Camino Portugués na 50-lecie miesięcznika „W drodze” – relacja z pielgrzymki do Santiago de Compostela

Jubileusz „W drodze” świętujemy także dosłownie – w drodze na pielgrzymim szlaku. Przygotowaliśmy cztery trasy, którymi prowadzą pielgrzymów nasi dominikańscy duszpasterze. Różne stopnie trudności, ale ta sama wrześniowa i ciepła Hiszpania, ośmiornice i owoce morza, droga za muszlami, wspólna modlitwa i jeden cel: spotkanie przy grobie Świętego Jakuba – ważnym od wieków punkcie pielgrzymek na mapie chrześcijańskiego życia.

Najkrótszą trasą Camino Portugués z łykiem porto na dobry początek i drogą między winnicami, i pozostałościami średniowiecznej Hiszpanii, prowadzi pielgrzymów przenikliwy obserwator świata Paweł Kozacki OP.

Zaglądajcie tutaj codziennie po relacje z ich pielgrzymowania. Więcej zdjęć znajdziesz w albumie na Facebooku.

1 dzień camino

Zmierzamy dziś przez pół Europy do tego miejsca, do Portugalii, a właściwie do Hiszpanii, by iść! Iść Drogą.
Samo dotarcie tu zajmuje nam blisko 13 h! Pociąg, lotnisko, lot, autobus i wreszcie docieramy tu, do Tui. Urokliwe miasteczko, z którego jutro wyruszymy na naszą najdłuższą drogę. 34 km…
Jest już wieczór i pierwszy raz od czasów kolonijnych doświadczam takiej „atmosfery”, że aż duch młodnieje. Nasza pierwsza alberga w dominikańskich XV-wiecznych murach. Kiedy sobie uświadamiam ten fakt, wyobraźnia podpowiada mi różne wspomnienia… aż do inkwizycji, a może jednak takiego pisma „Mały Inkwizytor”, które przed laty usiłowało konkurować z „W drodze”. Co za niesamowite miejsce…
A dodatkowo mam poczucie, że budzi się moc naszej grupy! Stare, znajome twarze, zupełnie nowe osoby… pielgrzymi i pielgrzymki z całej Polski! Nawet z Terespola! Większość to kobiety! 21 duszyczek żeńskich, a tylko 9 dusz płci męskiej. Ciekawe…
Małą grupą, mimo późnej pory, wybieramy się na mały spacer, by znaleźć może lokalną knajpeczkę. I gdy już tracimy nadzieję, że cokolwiek jest tu otwarte, trafiamy do maleńkiej knajpki, w której nikt nie mówi po angielsku, a jedynie po hiszpańsku, ale tak, że się rozumiemy mimo, że nie znamy tego języka. Myślę, że tak właśnie rozumieliśmy się zanim Bóg pomieszał nam języki na wieży Babel.
Po skosztowaniu hiszpańskiego klimatu myślę, że już jest tak, że wdzięczność będzie prowadziła nas dalej, naszą ludzko-Bożą drogą.
Dobrych snów życzę sobie i nie zapominam o „zapasie oliwy do mojej lampy”, bo czuję, że nadchodzi Oblubieniec i już jutro wyruszę z Nim trzymana za rękę.
relacja i zdjęcia Dorota Łapa

Dzień drugi

Camino czwartej grupy, tej, co miała być najkrócej i mieć „najłatwiej”. Dziś przeszliśmy 40 km. Taaak! CZTEEERDZIEEEŚCIII! Niektórzy byli 13 h w trasie! Tak. To był dzień pełen niespodzianek… Nasze przeżycia oscylowały wokół tego, żeby… przeżyć.
Jedna z naszych koleżanek, która swa miesiące temu zakończyła rehabilitację po zerwaniu ścięgna Achillesa, musiała jednak przerwać podróż po 24 km, dzięki czemu spotkała wspaniałego człowieka. Bo ludzie tu, i pewnie na całym świecie, są piękni. Są obrazem Miłosiernego Boga. I Jacob, który zawiózł ją do albergue przekazał nam piękne przesłanie, które Wam tu zostawimy:
„My nie tworzymy ścieżki, to ścieżka sprawia, że przeżyte chwile, doznania, emocje na poziomie duchowym, mentalnym, fizycznym są piękne i niewytłumaczalne, i takie które tworzą właśnie każdego z nas… nie wiem, ale polecam każdemu w ten czy inny sposób, by poszedł taką drogą, bo warto… i ludzie, z którymi idziesz drogą czyli z którymi żyjesz… przynoszą prawdę, że każdy ma swoją historię… ścieżkę, do opowiedzenia…”.
Inna z bardzo zmęczonych, ale dumnych uczestniczek podsumowała to jednym zdaniem: „Droga może zaskakiwać, ale przecież ostatecznie kończy się dobrze…”.
Inna nasza peregrino podzieliła się takim: „Dziś bardzo chciało mi się pić. Przez to pragnienie fizyczne przebiło się pragnienie, z którym idę – moja intencja. Lepiej ją odczułam i oddałam Panu Bogu”.
Wszystko jest po Coś…
Idziemy dalej!
relacja Dorota Łapa, zdjęcia pielgrzymi Camino Portugués

Dzień 3 i 4
Camino czwartej grupy…

To były nasze środa i czwartek, ale w sumie to tutaj gubi się poczucie czasu…
Prawie nikt nie wie jaki jest dzień…
Żyje się tu tylko wymiarem dystansów do pokonania… i bólem który przychodzi i odchodzi.
To też jest niesamowicie uzdrawiająco-oczyszczające…
Ból, bąble, otarcia… zaczynają być wszechobecne…
Wczoraj wychodzimy jednak razem na integracyjne winko! Wszak jesteśmy w słonecznej Hiszpanii… w Pontevedra… a po środowej kilkunastokilometrowej trasie jest popołudniu przestrzeń i siła na wspólne wyjście. Poznajemy się coraz bliżej. Pomagamy sobie, wspieramy się, to jest niesamowite…

Wreszcie zadaję sobie pytanie o tzw. kryzys… Kiedy przyjdzie? Trzeciego czy czwartego dnia?
Nadszedł… ten kryzys nadszedł i daje do myślenia.
Oto ja kładę się wczoraj z przejmującym bólem głowy, myślę, że to przez to, że za mało wody piłam w ciągu dnia. Strofuję się, próbuję uzupełnić i idę spać. Niestety w nocy przychodzi gorączka… odcina prąd totalnie… już się zamartwiam: jak pójdę dalej? Przecież po to tu jestem. Muszę… Chcę tak bardzo.
Nie poszłam… Poszłam inaczej…
Bo za dużo na siebie biorę – ogólnie w życiu, i tak mi miało odciąć ten prąd… Właśnie tu… Staram się akceptować.
Ja rzadko choruję…
Dlaczego ja i tutaj?
Ale nie tylko mi go odcięło, wraz z Ewą przeżywamy to samo… Może wirus. Przemieszczamy się autobusem do Caldas de Reis i takie nasze Camino dzień czwarty… Śpimy cały dzień…
Jezu, Ty też nam tak dajesz? Zobaczyć nasze słabości, którym nie dajemy w życiu głosu…
Dziękuję za to 🙏🏽
Nasza ekipa dziś dotarła około 16. Zapytałam: i jak?
Ktoś powiedział, że po drodze były piękne winnice i można było pokontemplować, a kto inny, że było tak po prostu, droga jak droga… szliśmy, szliśmy, szliśmy i jesteśmy.
Wdzięczność za każdy kawałek…

relacja Dorota Łapa

Dzień 5, grupa 4

Pięćdziesiątka miesięcznika „W drodze” to nie jedyna rocznica, jaką świętujemy w grupie Camino Portugués. Ze szczególną intencją dziękczynną za 50 szczęśliwych lat życia idzie Marta. „Czuję wielką wdzięczność, bo dostałam w tym czasie wiele wspaniałości, których się nie spodziewałam i o których nawet nie marzyłam” – mówi Marta. To nasza inspiracja na ten czas: dostrzegać w życiu nieoczekiwane piękno pośrodku trudu, pieluch, śmierci i kłopotów ze spłatą kredytu.

#BuenCamino

#BądźJakMarta

relacja Paulina Mazur

Dzień 5 grupy czwartej

To był dobry dzień… Zapowiadana hiszpańska pogoda, dzień po kryzysach, już jakby zaprawieni w bojach, na horyzoncie spokojna trasa, Msza święta o 16 w kościele św. Jakuba w Padrone i spanko w hotelu wraz z zapewnioną kolacją.
To dla pielgrzymów przyzwyczajonych do spania w albergach jakiś totalny luksus?
To był dzień wspomnienia naszych Aniołów Stróżów.
A wśród uczestników Michał 🙂 zatem mamy swojego anioła pielgrzymkowego 🙂 do którego od rana płyną życzenia. I wsparcie.
Bo np. kiedy łapie go skurcz w stopie, jego własna żona i pielgrzymkowe koleżanki masują, i wcierają olejek. Przypadkiem odgrywamy scenę biblijną: stopy, olejek i już tylko otarcie włosami… Choć śmiejemy się w takich momentach, to gdzieś głęboko i mocno jesteśmy bardzo poruszeni, i połączeni z nadzieją z Biblii płynącą.
Kościół św. Jakuba w Padrone to szczególne miejsce związane z zapoczątkowaniem kultu św. Jakuba Apostoła w Hiszpanii.
Genialnie nam o tym opowiada nasz przewodnik Emil. Wiara miesza się z historią. Jak dobrze🙏🏽 odczuwamy umocnienie i jakieś grupowe połączenie serc❤️

relacja Dorota Łapa, zdjęcia pielgrzymi Camino Portugués

Dzień 6 grupy czwartej
I nasze Camino de Santiago zmierza już do celu

Po nocy w hotelu, z którego ruszaliśmy na ostatni dzień pielgrzymowania, mam wrażenie, że albergue i te wspólnotowe spania mają swoją moc!
U mnie jakość snu w ogóle nie była zależna od tego w ile osób śpimy. Wieloosobowe miejsca snu dla pielgrzymów były zaskakująco komfortowe i dopracowane. Poranek dawał jeszcze wspomnienie wieczornej sutej hiszpańskiej biesiady!
Jeju, jak ci Hiszpanie żyją???
Ranek im się długo rozkręca, słońce daje moc dopiero w południe, a trawienie muszą mieć mocne wieczorem, bo właśnie wtedy zaczynają jeść takie ciężkostrawne kolacje.
No więc po tej ciężkostrawnej kolacji i po nocy w hotelu, w pojedynkę lub parami, ruszyliśmy na nasze ostatnie 21 km trasy!!! Trasy, która szykowała nam piękne uwieńczenie! Msza święta na te Złote Gody „W drodze”!
Wędrówka w porannej rześkości długiego poranka była przyjemna, gdy słońce dopiekło i dało już 31 st., siły nieco wypalało…
Wszyscy jednak grzaliśmy do przodu, aby zdążyć do katedry na wyznaczoną godzinę 16.15 w Santiago de Compostella!
Prawdziwa wędrówka trwająca 7-8 h z niewielkimi przerwami… Ostatnie 5-6 km stawało się trudne… Zmagałam się z coraz silniejszym bólem głowy i akurat spotkałam Mariusza, który przysiadł na kamieniu. Gdy zobaczył, że idę, poderwał się, zapytał czy możemy iść razem. Bolało go bardzo kolano. Odmawiało już posłuszeństwa. On sam już tracił nadzieję, że zdąży do katedry.
I nagle razem okazało się, że możemy więcej.
Zdążyliśmy! Idealnie! Chwała Bogu!
Cudowna liturgia! Mam nadzieję, że widzieliście i połączyliście się webowo lub duchowo…
Bo „Moje owce słuchają mego głosu, Ja znam je, a one idą za Mną”.
Przyszliśmy!
Amen! Alleluja! Camino!
relacja Dorota Łapa, zdjęcia pielgrzymi Camino Portugués

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze