Kierowniczki duszy
Oferta specjalna -25%

Ewangelia według św. Jana

0 opinie
Wyczyść

Kobiece towarzyszenie duchowe pozostaje w życiu większości wspólnot zakonnych dziedziną nieodkrytą. Narasta natomiast świadomość potrzeby kierownictwa, przerastającego możliwości spowiedników.

Poniższy tekst jest owocem rozważania zadanego mi przez Redakcję tematu Aspekty kobiecego kierownictwa duchowego. Nie rości sobie pretensji do ostatecznie sformułowanej wypowiedzi, stanowi raczej zapis konkretnych doświadczeń, zebranych w dość luźnej i osobistej formie.

Zaskakująca prośba

Wiele zawdzięczam kierownikom duchowym, którzy wspomagali mnie w ważnych sytuacjach i podejmowanych wyborach. Byli to z reguły spowiednicy, którzy nie bali się rozmów także poza konfesjonałem. Dzięki ich pomocy mogłam podjąć powołanie do życia konsekrowanego w świecie (w instytucie świeckim, gromadzącym osoby poświęcone Bogu, ale nieżyjące we wspólnotach klasztornych) w czasach głębokiej konspiracji (lata pięćdziesiąte).

W okresie formacji taką pomoc duchową stanowiła dla mnie opieka kobiety – przewodniczącej naszej wspólnoty. Przez wiele dalszych lat była zresztą moją „kierowniczką duchową”, choć nie nazywało się tego w ten sposób. W przeżywaniu kolejnych trudności czy odkryć życia wewnętrznego o wiele lepiej czułam się rozumiana przez nią aniżeli przez spowiedników, oceniających głównie moralnie albo proponujących praktyki czy rozwiązania czasem nie do przyjęcia. Przez lata nazywało się więc, że nie mam formalnie kierownika duchowego, a powinnam go mieć.

Pracując jako psychiatra nieraz badałam kandydatów do stanu kapłańskiego i życia zakonnego, pomagałam też w sytuacjach kryzysowych, nie tylko we własnej wspólnocie. Zmusiło mnie to do studium (nieformalnego) psychologii życia i powołania religijnego i wreszcie teologii duchowości. Samo życie zmuszało zatem do poznania odrębności kobiecego i męskiego przeżywania, także w najważniejszej dziedzinie życia, jaką jest duchowość. Te odrębności mają istotne znaczenie zwłaszcza, gdy chodzi o praktyki ascetyczne. Gdy dobrnęłam w działalności zawodowej do wieku emerytalnego, mogłam skoncentrować się na profilaktyce, czyli higienie psychicznej życia duchowego.

Rozwijała się wtedy nowa gałąź psychologii – psychologia komunikacji, bardzo obiecująca pomoc dla poradnictwa, wychowania i psychoterapii. Warsztaty psychologii komunikacji przyciągały i przyciągają wielu zainteresowanych, także duszpasterzy. Przeżyłam jednak kiedyś wielkie zaskoczenie, gdy jeden z uczestników warsztatów zwrócił się do mnie z prośbą o kierownictwo duchowe, „bo niedawno zmarł jego wieloletni kierownik, kapłan zakonny”. W ten sposób formalnie weszłam w relacje, które praktycznie nie były mi obce, lecz nigdy nie były nazywane kierownictwem duchowym.

Programem jest życie

Chodzi w gruncie rzeczy o towarzyszenie człowiekowi zaangażowanemu poważnie we własny rozwój w wymiarze duchowym, we wzrastanie w osobistej więzi z Bogiem. Jest to praktyka znana i pielęgnowana w Kościele od zarania jego istnienia. Różni się od przygotowywania kandydatów i nowicjuszy do życia zakonnego, a nawet od formacji seminariów duchownych tym, że nie jest organizowana programowo i odgórnie, lecz odpowiada na oddolną inicjatywę człowieka. W wolności podejmuje on realizację swej potrzeby rozwoju duchowego i nie ma to nic wspólnego z drogami awansu w strukturach wspólnotowych.

Tak pojmowane kierownictwo duchowe – raczej towarzyszenie – nie jest obciążone władzą, regulaminem i pozostawia człowieka wolnym, także w zakresie tematyki rozmów. Dyktuje je przeżywanie życia osoby, której się towarzyszy – i to także dzieje się w wolności. Nurt ten stanowią głównie modlitwa osobista, motywy podejmowanych działań, uczucia i relacje z innymi ludźmi. Pomoc dotyczy przepracowania silniejszych przeżyć, kryzysów i konfliktów, zarówno wewnętrznych, jak i zewnętrznych (zmiany w życiu zawodowym i osobistym, wybory, realizowanie pragnień, odczytywanie woli Bożej). Świadomie unikam sformułowania „dążenie do doskonałości”, gdyż obciążone jest ono ludzkim nastawieniem na skuteczność podejmowanych wysiłków i zagraża perfekcjonizmem, z którego czasem niełatwo się wyzwolić. Nawet powołani do doskonałości, pozostajemy zawsze tylko istotami obdarowanymi i umiejętność przyjmowania daru jest ważniejsza niż najusilniejsze starania. W życiu duchowym rozwój nie jest realizacją wypracowanego programu ani wykuwaniem ze skażonego „ja aktualnego” wymarzonego ideału osobowego. „Programem” może być raczej zdanie Jana Chrzciciela: „On ma wzrastać, a ja umniejszać się”.

Męska i kobieca asceza

Przedstawione powyżej zdania na temat towarzyszenia duchowego ujawniają pewne „braki”. Brak w nich walki, zmagania się, wspierania w walce, zwycięstwa, wypracowywania silnej woli i wielu podobnych sformułowań, charakterystycznych dla męskiej ascezy, w której wiele jest kultu siły i zdobywania, walki i zwycięstwa. Zagraża jej stosowanie przemocy, najpierw wobec siebie, a potem często także wobec innych. Paradoksalnie, ta sama asceza potrafi przemianować grzech na słabość, nazbyt łatwo tolerowaną, bo jakby nieuniknioną. Trudno zatem, wypowiadając się na temat towarzyszenia duchowego podejmowanego przez kobietę, pominąć potrzebę rozróżnienia między ascezą męską i kobiecą. Dostępna literatura ascetyczna przedstawia ascezę męską, co wydaje się oczywiste z uwagi na autorów. Asceza kobieca istnieje jednak od dawna, znaleźć ją można w pismach kanonizowanych świętych, mistrzyń duchowych, tworzonych dla wielu ich duchowych córek. Same zresztą, zawsze podporządkowane kierownictwu mężczyzn – spowiedników, zawarły część swojego doświadczenia między liniami i słowami pisanych na polecenie wspomnień i dzienników.

Można powiedzieć, że asceza kobieca nie została jeszcze do końca zwerbalizowana, ale znajdziemy ją także w wypowiedziach doświadczonych duszpasterzy. Odkrywałam jej wyrazy w wielu sformułowaniach aforystycznych, podkreślających odrębność przeżywania kobiet i mężczyzn. Oto kilka z nich:

„Sercem mężczyzny jest świat – światem kobiety są sprawy jej serca”.

„Kobieta jest jak ocean: powierzchnia jego ugina się pod najlżejszym naciskiem, a jednocześnie dźwiga okręty pełne najcięższych ładunków”.

„Mężczyzna pragnie być kimś – kobieta pragnie być kimś dla kogoś”.

„Kobieta musi działać cicho i twórczo, gdy działa głośno i destrukcyjnie, sprzeciwia się swej metafizycznej kobiecości”.

Psychiczna bluszczowatość

Niezbędne w towarzyszeniu duchowym wolność, zaufanie i dyskrecja, zdolność do bezwarunkowej akceptacji i aktywnego słuchania nie są zależne od płci. Gdy relacja towarzyszenia dotyczy współbraci lub współsióstr we wspólnocie – a tam może być najbardziej potrzebna – wymaga od towarzyszących bezwzględnego powstrzymania się od jakiejkolwiek interwencji w środowisku wspólnoty. Pozostaje tylko rozmowa, modlitwa, dyskrecja. Wszystkie bowiem inne relacje wewnątrzwspólnotowe pozostają w stanie zagrożenia podświadomymi (i świadomymi także) manipulacjami. Można więc powiedzieć, że towarzyszenie duchowe wymaga również własnej, głębokiej ascezy towarzyszących. Dlatego potrzebne jest odpowiednie przygotowanie i doświadczenie korzystania z kierownictwa jako pewnego rodzaju superwizji.

Z odrębności psychicznej i duchowej mogą wynikać odrębne style towarzyszenia duchowego mężczyzny i kobiety. Inne także mogą być zagrożenia w relacjach duchowego towarzyszenia. Nie spotkałam dotychczas podręcznika, który by nie przestrzegał przed zagrożeniami wynikającymi z naturalnych tendencji kobiet do dominacji lub nadmiernego podlegania, a także zjawiska psychicznej bluszczowatości: zawłaszczam osobę, której powierzam sprawy swoich uczuć i modlitwy. Zawłaszczam i jednocześnie uzależniam się. Stąd zawsze zalecana uważność na uczucia dotyczące towarzyszeniu, w którym przywiązanie nie może przekroczyć wyznaczonych tej relacji granic bezinteresowności i szacunku.

Kobiece towarzyszenie duchowe pozostaje w życiu większości wspólnot życia konsekrowanego dziedziną nieodkrytą. Narasta natomiast świadomość potrzeby kierownictwa, przerastającego możliwości spowiedników. Zaspokajanie tych potrzeb nie wymaga mianowania, udziału we władzy, może jednak zostać zainicjowane przez władze wspólnoty poprzez propozycje kształcenia osób zainteresowanych lub wskazanych oddolnie, odznaczających się dojrzałością duchową i doświadczeniem, cieszących się zaufaniem.

Jestem przekonana, że także wśród świeckich, zaangażowanych chrześcijan nie brak ludzi zdolnych bezinteresownie pomagać młodszym na drodze ich duchowego rozwoju. Istnieli tacy ludzie, jak wskazują wspomnienia osób wdzięcznych im za towarzyszenie, wśród pedagogów i liderów ruchów i stowarzyszeń. Może warto więc odświeżyć świadomość ich obecności nie tylko kiedyś, ale także i dzisiaj, wśród ludu Bożego, a także wymodlić potrzebne dary duchowe?

Kierowniczki duszy
Elżbieta Sujak

(ur. 1925 r. – 16 stycznia 2021 r.) – doktor nauk medycznych, lekarzpsychiatra i neurolog, wykładowca, formatorka, autorka i tłumaczka książek, zaangażowana w poradnictwo rodzinne, publikowała m.in. w „Więzi”, „Znaku”, „W drodze”. Wykładała w KUL i pełniła posługę kierownika...

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze