Drugi List do Koryntian
Gdybym mogła pójść z tobą na spacer, Tato,
Na chwilę skradzioną czasowi,
I poczuć twój krok,
Który by mnie uspokoił.
Na krawędzi dnia,
W niskim sierpniowym słońcu,
Zmęczony po pracy,
Po skończonej harówce,
Znajdowałeś radości tak drobne,
Że bezwartościowe zdawały się
Dla mnie.
A jednak, gdy sięgam pamięcią,
To one mnie uwalniały.
Twoje kwiaty, ich ogrody w doniczkach
Z palonej gliny, w których dawałeś im
Życie;
Twoje ptaki, ich skrzydła,
Narzędzie lotu od Boga.
Mówiliśmy tak niewiele,
I jeszcze mniej było zwierzeń.
Gdybym mogła pójść z tobą na spacer, Tato,
Moje serce wyznałoby,
Że nigdy nie rozumiałam twojego
Gniewu
Ani przygnębienia, ani
Bólu.
Lecz, choć wszystko było trudne,
Ja tylko zyskałam.
Ponieważ zmusiłeś mnie,
Bym w swym wnętrzu
Szukała i znalazła
Sens życia,
Miłości i czasu.
Uczyłeś mnie bez uczenia
I dałeś mi z siebie
Wiele sensów tej wędrówki,
Sam o tym nie wiedząc.
Byłeś moim ogrodnikiem,
Dozorcą i nauczycielem
Nienazwanym.
Z serca i twoich
Dłoni
Ulepiłeś mojego ducha.
Z mego kruchego kokonu,
Z dala od niezgody,
Słuchałam
O sensie życia.
Zatem daję ci teraz,
Kiedy idziemy wieczorem, Tato,
Moje serce… nasz związek
Już nigdy więcej smutny.
Bo przeszłość minęła
I złożyłam broń,
Gdyż teraz już wiemy oboje,
Jak bardzo się staraliśmy.
Stoję na wzgórzach
Mojego umysłu
I macham Ci, żegnając
Przed podróżą w czasie.
Obyś znalazł swoją rodzinę
W Świetle, obyś zawsze
Obfitował w miłość i pokój,
I przebaczenie.
tłum. Justyna Grzegorczyk
Wiersz z książki Love Is the Answer: Creating Positive Relationships.
Oceń