Niech żyje polski patriarchat!
fot. pawel czerwinski / UNSPLASH.COM

Niech żyje polski patriarchat!

Oferta specjalna -25%

List do Galatów

0 votes
Wyczyść

Eurodeputowana Inês Zuber należy do Portugalskiej Partii Komunistycznej, której symbolami są nadal czerwony sztandar oraz sierp i młot. Jej ugrupowanie nawiązuje tym samym do tradycji zgoła ludobójczych, choć sama pani Zuber, 34-letnia i zapewne nieposiadająca zbyt szerokiej wiedzy historycznej, może nie zdawać sobie z tego sprawy.

W Strasburgu nie trafimy raczej na polityka, który dumnie paradowałby ze swastyką w klapie i wychwalał „socjalne zdobycze III Rzeszy”. Komunistów za to nie brakuje. A ludzi usprawiedliwiających zbrodniczy system jest jeszcze więcej. Portugalska Partia Komunistyczna, która powinna zostać poddana ostracyzmowi, a być może także sankcjom karnym, ma się świetnie i bryluje na salonach.

W Europarlamencie żaden neonazista nie miałby raczej szans na to, by stać się oficjalnym sprawozdawcą jakiegoś raportu. W przypadku neokomunistki Zuber nie było żadnych przeszkód. Portugalka miała przygotować doroczną informację na temat równouprawnienia kobiet i mężczyzn w Unii Europejskiej. I wykorzystała oczywiście okazję, by na forum w Strasburgu zaprezentować dokument skrajnie ideologiczny. Nie pomoże on w rozwiązaniu żadnych problemów kobiet na Starym Kontynencie, ale za to jest znakomitą ściągawką dla tych wszystkich, którzy chcieliby się dowiedzieć, czym jest współczesny, europejski feminizm.

Najciekawszy w raporcie Zuber jest punkt 42, w którym znajdziemy otwarty apel do wszystkich państw UE, by jeszcze bardziej zliberalizowały swoje ustawodawstwo dotyczące aborcji: „Parlament Europejski zdecydowanie zaleca państwom członkowskim zwiększenie inwestycji w usługi publiczne, edukację i zdrowie, w szczególności w usługi medyczne w dziedzinie podstawowej opieki zdrowotnej dotyczącej zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego; zaleca państwom członkowskim zapewnienie kobietom prawa do państwowej, bezpłatnej i wysokiej jakości opieki ginekologicznej i położniczej oraz prawa do zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego w ogóle, w tym prawa do dobrowolnego przerywania ciąży; podkreśla, że państwa członkowskie powinny zagwarantować wszystkim kobietom równe prawa do antykoncepcji, macierzyństwa lub seksualności i wzywa zatem państwa członkowskie do zebrania danych w celu uzyskania informacji o sytuacji kobiet dotyczącej prawa i zdrowia reprodukcyjnego i seksualnego”.

Sformułowanie „prawa reprodukcyjne” jako synonim zalegalizowanego, masowego mordu, weszło już na dobre do unijnego słownika. Oprócz aborcji na życzenie, od Lizbony po Tallinn, Zuber chciałaby także zapewnić wszystkim kobietom „równy dostęp” do antykoncepcji, co może oznaczać tylko jedno: finansowanie tego typu środków farmakologicznych przez państwo. Ponieważ antykoncepcja nie jest w żadnym kraju zakazana, więc pod względem prawnym kobiety mają do niej niczym nieograniczony dostęp. Całkowitą „równość” można by osiągnąć tylko wówczas, gdyby wszystkie Europejki płaciły za nią tyle samo, czyli zero.

W innych punktach raportu Zuber pochyla się m.in. nad nierównościami płacowymi w Europie i nad przemocą wobec kobiet. Gdyby odsączyć jej postulaty z nieznośnej, patetycznej warstwy ideologicznej, można by się pod nimi właściwie podpisać. Co ciekawe, gdy się przyjrzeć bliżej statystykom, okazuje się, że w obu przypadkach największe problemy mają te państwa UE, które równouprawnienie (łącznie z najrozmaitszymi parytetami) wprowadzają od dawna i z największą determinacją. W przypadku nierówności w wynagrodzeniach między kobietami a mężczyznami w czołówce są np. Austria i Niemcy. Z kolei Polska, m.in. z Włochami i Maltą, a zatem również krajami z dominującym katolicyzmem i szalejącym patriarchatem, nie ma się czego wstydzić – na tle Europy wypadamy wręcz znakomicie (co zapewne przyprawia o ból zębów nadwiślańskie feministki). Klasyfikacja państw UE pod względem przemocy wobec kobiet jest jeszcze bardziej intrygująca. Najbardziej cierpią Dunki (52 proc. doznało w życiu przemocy ze strony mężczyzn), Finki (47 proc.) oraz Szwedki (46 proc.). Najmniej… Polki – 19 proc. Badania przeprowadzono na próbie 42 tys. osób, są zatem miarodajne. Nawet jeśli weźmiemy poprawkę na to, że w krajach skandynawskich kobiety w bardziej otwarty sposób opowiadają o swoich traumatycznych przeżyciach, a w Polsce mają większe opory, wyniki ankiety są zaskakujące.

Ostatecznie raport Zuber został w Europarlamencie odrzucony. To nie oznacza, rzecz jasna, że kraje UE przestaną walczyć z przemocą wobec kobiet. Ale deputowani w Strasburgu wysłali raz jeszcze sygnał, że problemów kobiet nie da się rozwiązać feministycznymi zaklęciami i powszechną aborcją.

Niech żyje polski patriarchat!
Marek Magierowski

urodzony 12 lutego 1971 r. w Bystrzycy Kłodzkiej – iberysta, absolwent hispanistyki na UAM, dziennikarz prasowy, polityk i dyplomata, ambasador RP w Izraelu (25.06.2018 - 07.11.2021), ambasador RP w Stanach Zjednoczonych (11.2021-07.2024)....

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszykKontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze