„Więź”, „Szeroki świat moją parafią. Wymiary prawdy i zbawienia”, „Kochać aż do końca. Skandal umywania nóg”, „Makrokosmos”

„Więź”, „Szeroki świat moją parafią. Wymiary prawdy i zbawienia”, „Kochać aż do końca. Skandal umywania nóg”, „Makrokosmos”

Oferta specjalna -25%

Ewangelia według św. Jana

0 votes
Wyczyść

„Więź”

Czy Polska jest krajem katolickim?

Dlaczego jest tak źle, skoro jest tak dobrze – to pytanie może przyjść do głowy po przeczytaniu najnowszej „Więzi”. Autorzy tego numeru próbują opisać i zrozumieć fenomen wiary indywidualnej i religijności zbiorowej w dzisiejszej Polsce.

Zbigniew Nosowski zadaje pytanie: „Czy Polska jest (jeszcze) krajem katolickim?”. Redaktor naczelny „Więzi” przypomina rozmaite dane statystyczne na temat religijności, z których część może być dla czytelników zaskakująca. Okazuje się na przykład, że od kilkunastu lat stale wzrasta w Polsce liczba przyjmujących komunię świętą. Nie spada liczba wierzących – według jednego z badaczy, „jedyne istotne zmiany, jakie można odnotować w poziomie praktyk religijnych [w ciągu ostatnich lat], to przesunięcia w stronę regularności ich odbywania albo całkowitej rezygnacji”. Z badań CBOS wynika też, że „poziom zaangażowania obywatelskiego Polaków wyraźnie rośnie wraz z poziomem zaangażowania w praktyki religijne (…) osoby regularnie praktykujące dwukrotnie częściej niż niepraktykujące brały udział w akcie wyborczym”.

Maciej Dębski opisuje na przykładzie młodych gdańszczan religijność polskiej młodzieży. Jak wygląda wiara, którą mają? „To wiara bardzo uproszczona. Brakuje w niej pogłębionej refleksji, szukania odpowiedzi na trudne pytania. Jest to wiara, która nie znosi wyrzeczeń – wiara »na skróty«”.

Okoliczności parafialne, w których odbywa się dojrzewanie wiary, opisuje ks. Andrzej Draguła w artykule Między osiedlowym sklepem a supermarketem. Parafia w czasach wolnego rynku. Jego zdaniem w większych miejscowościach nie da się uniknąć procesu wybierania parafii przez wiernych. Porównanie parafii do sklepu, zastosowane przez zielonogórskiego kapłana, może zaskakiwać, przemawia jednak do wyobraźni.

Tekst Tadeusza Szawiela Wiara i Kościół w Europie można przeczytać na dwa sposoby. Jednych uspokoi fakt, że „największy wpływ na poziom religijności ma kraj, z którego się pochodzi. Sam fakt, że ktoś urodzi się w Polsce, oznacza, że z prawdopodobieństwem 92% będzie osobą religijną”, innych zaniepokoją wyzwania, które zdaniem autora stoją przed Kościołami europejskimi, dotyczące między innymi budowania podstaw jedności europejskiej. „Ważne jest co najmniej ograniczenie nastawienia defensywnego – pisze Szawiel – (…) Ale jeżeli nie obrona, to co? Odpowiedzieć można krótko przy pomocy analogii. Na przykład, zamiast bronić tzw. pełnej rodziny (dwoje rodziców) przed zagrożeniami i trendami kulturowymi lepiej b y ć pełną rodziną (najlepiej dobrą). To drugie jest o wiele trudniejsze i na tym polega problem”.

(AG)

Yves Congar OP, Szeroki świat moją parafią. Wymiary prawdy i zbawienia, Cerf–Kairos, Kraków 2002, s. 250

Przeklęte problemy teologii

Człowiek boryka się z „problemami przeklętymi”: pyta o sens cierpienia, zło, miłość. Tematy te są podejmowane głównie przez sztukę, ale na szczęście zajmuje się nimi również teologia.

W książce o zaskakującym tytule Szeroki świat moją parafią kardynał Yves Congar OP (1904–1995) postawił „przeklęte pytania” nurtujące każdego człowieka, bez względu na to, czy jest chrześcijaninem, czy dopiero szuka Boga. Pytania postawione są otwarcie, a odpowiedzi – wyczerpujące lub prowokujące do dalszych dociekań. Niektóre zaskakują. Opisując relację Kościoła do świata, Congar zauważa, że te dwie rzeczywistości potrzebują siebie nawzajem – Kościół zamknięty na świat stałby się sektą.

Dużo miejsca dominikanin poświęca problemom eschatologicznym. Udowadnia, jak bardzo nasze myślenie o stanach ostatecznych jest infantylne. Piekło to nie są ponure jasełka ani noclegownia diabłów. To miejsce jest dowodem, że Bóg traktuje człowieka bardzo serio. Człowieka, który według cytowanych przez autora słów Jouhandeau, jest „zapaśnikiem Boga noszącym w sobie możność – jeśli nie prawo – stania się przeciwwagą Boga”. Tak, Bóg pozwala zajść ludziom tak daleko. Niebo nie jest z kolei sielską łączką. Najczęściej przedstawiane bywa w Piśmie Świętym przez obrazy uczty domu. Raj polega na tym, że Bóg jest Bogiem, a nie naszym myśleniem o Nim.

Jednym z najczęściej poruszanych w książce zagadnień jest pragnienie autentycznego spotkania Boga. Congar opisuje, że można Go spotkać, jedynie uporczywie przekraczając siebie, spełniając trudne wymagania. Człowiek szukający Boga przypomina wspinającego się na wysoką górę. Musi chcieć zdobyć szczyt. Podczas tej wspinaczki nabieramy ufności, że Bóg zna nas lepiej niż my samych siebie. Zna w nas to, co się Go wypiera, i to, co Go rozpoznaje i za Nim tęskni. Nie będziemy sądzeni przez ludzi, ale przez naszego Stwórcę – czy to nie powinno nas uspokajać?

Szeroki świat moją parafią rozpoczyna się i kończy pochwałą rozumu. Chrześcijanin powinien żyć w sposób aktywny, czyli świadomy. Pierwszym obowiązkiem, jeżeli chcemy stanąć na poziomie świata, w którym dano nam żyć, jest wysiłek rozumu. Zarówno w zadawaniu pytań, jak i w szukaniu odpowiedzi. W taki też sposób interpretuję tytuł: nie ma takich „przeklętych problemów”, od których jestem zwolniony, nie ma takich zagadnień w życiu człowieka, których bałaby się teologia. Cały świat, wraz z niespokojnym w nim człowiekiem, należy do kręgu moich zainteresowań.

(MC)

Jean Vanier, Kochać aż do końca. Skandal umywania nóg, Wydawnictwo Znak, Kraków 2002, s. 110

Skandal miłosierdzia

Jean Vanier jest założycielem wspólnot Arki, w których osoby z upośledzeniem umysłowym żyją wraz ze swymi opiekunami. Jego najnowsza książka Kochać aż do końca. Skandal umywania nóg wyrasta z doświadczenia obecności z opuszczonymi, dawania i przyjmowania miłości.

Tematem książki jest ewangeliczna scena, w której Chrystus umywa nogi swoim uczniom. Niektórzy z egzegetów, zastanawiając się, dlaczego w Ewangelii Jana nie ma opisu ustanowienia Eucharystii, doszukują się go właśnie w tym pokornym geście Jezusa. Umywanie nóg i Eucharystia odwołują się i odnoszą do siebie. Są to ostatnie czynności Jezusa przed śmiercią. W obu scenach odsłania On olbrzymią czułość wobec swoich uczniów. Ten, który wyrzucał złe duchy, uciszał burze na jeziorze, wobec człowieka pozostaje niezwykle delikatny. Jezus daje nam swoje gesty i swój testament: „to czyńcie na Moją pamiątkę” oraz „dałem wam przykład, abyście i wy tak czynili”. Obie czynności pozostają w sercu Kościoła i przedstawiają najpełniejszy obraz Jezusa.

Władza nie jest po to, aby odbierać chwałę i zaszczyty. Dzięki władzy (rodzicielskiej, cywilnej, religijnej) ma wzrastać nasza wolność, sprawiedliwość, miłość. Paradoksalnie: władza jest służbą. Niedoścignionym wzorem pozostaje Jezus – Dobry Pasterz, który zna swoje owce i gotów jest oddać za nie swoje życie. Iluż władców pragnie, aby ich poddani oddali raczej swoje życie, aby oni mogli rządzić.

Za gestem umywania nóg kryje się pokorna miłość, którą powinniśmy ofiarowywać innym. Bóg ukrywa się w ubogich, utożsamia się z odrzuconymi. Jezus schodzi do ludzkiej nędzy, aby stać się bezbronny – Boga w chwale trudno przyjąć, to Pan majestatu, przed którym czujemy respekt i strach. Pociąga więc nas ku sobie tym, co jest w nas najlepsze: dobrem, wzruszeniem, czułością, miłością, zainteresowaniem. Klęcząc przed każdym z uczniów, staje się podatny na zranienie, odrzucenie. Im bardziej kochasz, tym bardziej jesteś wystawiony na rany. Jezus, klęcząc, prosi w tym geście: przyjmij Mnie takiego, bez chwały i mocy, zdaj się całkowicie na Mnie, zaufaj Mi…

Miłość nie ma nic wspólnego z logiką. Chrystus, który umywa nogi uczniom, jest szaleństwem i skandalem. Zawsze tak było.

(MC)

Makrokosmos, reż. Jacques Perrin, Jacques Cluzaud, Michel Debats, Francja 2001

Ptak też człowiek

Powszechne uznanie, które wzbudził Makrokosmos w momencie premiery, wynika z odmienności tego obrazu od codziennej praktyki kinowej. Nie jest to jednak odmienność tak radykalna, jak się na pierwszy rzut oka zdaje. Film Jacques’a Perrina umiejętnie zespala nowatorstwo z tradycjonalizmem. Jest „innym filmem takim samym”, odwołuje się bowiem do proekologicznego nastawienia dużej części publiczności i powszechnie obowiązujących estetycznych schematów ujmowania świata.

Przedmiot zainteresowania filmowców jest do pewnego stopnia nowatorski. Na małym ekranie często stykamy się z ptakami. Na dużym ekranie to ewenement, tak jak rzadkością jest obecność na nim form dokumentalnych. Nowatorskie, bo prototypowe, są rozwiązania techniczne, które umożliwiały realizację skomplikowanych zdjęć czy metody „tresury” ptaków. Wszystko po to, aby ukryć skomplikowany mechanizm realizacyjny, aby widz miał poczucie obcowania z niezapośredniczonym naturalnym pięknem.

Po wcześniejszym filmie Perrina Mikrokosmos prezentującym jeden dzień z życia łąki w pamięci pozostał mi urokliwy fragment miłosnych zalotów ślimaków. Te amory wydały mi się pochodną ludzkich doświadczeń, tak jak cały świat łąki – metaforą ludzkiego świata z drzewem pośrodku. Także w Makrokosmosie ptaki są tym, czym były zawsze – wyrazicielami ludzkich dramatów i tęsknot.

Na widok niezwykłych krajobrazów, wymyślnych ptasich choreografii nieraz pomyślałem: „jakie to piękne!”. Zaraz jednak tej ekscytacji wtórowała inna myśl: „Tak, ale czyje to piękno?”, by znaleźć puentę: „Moje, ludzkie”. Makrokosmos nasycony jest estetycznymi i kulturowymi schematami, które zapewniają mu społeczny rezonans. Prezentuje historię jednego „ptasiego roku” ujętą w chronologiczną ramę odlotu i przylotu. Film złożony jest z fabularnych i znaczeniowych konwencji: pragnienia wolności (papuga uwalniająca się z klatki), życia rodzinnego (motywy karmienia ptaków, walki o młode), tragicznej śmierci (ptak ze złamanym skrzydłem) i innych. Do tego dochodzi starannie podkreślana (choćby za pomocą muzyki) symetria i synchroniczność obecna w scenach ptasich „tańców”. Całość zilustrowana jest ścieżką dźwiękową w stylu world music, adekwatną do tego typu obrazów.

Od widza zależy, jaki będzie miał sąd o świecie Makrokosmosu. Czy ceni sobie bardziej „ludzką” odpowiedź, czy też należy do tej kategorii odbiorców, dla których ważniejsze jest „nieludzkie” pytanie, jak choćby to zadane przez Miłosza: „Skrzeczała sroka i mówiłem: sroczość / Czymże jest sroczość…”. Może to być zresztą jeden i ten sam widz.

„Więź”, „Szeroki świat moją parafią. Wymiary prawdy i zbawienia”, „Kochać aż do końca. Skandal umywania nóg”, „Makrokosmos”
Marcin Cielecki

urodzony w 1979 r. – polski poeta, eseista, recenzent, pisarz.  Autor m.in. zbioru esejów Miasto wewnętrzne, książek poetyckich Ostatnie Królestwo, Czas przycinania winnic....

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze