Po co jest historia?
fot. oliver ragfelt khV4fTy6 / UNSPLASH.COM
Oferta specjalna -25%

Twarze i imiona

0 votes
Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 26,18 PLN
Wyczyść

Dręczy nas, uwiera, powoduje kłótnie i podziały. Lepiej gdyby jej nie było, a jeśli już musi być, to chociaż ciszej nad tą trumną. Z badań historii nie wynika zwykle nic miłego, często dowiadujemy się, że było gorzej, niż myślimy, nasi bohaterowie mieli wady, a niektórzy w ogóle nie byli bohaterami. Jedni w odpowiedniej chwili potrafili obrócić żagiel do wiatru i ich grzechy poszły w niepamięć, inni szczerze się zmienili i nie chcą wspominać czasów, kiedy błądzili.

Na początku maja do aresztu trafił Gerry Adams, lider północnoirlandzkiej partii Sinn Féin. Adams jest dziś członkiem parlamentu Republiki Irlandii, poważanym i cenionym politykiem. Wcześniej było nieco inaczej. Wielu znanych historyków utrzymuje, że Adams od lat 70. był członkiem dowództwa Irlandzkiej Armii Republikańskiej – on sam zaprzecza, ale brzmi to niewiarygodnie. Ponieważ w Polsce rozpowszechniony jest mit o IRA jako katolickiej organizacji irlandzkich patriotów walczących mężnie z brytyjskim okupantem, to warto przypomnieć, że IRA była w istocie marksistowską organizacja terrorystyczną wysadzającą w powietrze sklepy spożywcze, mordującą listonoszy (urzędników państwa okupacyjnego) i innych rodaków uznawanych za zdrajców narodu. Część mitu głosi, że IRA broniła dyskryminowanych katolików przed protestancką większością prowincji. Katolicy rzeczywiście byli dyskryminowani, ale IRA zabiła więcej katolików niż brytyjska armia. W związku z jednym z takich morderstw został zatrzymany Gerry Adams.

W 1972 roku bojówka IRA porwała, a następnie zamordowała Jean McConville, wdowę i matkę dziesięciorga dzieci. Ciało kobiety oskarżonej – niesłusznie, jak się okazało – przez IRA o zdradę znaleziono na plaży 30 lat później. Przez cały ten czas IRA nie chciała wyjawić, gdzie pochowano McConville i wielu innych „zaginionych”, czyli rozstrzelanych i porzuconych w nieznanych miejscach Irlandczyków uznawanych za zdrajców. Według ujawnionych niedawno relacji byłych członków IRA, to Gerry Adams wydał rozkaz zabicia Jean McConville. Dlatego trafił do aresztu.

Zatrzymanie Adamsa jest dla Irlandczyków jak uderzenie obuchem w głowę. W zasadzie z politycznego i społecznego punktu widzenia nie ma ono sensu. Sam Adams całkiem niedawno mówił, że „IRA nigdzie nie odeszła”, co znaczy, że w każdej chwili może wrócić. Po co drażnić tych niemiłych ludzi, po co rozdrapywać rany, które z trudem, bo z trudem, ale jednak się goją?

Co ważniejsze, Gerry Adams, obok innego byłego lidera IRA i Sinn Féin Martina McGuinnessa, miał największy wkład w zmianę strategii IRA polegającej na porzuceniu przez nią przemocy. Nie odbyło się to w sposób pokojowy – od lat 80. w IRA trwała wewnętrzna wojna, Adams realnie ryzykował życiem, żeby wymusić na swoich towarzyszach odejście od terroru i wejście do głównego nurtu polityki. Był jednym z niewielu trzeźwych republikanów, którzy zrozumieli, że za pomocą bomb nie usuną Brytyjczyków z Ulsteru, natomiast za pomocą polityki jest to możliwe. Ostatecznie od końca lat 90. IRA ograniczyła przemoc, a potem zaprzestała zamachów i morderstw, czego konkretnym skutkiem jest nowe życie milionów mieszkańców Ulsteru. Perspektywa połączenia obu części Irlandii pod zwierzchnictwem Dublina wydaje się też dzisiaj bardziej realna niż kiedykolwiek od powstania Republiki.

Gerry Adams zrobił dla zjednoczenia Irlandii, pokoju i pojednania w Ulsterze znacznie więcej niż przeciętny Irlandczyk. Wcześniej, co prawda, działał w organizacji mordującej Irlandczyków i Brytyjczyków, ale jakie to teraz może mieć znaczenie? Po co teraz wywlekać mu domniemany udział w zbrodni z 1972 roku, której skutków i tak nie zmienimy?

Znalazłbym parę powodów. Pierwszy, najważniejszy, podał syn ofiary Michael McConville, który w momencie morderstwa miał 11 lat: „Chcemy sprawiedliwości dla naszej matki. 7 maja skończyłaby 80 lat. Nie było nam dane spędzić wiele czasu z naszą mamą, a tak bardzo byśmy chcieli więcej z nią pobyć. Jeśli IRA by jej nie zabiła, być może dzisiaj ciągle byłaby z nami”.

Zadośćuczynienie dla rodziny Jean McConville i jej samej, nazwanie zbrodni po imieniu, dotarcie do winnych – to ważne. Ale jest jeszcze coś. Zatrzymanie Gerry’ego Adamsa (został zwolniony z aresztu, ale to nie finał sprawy) jest sprzeciwem wobec prób relegowania historii w niebyt. W Polsce symbolem takiego podejścia są hasła „Wybierzmy przyszłość” albo „Zostawmy historię historykom”, co miałoby znaczyć, że nie ma sensu grzebać w brudach komunizmu. Hiszpanie próbowali wybrać przyszłość, zapominając o ofiarach wojny domowej, Argentyńczycy i Chilijczycy o ofiarach własnych brutalnych reżimów. W groteskowej formie „przyszłość” wybierają dziś Rosjanie czy Białorusini, wymazując z pamięci zbrodnie Stalina i późniejsze. Tak się nie da. Wcześniej czy później historia dopada tych, którzy chcą o niej zapomnieć.

Uczciwe zmierzenie się z własną przeszłością jest jedną z podstawowych cech wolnych społeczeństw. Od historii nie da się uciec, można co najwyżej zakazać jej uprawiania, ale to zwykle źle się kończy.

Dla nas, nie dla historii.

Po co jest historia?
Dariusz Rosiak

urodzony w 1962 r. – polski dziennikarz radiowy i prasowy, reportażysta nominowany do Nagrody Literackiej „Nike”.Przez wiele lat był związany z "Rzeczpospolitą", gdzie publikował w dodatku "Plus Minus". Autor cyklu feliet...

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszykKontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze