Gdzie grać w pokera

  1. Gry Hazardowe Bez Pieniędzy: Lokalizacja wartości jackpota różni się w zależności od gry.
  2. Bonus W Kasynie 400 - Niestety, klienci ze Szwecji nie mogą wziąć udziału w bonusie powitalnym.
  3. Casino Online Za Pieniadze: Jesteśmy legalni, w pełni licencjonowani i regulowani, więc możesz mieć pewność, że grając w Spin Palace, grasz w bezpiecznym i niezwykle bezpiecznym środowisku.

Najczęstsze liczby w jackpot

Jackpot Do Której Godziny
Głównym celem gry jest postawienie zakładu Na Rękę 2 lub 3 kart, aby zdobyć punkty bliskie 9, aby wygrać.
Red Stag Casino Pl 2025 Review
Ten dostawca często łączy klasykę i popularne tematy.
Podczas gdy nieprawidłowe wyniki powodują utratę wcześniej przyznanej nagrody, właściwy wynik podwaja wygrane.

Najlepszy wirtualny kasyna jak liczyc karty

Kasyno Online Ecopayz Bez Weryfikacji
Istnieje anegdota, która mówi, że koń był tak duży i silny, że nikt nie mógł go oswoić.
Keno Wyniki Keno
Strona jest zaszyfrowana, więc dane osobowe graczy są zawsze prywatne.
Zakłady Online W Kasynie

stare czarno białe zdjęcie ojca trzymającego w ramionach córeczkę
fot. Annie Spratt / Unsplash
Oferta specjalna -25%

Święty Józef. Niedopowiedziana historia

0 votes
Wyczyść

Dobry tytuł dla dobrej książki.

Dobra książka o dobrym człowieku; napisana przez dobrą córkę. Wszystko zaś razem (Agnieszka Gołas-Ners, Na Gołasa, Świat Książki, Warszawa 2008) to dobre, krzepiące wydarzenie i pyszna lektura. W naszej rodzinie czytaliśmy ją po kolei wszyscy i za każdym razem – a obserwowałam to celowo! – rzecz wyglądała tak samo: życzliwy uśmiech na widok okładki z fotografią aktora, łapczywe spojrzenie na pierwszą stronę, nagłe milczenie i dalej już tylko czytanie, bez zatrzymania, aż do ostatniej stronicy.

Książka składa się z zapisu rozmów, nagranych przez córkę znakomitego aktora; o Wiesławie Gołasie mówią więc jego koledzy, jego bliscy, wreszcie, przede wszystkim – mówi i on sam. Ale, rzecz charakterystyczna i rzadka, kiedy ten aktor mówi o sobie – opowiada właściwie o swoich najbliższych, o przeszłości, o wojnie, o teatrze, o rolach w filmie, o nauczycielach i przyjaciołach (zawsze dobrze!), mówi o całym świecie, a prawie wcale – o własnym „ja”. To człowiek skromny, a także – nieśmiały.

Tego ostatniego określenia w naszych czasach używa się z pewną pobłażliwością czy nawet lekceważeniem. Jeden tylko profesor Zbigniew Raszewski, znakomity historyk teatru i świetny pisarz, był innego zdania: „Twierdzenie, że ktoś jest nieśmiały, stanowi […] doskonałą rekomendację. Coraz częściej myślę sobie, że gdyby nasz Zbawiciel przemawiał dzisiejszymi słowami i stosował dzisiejsze pojęcia, na Górze Błogosławieństw ludzie posłyszeliby pewno: Błogosławieni nieśmiali”*

Ten akurat Nieśmiały jest, tak się składa, jednym z najśmieszniejszych, najwspanialszych i najbardziej kochanych przez publiczność aktorów komediowych. Nie tylko zresztą komediowych: rozpiętość skali jego aktorstwa jest pełna. Lecz coś bardzo ważnego w jego osobowości, w jego psychice, przejawia się właśnie przez śmiech i wzbudzanie śmiechu, poprzez dystansowanie się od trudnej do zniesienia okropności świata za pomocą lekkiej, migotliwej materii żartu. Stawianie czoła grozie to przecież budowanie rzeczywistości alternatywnej; kiedy robi się to za pomocą radości i śmiechu, działa się jakby w obronie rzeczywistego świata przed wynaturzeniami, przywraca mu się właściwe proporcje i kategorie.

„Mama mi opowiadała, że po pierwszym »klapie«, jaki daje się noworodkowi, nie zapłakałem, ale roześmiałem się głośno” – zaczyna swoje wspomnienia Wiesław Gołas. To mogła być wesołość przeniesiona w genach („W naszym domu na Mahometańskiej królowały żarty i śmiech”), a może i przejaw charakterystycznej dla niego reakcji: zuchwałej dzielności w odpowiedzi na niebezpieczeństwo i ból. Mogła to też być zapowiedź późniejszego stosunku do świata, wyrażającego się w autentycznym bohaterstwie tego chłopca.

Miał dziewięć lat, kiedy wybuchła wojna. Jego ojciec, podoficer, ogniomistrz 2. Pułku Artylerii Lekkiej Legionów w Kielcach w kampanii wrześniowej walczył pod Warszawą, Bełchatowem i Modlinem; dwukrotnie został odznaczony Krzyżem Walecznych. Po klęsce Teofil Gołas dostał się do niewoli, lecz, pod gradem kul, uciekł z transportu do oflagu, po czym został leśnym partyzantem, a po wyjściu z lasu działał w konspiracji. Aresztowano go jednak i wywieziono do Majdanka, gdzie zginął.

Matka Wiesława Gołasa także działała w konspiracji, a on sam – w Szarych Szeregach. „Wszyscy z godnością znosili krzywdy doznawane od okupantów, starając się przetrwać dokuczliwą biedę. Walczyli z wrogiem bez broni, ale każdy rodzaj walki uważali za dobry. »Palili się« wprost do różnych konspiracyjnych zadań i rzetelnie pełnili swą służbę Ojczyźnie. […] Wiele sprytu i odwagi wykazywał Wiesław Gołas. Z chłopięcą brawurą angażował się w akcje, w których braliśmy udział” (hm. Włodzimierz Matwin, „Szare Szeregi” na Baranówku w Kielcach).

„Byłem wtedy chojrak i chociaż wielokrotnie mnie ostrzegano, nie słuchałem. Nie potrafiłem przepuścić okazji, bo w tej ciężarówce było pełno broni, która aż prosiła się, żeby ją mieli nasi. Wracałem więc do niej jeszcze dwa razy. I za trzecim razem mi się nie udało” – czytamy we wspomnieniach aktora. Złapano go i przekazano gestapo. Miał wtedy 13 lat. W więzieniu siedział od listopada 1944 do stycznia 1945 roku, w tej samej zresztą celi, co wcześniej jego ojciec. „Cela była zatłoczona, a wśród więźniów byli nie tylko żołnierze z ruchu oporu, ale i zwykli kryminaliści. Musiałem wysłuchiwać ich rozmów, które czasami były okropne. […] Wtedy w celi modliłem się. Z początku współwięźniowie nie zwracali na to uwagi, ale po jakimś czasie przestawali gadać, kląć i kiedy klękałem do modlitwy, uciszali się. […] Raz na jakiś czas, zwykle w nocy, gestapowcy przychodzili po kogoś i zabierali na przesłuchania, które odbywały się niedaleko, bo wyraźnie słychać było jęki i krzyki. […] I na mnie też przyszła kolej. […] Dopiero po pierwszym badaniu więźniowie nabrali do mnie szacunku, sądzili, że muszę być kimś ważnym, skoro mnie tak ćwiczą. Robili mi okłady z jakichś mokrych szmat. Podobno myśleli, że jakąś babę biją, tak cienko piszczałem. I wiedzieli, że nikogo nie wydałem”.

Wypuszczono wszystkich więźniów na wolność w styczniu 1945. „Niemcy wsiedli na swoje motocykle i uciekli. Poszedłem od razu do katedry podziękować za uwolnienie. […] Potem ruszyłem do domu. Pamiętam, że nogi mi się na lodzie rozjeżdżały, bo słabiutki byłem. Jak dotarłem do domu, mamy nie było, bo poszła do więzienia z paczką dla mnie. […] Kiedy już wróciła mama, od razu musieliśmy się ukryć w piwnicy przed bombardowaniem. Siedzieliśmy w niej pół nocy”.

Skatowany „bykowcami” chłopiec, z niegojącymi się ranami w okolicy nerek i na pośladkach, blady i wymizerowany, wziął zaraz potem udział w zbiórce harcerskiej i w nabożeństwie dziękczynnym. „Wielu z nas miało łzy radości w oczach – wspomina harcmistrz Matwin. – To nagłe ocalenie było wielkim przeżyciem. Dowiedzieliśmy się, że nasz wyjątkowo odważny kolega zachował się dzielnie w śledztwie. […] Pomimo tortur nikogo nie wydał, nic nie zdradził, był wierny złożonemu ślubowaniu Szarych Szeregów”.

Tak skończyło się dzieciństwo aktorskiego geniusza komedii.

Nastała młodość i epoka stalinizmu. Jeszcze (wciąż jeszcze…) pamiętamy, co było dalej.

Co trzeba w sobie mieć, żeby wyjść z podniesioną głową z opresji, jakie zwykła ludziom gotować historia? Jak to się robi, żeby – doznawszy od bliźnich wielkiej krzywdy i bólu – przez całe życie potem nieść ludziom radość i otuchę? Bo – miejmy tego świadomość – Wiesław Gołas z całą pewnością, na swój specjalny sposób, nie tylko pomógł nam przetrwać czarne, a potem beznadziejnie szare lata PRLu, ale i uczył nas, że trzeba z nich wyjść. Ten żartowniś, swój chłop, ulubieniec całej Polski, nie zawahał się przed wyśpiewaniem nam prosto w oczy straszliwej diagnozy społecznej, zawartej w piosence Wojciecha Młynarskiego W Polskę idziemy. Ciarki chodziły po grzbiecie każdemu, kto usłyszał wypowiedziane mocno, ze śmiertelną powagą, ostatnie słowa piosenki: „Gdyby nam tego miało zabraknąć… Nie! nie zabraknie”.

Wiesław Gołas mówi o sobie z całą szczerością, króciutko a treściwie, w jednej z części („Jak być kochanym”) tej książki. Podrozdział nosi tytuł: „Łatwiej jest dosmucać niż rozśmieszać”. Oto te ważne słowa:

„Życie miałem dosyć ciężkie i często zastanawiam się, dlaczego mimo to zawsze miałem tyle ochoty do żartów? W rzeczywistości wesołkiem jestem tylko na zewnątrz, a głęboko w sobie mam więcej dramatu niż humoru. […] Nie mogę znieść przygnębienia i milczenia. […] Zawsze czuję się, zupełnie niepotrzebnie, odpowiedzialny za atmosferę, zobowiązany do wywoływania uśmiechu na twarzach. To trudne i męczące dla mnie, ale nie potrafię inaczej”.

Otóż to.

Ta odpowiedzialność, to poczucie zobowiązania, tak trudne i męczące… Czy to nie jest przypadkiem prawa odpowiedź, idąca z samej głębi duszy, na wezwanie: „Jeden drugiego brzemiona noście”?

Smutek też jest brzemieniem.

Bardzo dziękujemy, kochany Panie Wiesławie.

Bardzo.

Bóg zapłać!

* Zbigniew Raszewski, Listy, Akapit Press, Łódź 1999.

Na Gołasa
Małgorzata Musierowicz

urodzona 9 stycznia 1945 r. w Poznaniu – z domu Barańczak, siostra Stanisława Barańczaka, absolwentka PWSSP w Poznaniu, najbardziej znana jako autorka serii Jeżycjada....

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze