Królewska mowa
Oferta specjalna -25%

Ewangelia według św. Marka

0 opinie
Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 54,90 PLN
Wyczyść

Jak zostać królem, reż. Tom Hooper, Wielka Brytania 2010

Jak zostać królem to film, oparty na prawdziwej historii. Fakt, że jeden z synów króla Jerzego V miał wadę wymowy, jest – przynajmniej poza Zjednoczonym Królestwem – mało znany. Tom Hooper nie pierwszy raz sięga do tajemnic brytyjskiej rodziny królewskiej. Już w 2005 roku nakręcił dwuodcinkowy film pod tytułem Elżbieta I z Helen Mirren w roli głównej. Jego doświadczenie procentuje i dzięki temu reżyser w Jak zostać królem przekonująco przedstawia realia monarszego życia. Gdy umiera król, a jego syn – następca tronu – płacze jak dziecko i przytula się do matki, ta nie jest w stanie wydusić z siebie słowa, nie potrafi go objąć. Okazywanie uczuć nie przystoi przecież rodzinie królewskiej. Z kolei gdy podczas terapii, która ma młodszego księcia wyleczyć z jąkania, pada pytanie: Kogo darzyłeś największym uczuciem w dzieciństwie – w odpowiedzi słyszymy: Nianię…

Zwyczajny Anglik

Oglądamy tu skostniały świat ludzi zamkniętych w pałacach jak w klatkach i jednocześnie zamkniętych w sobie. Świat bez uczuć i bez przyjaźni. – Jesteś pierwszym zwyczajnym Anglikiem, z którym normalnie rozmawiam – powie do swego logopedy królewski syn, zwany tu poufale Bertiem. To zdanie jest kwintesencją całego filmu. Oznajmia przykrą prawdę, a jednocześnie Bertie świadomie używa w nim słowa „Anglik”, choć dobrze wie, że jego nauczyciel jest Australijczykiem. Tym samym zdobywając się na poważne wyznanie, wprowadza w nie element komiczny. Przecież nazwanie pogardzanego na Wyspach przybysza z kolonii „zwyczajnym Anglikiem”, to czysta ironia. Taki właśnie jest ten film: smutny, a jednocześnie komiczny. Oglądając go, na przemian szczerze się śmiejemy i głęboko wzruszamy.
Obraz Toma Hoopera jest doskonałym przykładem współgrania formy z treścią. Gdy oglądamy obrazki z życia angielskiej rodziny królewskiej – życia surowego w regułach i pozbawionego ludzkich uczuć – wówczas kadry są surowe, kolory chłodne, a wszystkiemu towarzyszy rytmiczna muzyka z regularnym, powtarzającym się motywem. Kiedy akcja się rozwinie, a my już zaangażujemy się emocjonalnie po stronie bohaterów, następuje przemiana. Kamera rusza się szybciej, pojawia się jakieś życie, kolory, muzyka rozbrzmiewa już pięknymi, wielobarwnymi tonami. Wszystko to ma sens i buduje spójną, przemyślaną w każdym szczególe całość.
Ewolucja głównego bohatera, którą obserwujemy na ekranie, przypomina nieco ewolucję aktora odtwarzającego tę rolę. Colin Firth przez długi czas kojarzony był z postacią uroczego fajtłapy z Dzienników Bridget Jones. Ostatnio jednak zaczął grać role poważne – na przykład w Dziewczynie z perłą – a teraz fantastycznie rozkwitł w pierwszoplanowej roli Bertiego, młodszego syna króla Jerzego V. Aktor ten łączy rzadkie u jednej osoby cechy: osobisty urok, świetny warsztat aktorski i błyskotliwy dowcip, zapracowując sobie na godne miejsce w tradycji doskonałych aktorów angielskich. Gdy dodamy dwie kolejne świetne kreacje: Heleny Bonham Carter i Geoffreya Rusha, powstanie trójkąt aktorski, który gra w tym filmie w sposób koncertowy. Nic dziwnego, że wszyscy troje już otrzymali za swoje role ważne nagrody i stają do rywalizacji o Oscary 2011.

Elegia o przyjaźni

Postać Bertiego, który wraz z poznaniem australijskiego dziwaka odkrywa inny świat, stanowi wyłom w sterylnej królewskiej klatce. Nasz bohater jest świadom tego, że absolutnie nic nie wie o życiu zwykłych ludzi, tak samo, jak oni nie wiedzą absolutnie nic o prawdziwym życiu rodziny królewskiej. Niespodziewanie między nim a nauczycielem zawiązuje się nić przyjaźni – element dla niego jakby z innej galaktyki, na który w ogóle wcześniej nie było w jego życiu miejsca. Przyjaźń wydaje się największym odkryciem i największą zdobyczą księcia. Jak się okaże, przyjaciel go nie zawiedzie, będzie przy nim w najtrudniejszych momentach. I niewątpliwie film Toma Hoopera jest elegią na cześć przyjaźni jako wartości, która ma moc przemiany naszego życia. Te dwa odrębne i wzajemnie się nierozumiejące światy, jakimi są dwór królewski i brytyjskie społeczeństwo, przywodzą na myśl współczesne tendencje do zamykania się ludzi w swoich domach, do egocentryzmu. Te indywidualistyczne inklinacje prowadzą najpierw do zanikania więzi społecznych, do tego, że nic lub prawie nic nie wiemy o naszych sąsiadach, a w efekcie do tego, że stajemy się sobie coraz bardziej obcy. Problemy, które Bertie ma z wymową, stają się w takim ujęciu symboliczne – coraz mniej mamy sobie do powiedzenia, nawet w rodzinach, coraz rzadziej ze sobą rozmawiamy, a jeśli już, to najczęściej nie wychodzimy w tych rozmowach poza schemat: praca – dom, praca – dom…

Strach przed koroną

W cieniu dramatu Bertiego rozgrywa się historia jego małżonki. Oto dowiadujemy się, że przyszła żona księcia Yorku dwukrotnie odrzuciła jego oświadczyny. Nie dlatego że go nie kochała, ale dlatego że absolutnie nie wyobrażała sobie siebie w roli królowej. W końcu jednak doszła do wniosku, że wada wymowy Bertiego jest na tyle poważna, że król nigdy nie wyznaczy go na następcę tronu. Zatem jąkanie było dla niej polisą ubezpieczeniową chroniącą przed rzeczywistością królewskiego dworu, od którego po stokroć wolała spokojne rodzinne życie. Tymczasem to właśnie ona jest głównym motorem wszystkich poczynań zmierzających do wyleczenia męża. To ona prowadzi go na siłę do lekarzy i to ona w końcu wynajduje australijskiego ekscentryka. Obserwujemy tę dzielną kobietę z podziwem, dostrzegając, jak wielką składa ofiarę. Przecież jeśli jej zabiegi okażą się skuteczne, być może będzie musiała pożegnać się ze spokojnym życiem zwykłej żony księcia i matki jego córek.

Tylko bełkot

Pokaz prasowy Jak zostać królem odbył się w wigilię Uroczystości Objawienia Pańskiego. Król, królestwo, Trzej Królowie – ta czasowa i tematyczna zbieżność skłania do porównań i spojrzenia na nowy film Toma Hoopera w jeszcze innym świetle. Będąc 6 stycznia w kościele na eucharystii, mimowolnie myślałem o magach – królach, o Dziecięciu, które dopiero co się narodziło, a już promieniuje królewską godnością, oraz o filmowym bohaterze, któremu na drodze do królewskiej władzy stanęła poważna przeszkoda. Myślałem też o tym, że my wszyscy, którzy wspólnie się modlimy, powołani jesteśmy do godności królewskiej, do królewskiego kapłaństwa. Ale nie wystarczy tak po prostu się urodzić i żyć, czekając, aż królewskie łaski same na nas spłyną. O godność królewską trzeba walczyć. Bycie królem to wielki zaszczyt, a jednocześnie obowiązek troszczenia się o słabszych. Bycie królem w końcu – jak widzimy w tym filmie – to mozolne, codzienne przezwyciężanie swoich słabości, wszelkich przeszkód na drodze do królewskiej godności oraz mądre panowanie nad samym sobą.

Obraz ten uświadamia nam również, jak ważny jest sposób mówienia do ludzi, którzy nas otaczają. Książę Yorku miał wszystkie przymioty potrzebne do tego, by być dobrym władcą: urodził się jako syn Jerzego V, miał świetną prezencję, był rozważny, inteligentny, interesował się sprawami świata. Brakowało mu tylko jednego – daru swobodnego wypowiadania się. W dobie radiofonii, kiedy królewskie przemówienia transmitowane do całego Imperium Brytyjskiego były koniecznym narzędziem rządzenia, ten mankament niweczył wszystkie pozostałe przymioty, czyniąc je bezwartościowymi. Można by w sposób bezpośredni odnieść tę naukę do ludzi współcześnie sprawujących ważne funkcje. Co z tego, że jesteś prezydentem, premierem, biskupem czy szefem firmy; co z tego, że masz ku temu świetne naturalne i wyuczone predyspozycje. Żadnego z tego dla świata nie będzie pożytku, jeśli nie nauczysz się odpowiedniego języka trafiającego do ludzi, którymi masz kierować i którym masz służyć. Troska o ten język jest fundamentalnym zadaniem, poważnym wyzwaniem, wręcz obowiązkiem. Bez tego – jak widzieliśmy to w otwierającej film scenie – ludzie usłyszą jedynie bełkot.

Królewska mowa
Konrad Sawicki

urodzony w 1974 r. – absolwent teologii, publicysta, redaktor „Więzi”, współpracownik „Tygodnika Powszechnego” i Deon.pl, redaktor naczelny polskiego wydania portalu internetowego Aleteia....

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze