„Im bardziej dusza poświęcona jest Maryi, tym zupełniej należeć będzie do Jezusa”.
św. Ludwik Maria de Montfort, tercjarz dominikański.
Zwiewny, delikatny, liść wrażliwy na najlżejszy podmuch wiatru – tak opisywał Maryję, będącą bez grzechu pierworodnego, o. Piotr Roztworowski. Chętnie idę za porównaniem polskiego kameduły. Dla mnie, dominikańskiego kaznodziei, Najświętsza Maryja Panna stanowi wymarzoną kwintesencję lekkości, podatności na działanie Ducha Świętego. Zmorą Psa Pańskiego jest natomiast ociężałość, zatracenie właściwego mu duchowego instynktu.
Maryja nie ciągnie ze sobą żadnego balastu kalkulacji, zbędnego lęku o siebie; nie chodzi swoimi drogami. Jej życie nierozerwalnie łączy się z Jezusem. Jeden z naszych braci ciekawie zauważył, że Matka Boża nie traciła czasu na grzech, nie rozmijała się ze swoim Synem. Trudno to wytłumaczyć sceptycznym umysłom, ale wiara z Maryją przyspiesza. Pozornie się wydaje, że koncentracja na Niej utrudnia więź z Jezusem, a jest przecież odwrotnie. Świetnie to przypomina legenda o ucieczce św. Jacka z płonącego Kijowa. Pierwszy polski dominikanin, wybiegając z kościoła, zabiera ze sobą Najświętszy Sakrament, a drugą ręką chwyta pokaźną figurę Matki Bożej, która okazuje się zadziwiająco lekka. Gdy następnie Jacek Odrowąż przechodzi suchą stopą przez rwący i głęboki Dniepr, daje tym samym znać, że droga przez żywioł kaznodziejskiego życia ma szansę powodzenia tylko wówczas, gdy idziemy w towarzystwie Jezusa i Jego Matki.
Więź z Maryją (…)
Ciąg dalszy przeczytasz w rozdziale „Maryja”, którego autorem jest właśnie Szymon Popławski OP.
Masz już swój egzemplarz Chwalić, błogosławić, głosić. Przewodnik dominikański?
Oceń