Eucharystia, tajemnica wiary, źródło i szczyt Kościoła, sakrament, ciało Boga pod postacią chleba – oswojone określenia powtarzane przez wielu z nas od dzieciństwa w codzienności utraciły wstrząsającą w swojej wymowie prawdę. No bo jak to możliwe, żeby jeść samego Boga? Dlaczego ma się to odbywać w taki zwykły sposób? Dlaczego to takie ważne i powinno być praktykowane jak najczęściej, a nie sprowadzane jedynie do uroczystego rytuału odprawianego przy okazji ważnych świąt? Czy uczestnictwo w Eucharystii zamyka się jedynie w konsumpcji małego opłatka zrobionego z mąki i wody? Ktoś kiedyś zauważył, że „chleb jest przeznaczony do jedzenia, a nie do wpatrywania się w niego”, co trafnie oddaje sens przesłania Chrystusa, zawartego w słowach: „Bierzcie i jedzcie”, a nie: „Patrzcie i adorujcie”. Co w związku z tym znaczą słowa: „To czyńcie na moją pamiątkę”?
I jeszcze jedno: Nie sposób, zastanawiając się nad Eucharystią, nie dotknąć kwestii, która od wielu lat stanowi punkt zapalny kościelnych dyskusji, a dotyczy możliwości udzielania komunii świętej osobom rozwiedzionym i żyjącym w ponownych związkach. Rozmawiamy o tym z biskupem Pilzna Tomášem Holubem, który w swojej diecezji postanowił zastosować wskazania adhortacji Amoris laetitia z 2016 roku, w postaci procesu rozeznania prowadzącego do „trwałego aktu miłosierdzia” wobec takich par.
O tym wszystkim piszemy w tym numerze miesięcznika, odnosząc się do praktyki duszpasterskiej Kościoła, w której często podkreśla się warunki, jakie należy spełnić, by móc przyjąć Eucharystię, co powoduje, że wielu traktuje ją jako nagrodę za dobre zachowanie, zapominając, że przede wszystkim jest ona pokarmem dla słabych i grzesznych.
Oceń