Ewangelia według św. Jana
nasza kultura zbudowana jest na fundamentach religii, która ciału przypisuje niebagatelne znaczenie, bo przecież „Słowo stało się ciałem”, przyjmując postać Człowieka. Choć wierzymy w zmartwychwstanie ciała, wniebowstąpienie i zbawienie w ciele, to jednak cielesność nie jest współcześnie traktowana ze szczególną troską. To swego rodzaju paradoks.
Za pomocą kolorowych pism, Photoshopa i reklamy standardy ludzkiego wyglądu wywindowano na poziom, którego nikt nie spełnia, a wielu do niego dąży. Niemożność osiągnięcia ideału rodzi w wielu osobach frustrację, jednocześnie zaś sprawia, że poprawianie urody stało się zabiegiem tak powszechnym, jak wyjście do kina czy wypicie herbaty. Czasem bywa odwrotnie: dla wielu ciało jest wrogiem. Prowadzą niezdrowy tryb życia, źle się odżywiają, zaniedbują siebie. Odreagowują stresy i emocje, zadając sobie ból przez niezdrowe kompulsywne nawyki, nie licząc się z konsekwencjami takiego postępowania.
Ten numer „W drodze” poświęcamy różnym przejawom stosunku do ciała – piszemy o bieganiu jako formie medytacji, modzie na robienie tatuaży, potrzebie ascezy, popularności botoksu i silikonu, a także miejscu ciała w nauczaniu Kościoła. I pytamy o to, jak złapać równowagę w byciu sobą – duszą i ciałem. Tak przecież zostaliśmy stworzeni przez Boga. Dlatego – jak mówi jeden z naszych autorów – trzeba z tego ciała wydobyć jak najwięcej dobra. Bo przecież Pan Bóg, stwarzając nas jako istoty cielesne, wiedział, co robi.
Oceń