.
Pasterze znają niepokój owiec, gdy w pobliżu kręci się wilk. Owce z natury są dość głupie, ale to niespokojne drżenie w stadzie jest przejawem ich rozumności. Lęk przed wilkiem jest racjonalny, bo wilk porywa i pożera owce, a te chciałyby pędzić dalej swój beztroski żywot. Owce instynktownie drżą i nigdy trafnie nie nazwą przedmiotu swego lęku, nie zobiektywizują go, ale zagrażające im niebezpieczeństwo wyczuwają bezbłędnie.
Ostatnio nierozumni pasterze uczą owce żerować na pastwiskach sensacji. Pragnienie sensacji, przeżywanie i udział w niej sprawiają, że owce durnieją i tracą swoją wrodzoną czujność. A niektóre z nich, wiedzione nierozważną ciekawością, same pchają się w wilcze łapy. Co gorsza, część pasterzy już nie wierzy w istnienie wilków i w rezultacie strach owiec uważa za niedorzeczny. Wyśmiewają i drwią z tych, którzy jeszcze nawołują do czujności.
Pomimo tej samobójczej postawy w stadzie coraz mocniej daje o sobie znać archetypiczny lęk przed drapieżnikami. Ewidentne paroksyzmy tego lęku diagnozuje się niewłaściwie, zdumiewa się irracjonalnością zachowań, zamiast przyjąć najprostsze nasuwające się rozwiązanie: że instynkt – ten odwieczny rozum owiec – tyle intuicyjnie, co trafnie przeczuwa, że szykuje się zmasowany atak wilków na stado, że wataha jest już blisko, tuż, tuż.
***
Każdy antropolog przyzna, że istnieją w ludzkim plemieniu strachy tak stare jak ono samo. Jednym z nich jest lęk przed złymi duchami. Dławiący strach przed złą mocą, niewidzialną a złośliwą, obecny od zarania gatunku w każdej kulturze, nigdy nie przestał w nas żyć. Na swój sposób lęk ten próbowało egzorcyzmować oświecenie, potem pozytywizm, ośmieszając go jako przejaw zabobonnej wiary. Nie inaczej postępowała dwudziestowieczna nauka, redukując strach przed złymi duchami do fenomenu czysto psychologicznego. I jedni, i drudzy mieli jego przedmiot za urojony wytwór raz to fantazjującej ciemnoty, raz – zneurotyzowanej psychiki.
A jednak tego lęku nie udało się wypędzić, bo nie można z ludzkiej natury usunąć tego, co ją ustanawia. Można to najwyżej odkształcić lub pielęgnować. Może to się zdegenerować lub rozwinąć, ale nigdy zaniknąć.
Powodowani tym strachem ludzie próbowali na różne sposoby zabezpieczać się przed złymi mocami, poczynając od animizmu, aż po religie monoteistyczne, od czerwonej wstążeczki „od uroku”, powieszonej na niemowlęcym łóżeczku, po egzorcyzm.
Zostało Ci jeszcze 85% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń