Tata nie lubi komplementów ani prezentów, ale małosolne udały mu się jak rzadko. Więc chyba się cieszy, że dłonie nurkują w wielkim słoju, wydobywają młode ogórki, a potem z mlaskających ust sypią się gratulacje. Taką pochwałę można przyjąć – zimny małosolny w gorący letni dzień to jest coś. Ale żeby mu od razu dziękować, mówić, że się go kocha, podziwia i jest najdroższy na świecie, to lepiej nie.
Nie pozwolił mi wygłosić toastu. Przy trzecim zdaniu już kiwał głową, patrzył w podłogę i mówił: No już, już wystarczy.
Mam po nim łatwość wzruszania się i płytko osadzone łzy, może dlatego nie upierałam się, żeby dokończyć. Zdążyłam tylko tyle, że jest wspaniały i że oboje z bratem mamy z niego dużo – wiele ze sposobu bycia, rozumienia świata i tak zwanej życiowej mądrości.
Nie zdążyłam powiedzieć całej reszty. Że go podziwiam. Że jego biografia jest jak dowód na możliwość lotu w kosmos. Że mnie wzrusza przemiana chudego chłopaka z blond jeżykiem, który dopiero jako osiemnastolatek popędził od żniw na pociąg i pół drogi przesiedział na półce z bagażami, żeby po kilkunastu godzinach jazdy po raz pierwszy zobaczyć morze. Przemiana w tatę, który pokazał mi kawał świata. W człowieka opokę, który zrob
Zostało Ci jeszcze 75% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń