O tym, jak trudno prowadzić życie ukryte

O tym, jak trudno prowadzić życie ukryte

Oferta specjalna -25%

Pierwszy List do Koryntian

0 opinie
Wyczyść

Powrót do siebie samego to nic innego, jak przyjęcie z wdzięcznością wszystkich darów, które były ze mną już od dzieciństwa, a które wyrzuciłem, uważając je za nieprzydatne w dorosłym życiu.

W nieskończoność trzeba powtarzać, że życie ukryte, do którego zaprasza nas Reguła św. Benedykta, nie jest życiem w izolacji. Żyjemy wśród innych i dla innych, sami ich potrzebujemy. Nie trzeba być chrześcijaninem, żeby tę prostą prawdę zauważyć. Chrześcijaństwo jednak ukazało całkowicie nowy wymiar ludzkiego spotkania. Ludzie ochrzczeni dążą do bycia razem, do wspólnej celebracji eucharystii, gdyż wierzą, że w takim zgromadzeniu obecny jest sam Jezus.

Jego obecność zawraca każdego z nas w stronę drugiego człowieka, tworząc nową jakość spotkania opartą na ofierze i przebaczeniu. Każdy z nas przeżywa coś podobnego — na zgromadzeniu liturgicznym, choć jest otoczony przez dużą liczbę modlących się, nie czuje się obco, nie czuje się intruzem, nie czuje się, jak ktoś na przyjęciu u nieznajomych. Jest u siebie, jednak jego myśli i uczucia skoncentrowane są na liturgicznej akcji — wielbieniu Boga, składaniu Mu dziękczynienia za Mesjasza Jezusa. Jest sam przed Bogiem, a zarazem modli się wśród nieznajomych braci za cały Kościół, który tworzą bardzo konkretni ludzie.

W tym kontekście życie ukryte nie ma nic z ucieczki przed odpowiedzialnością, nie jest ucieczką z życia wspólnoty, wybraniem bezpiecznej i dość trudnej do skontrolowania przestrzeni, w której można z powodzeniem hodować swoje duchowe ambicje lub ukrywać własne lęki i lenistwo.

Życie ukryte jest ofiarą składaną za Kościół, jest darem, którego Bóg od nas żąda. Jest wyborem i podjęciem misji, która nie może się pochwalić żadnymi widzialnymi efektami. Owoce takiego życia należą do Boga samego, który ujawni je nam może dopiero po naszej śmierci. Pewnie lepiej nawet o nich nie wiedzieć, gdyż zawsze grozi nam niebezpieczeństwo pychy. Niewiedza sprzyja również bezinteresowności i wolności w kontakcie z Bogiem. Możemy z wielkim pokojem powtarzać piękne słowa Modlitwy Pańskiej: „Bądź wola Twoja”.

Otuleni Bogiem

Cóż tak naprawdę nazywamy życiem ukrytym? Wiemy już, że nie jest to izolacja i przecięcie nici powiązań z innymi ludźmi, nie jest to poczucie szczególnego wybrania i misji przekraczającej siły innych ludzi, nie jest to wezwanie do cierpiętnictwa i ukrywania swoich dobrych czynów. Życie ukryte nie jest teatrem. Jest życiem, ale takim, które potrzebuje wielkiej odwagi i mocy Ducha Świętego. Jest to życie niezwykle otwarte, które nie ma tajemnic i sekretnych reguł dostępnych tylko dla wtajemniczonych. Jest ono jasne jasnością samego Boga. Gdy mówimy: życie ukryte, nie zapominajmy dodać: ukryte w Bogu.

Co to znaczy: ukryte w Bogu? To znaczy najpierw, że jest jak ziarno dojrzewające w ziemi — moje życie jest otulone Bogiem jak ziemia, z Niego czerpię wszystkie moce do wzrostu, czasami zdaje mi się, że umieram, że tracę to, co wydawało mi się moje i jedynie dla mnie — a to sam Bóg daje mi wzrost w wolności.

Moje życie jest ukryte w Bogu — to znaczy, że tylko On zna prawdę o nim. Zna całą prawdę: „Panie, Ty wiesz (…). Ty wiesz wszystko”. Sądy o naszym życiu, że jest udane czy nieudane, nie mają wielkiego sensu. Przypomnijmy sobie przypowieść o bogaczu, który pobudował spichrze, bo obrodziły jego pola, przypomnijmy sobie chromego, który całe lata leżał przy sadzawce, czekając beznadziejnie na pomoc bliźnich, aż wreszcie spotkał samego Jezusa i został uzdrowiony.

