Ewangelia według św. Łukasza
Jr 20,10-13 / Rz 5,12-15 / Mt 10,26-33
„Trwoga dokoła!” – słyszy prorok Jeremiasz osaczony przez dawnych przyjaciół, którzy teraz wyglądają jego upadku. „Dla braci moich stałem się obcym i cudzoziemcem dla synów mej matki” – uskarża się Psalmista. A św. Paweł przypomina, że grzech i śmierć dotykają każdego z nas.
Czytania na niedzielę zarysowują nam jeden z podstawowych momentów egzystencjalnych: oto człowiek, żyjąc, oswaja świat, buduje w nim swoje miejsce, wiążąc się przeróżnymi relacjami z tym, co napotyka w owym świecie; a jednak niezależnie od swoich wysiłków wszystko to zaczyna mu się dramatycznie wymykać: pojawia się doświadczenie bólu utraty – od utraty stanu posiadania, przez utratę poczucia stabilności i bezpieczeństwa, aż po utratę przyjaźni, miłości, życia… Odnajdujemy się w tym poczuciu kruchości wszystkiego, co składa się na nasz dotknięty grzechem i śmiercią świat – dobro, którym już się cieszymy, okazuje się często takie „nieostateczne”, sama zaś myśl o możliwości jego utraty sieje w naszych sercach i umysłach paraliżujący lęk, trwogę, poczucie zagrożenia.
Grzeszność, którą w sobie nosimy, objawia się tym, że strachem próbuje skupić nas na samych sobie i na sprawach tego świata, jak też na lęku przed ich utratą – mechanizm ten dostrzegł kiedyś Seneka, gdy radził: „Pamiętaj odrzucać niepokój płynący z rzeczy i w każdej z nich widzieć to, co w niej naprawdę jest. Zrozumiesz wówczas, że nie ma w nich nic strasznego poza samym strachem. Należy zdzierać maski nie tylko z ludzi, ale i z rzeczy, i przywracać im prawdziwe oblicze”.
Jezus w Ewangelii idzie o wiele dalej: „Nie bójcie się tych, co zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą!”. Zobaczcie zatem, co tak naprawdę się liczy – zło tego świata nie może was pokonać, jeśli nie dacie mu dostępu do waszej duszy! „Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle”: jeśli zamkniecie się w waszym strachu o sprawy ciała, o stabilność i bezpieczeństwo waszego skrzętnie budowanego świata, to przeoczycie najważniejsze – Boga samego, a utrata Jego to utrata wszystkiego, to piekło…
Jezus zatem przywraca ludziom i rzeczom prawdziwe oblicze, zdziera z nich maski nakładane przez grzeszność. Robi tak jednakże nie po to, aby nauczyć nas postawy stoickiego spokoju wobec świata. Uczy nas patrzeć na świat w postawie zaufania Ojcu, w którego rękach jesteśmy, który przenika nas, zna wszystkie nasze kroki i czuwa nad nami tak troskliwie, że nawet włosy na naszych głowach są policzone. Dla Niego każdy z nas jest kimś ważnym, dlatego nie musimy się bać.
Oceń