Bóg budzi się pierwszy

Moje życie jest ukryte w Bogu — to znaczy w Nim żyję, oddycham, poruszam się. On mnie przenika i zna mnie, raduje się mną, gdyż jestem Jego dzieckiem. Ten fakt mnie wyzwala. Kiedy wobec innych często ze strachu lub próżności skłonny jestem grać i ubierać się w cudze szaty, to ukrywając się w Bogu, widzę śmieszność i zbędność tych gestów. Nie znaczy to, że łatwo mogę się ich pozbyć. Społeczeństwo z ogromną siłą narzuca jedyny i obowiązujący styl zachwalania swoich umiejętności, bezwzględność w walce o pozycję w pracy i środowisku, ironię, cynizm, sprowadzanie wszystkiego do układu dominujący — zdominowany lub pan — niewolnik.

Życie ukryte w Bogu to życie w rytmie Boga, który każdy dzień uważa za dobry do spotkania z człowiekiem, który budzi się pierwszy, by spojrzeć na moją bezbronną podczas snu twarz, który żyje dla mnie, uspokajając moje lęki, gniewy, zapraszając do oddania życia za drugiego, co często przejawia się w przebaczeniu. „Bądź jak Ja — mówi do mnie — pozwól się prowadzić w tym dniu, Ja jestem zawsze obecny przy tobie, to ty szukasz Mnie daleko od siebie samego, powróć więc do siebie samego”. Ten powrót to nic innego, jak przyjęcie z wdzięcznością wszystkich darów, które były ze mną już od mojego dzieciństwa, a które wyrzuciłem, uważając je za nieprzydatne w dorosłym życiu, wyrzuciłem je, gdyż bałem się narażenia na śmieszność, posądzenia o słabość i nieprzystosowanie do nowych, „poważnych” wezwań.

Życie ukryte w Bogu to ciągłe bycie obdarowanym. Niestety, nasze kapryśne lub zalęknione natury nie są zbyt wdzięczne za to, co przenika do nich od Boga. Widzimy to doskonale w życiu publicznym: dobrzy poeci chcą być świetnymi politykami, a politycy próbują uprawiać poezję. Większą wartość ma dla nas to, co możemy mieć, a nie to, co mamy, nie „teraz”, ale „jutro”, nie „w tym miejscu”, ale „gdzie indziej”. Jeszcze nie skończyły się jedne wakacje, a już planujemy następne. Można mnożyć przykłady takiego wychylania się poza obszar Boga. Czy mogę choć przez chwilę pomyśleć, że właśnie ja, taki, jaki jestem — jestem Chwałą Boga?! Dlaczego dopiero w starości zdolni jesteśmy widzieć obecne lata jako naprawdę szczęśliwe? Czy to nie za późno?

Zaproszenie do pięknego świata

Życie w Bogu to umiejętność zachwytu, który napełnia nasze serca cichą i wdzięczną radością. Warto się tego nauczyć. Warto od czasu do czasu skierować wzrok na swoje dzieci i zobaczyć je! Zobaczyć je raz jeszcze. Są tak zależne od nas, tak nam ufają, są tak bezbronne, tak bardzo na nas czekają. Kochają nas nieopisaną miłością! Może czekaliśmy całe życie na miłość. Wyobrażaliśmy sobie ją jako piękną historię, może miała być to rekompensata za bolesne dzieciństwo, nagroda za wygląd i inteligencję; może miała być czasem realizacji skrytych marzeń, ba, nawet upokorzeniem przeciwników, okazją do zapełnienia drążącej pustki lub nasycenia nienasyconych pragnień.

Już dziś możemy powiedzieć, że miłość jest czymś absolutnie innym. Jest we wszystkich przypadkach jak miłość dziecka, które nie ma swojej historii, nie zna jeszcze wielu nam dostępnych metod podawania się za kogoś innego. Miłość jest prośbą, prośbą o przyjęcie, uchronienie, ocalenie. Ta miłość pragnie ucieszyć tego drugiego, pragnie go zaprosić do świata, który wydaje się jej tak piękny. Nie spodziewaliśmy się, że miłość może przyjść właśnie od tej strony. To Bóg jest jej sprawcą, jej źródłem. On jest właśnie taki!

Powrót do domu

Jeśli moje życie ukryte jest w Bogu, cała moja postać będzie o tym mówić. Nie bójmy się! Pozostaniemy sobą! Będziemy jeszcze bardziej sobą niż kiedykolwiek w naszej osobistej historii! Jeśli uznam za dobre swoje życie ukryte w Bogu — będę też umiał uznać godność życia mojego partnera. Nie ma być on mną ani nie ma być projekcją moich marzeń o nim, ale ma być sobą, gdyż tylko w ten sposób może się najgłębiej zjednoczyć ze mną. Niepowodzenia w tej dziedzinie nie pochodzą najczęściej ze złej woli drugiej osoby, ale wypływają z moich agresji, niemądrych a ambitnych planów i mocnego przekonania, że tylko moje rozwiązania mają wartość. Nieraz nawet uważamy, że jeśli druga osoba spełni postawione warunki, to dopiero wtedy będzie zasługiwać na naszą miłość.

Życie ukryte w Bogu jest podjęciem Pawłowego zawołania: „Już nie żyję ja, ale żyje we mnie Chrystus”.

Podsumujmy ten fragment listu. Nie wiadomo, dlaczego wielu z nas, mając dobrze ogrzany dom, uważa, że nie zadawala on ich głębokich pragnień, i woli stać na deszczu pod rynną. Uczyńmy pierwszy zdecydowany krok — powróćmy do siebie!

Bądźmy łagodni i zdecydowani

Życie ukryte nie jest łatwe. Jego logika jest tak odmienna od logiki świata, który preferuje bezdomność i brak zobowiązań na dłuższą metę, udziela pierwszeństwa agresywnej inicjatywie, eliminuje słabych i chce zdobyć wszystko najmniejszym kosztem. Łudzi nas również swoim dobrym wychowaniem i miękkością, zdaje się nam tolerancyjny i miły, trudno mu cokolwiek zarzucić, bo wypowiada okrągłe i banalne zdania. I — jak nam się wydaje — doskonale obywa się bez Chrystusa, któremu w ramach tolerancji potrafi jednak przyznać kilka tytułów: obrońca praw człowieka, założyciel nowej sekty, pierwszy rewolucjonista, wielki idealista, tragiczny człowiek, którego zamordowano za przekonania.

Chrystus jest jednak Synem Boga żywego, naszym Panem, Mesjaszem, który zmartwychwstał. Takiego Jezusa głosimy i dla takiego żyjemy.

Tak radykalne przekonania budzą zgorszenie i niecierpliwość, jednak nie musimy od razu uważać się za prześladowanych. Najpierw trzeba uważać się za kochanych i posłanych! To jest zadanie wszystkich chrześcijan. Być może tak wielu ludzi odeszło od wspólnoty wiary, dlatego że nie mogli spotkać w niej prawdziwego świadka, choć słyszeli bardzo piękne słowa! To ogromne wezwanie dla nas. Naszą rolą jako laików pragnących żyć ideałami cysterskiej duchowości będzie świadectwo zdecydowanej, a zarazem łagodnej postawy, która mówić będzie o Bożym życiu, o jego pięknie i otwartości na każdego! Swoją postawą, a nie słowami, macie mówić: „Każdy z nas jest wolny! Każdy z nas ma wybór! To nieprawda, że muszę!”.

Życie ukryte zaprasza do dania świadectwa przez odpowiednią postawę wobec świata. To bardzo trudny sposób, lecz nie warto rozwodzić się nad trudnościami, lepiej modlić się do Ducha Świętego o potrzebne siły. Nie trzeba ukrywać, że pierwszą i najbardziej charakterystyczną cechą życia ukrytego w Bogu jest dobrze pojęty pacyfizm! „Kto ma uszy, niechaj słucha!”. Życie to jest dlatego tak trudne, bo rządzi się prawami pokoju, a nie wojny i dominacji. Kiedy odmawiamy słowa psalmu: „Kiedy ja chcę pokoju, oni dążą do wojny”, odruchowo myślimy o tych „onych”, ale „oni” to my. Dlatego nie jesteśmy całkiem bezbronni, aby nasze świadectwo naprawdę objawiło Boże życie! Dobrze o tym wiedział zamordowany przez fundamentalistów islamskich w 1996 roku trapista o. Christian de Chergé, który codziennie odmawiał prostą modlitwę: „Panie, spraw, abyśmy złożyli broń, Panie, spraw, aby oni złożyli broń”.

Byłem, jestem, będę

Jak jeszcze możemy wyrazić tajemnicę życia ukrytego? Posłużmy się słowami jednej ze współsióstr św. Teresy z Lisieux. Miały być one złośliwością, okazały się proroctwem. Otóż siostra ta, spoglądając na Teresę, powiedziała raz: „A jak siostra umrze, to trudno będzie coś o siostrze powiedzieć, oprócz tego, że była”.

Była i wciąż jest, i będzie — takie jest nieprzemijające życia Boga. On sam objawił się Mojżeszowi jako jestem! Każdemu z nas objawił się przez swojego Syna jako współczujące jestem! Nieważne, co powiedzą o nas ludzie, gdyż Bóg powiedział o nas już wszystko. Próbujmy tylko w to uwierzyć, czyli podjąć życie ukryte jako wezwanie na każdy dzień.

O tym, jak trudno prowadzić życie ukryte
Michał Zioło OCSO

urodzony 16 maja 1961 r. w Tarnobrzegu – były dominikanin, jedyny polski trapista, duszpasterz, rekolekcjonista, pisarz. W wieku 19 lat wstąpił do zakonu Braci Kaznodziejów, tam w 1987 roku otrzymał święcenia kapłańskie. W...

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze