2 Krl 5,14–17 / Ps 98 / 2 Tm 2,8–13 / Łk 17,11–19
[12 października 2025 / XXVIII niedziela zwykła]
Nie daje nam odpocząć Słowo. Nie pozwala uciec od tego świata – bo nie przyszło, by nas od świata odseparować, ale byśmy w świecie o Nim świadczyli. Ewangelia nie jest podręcznikiem prowadzenia polityki imigracyjnej, ale światłością oświecającą każdego człowieka i wszystkie jego sprawy. Te związane z granicą swój – obcy też.
Jezus zmierza do Jerozolimy szlakiem typowym dla galilejskich pielgrzymów. Przez pogranicze. Nietypowe jest to, że nie boi się przekraczać granicy. Nie gardzi Samarytanami, choć ci Go nie przyjmują, bo jest Żydem. Za parę lat, już po zmartwychwstaniu, dzięki misji Jego uczniów, to właśnie oni przyjmą Ewangelię i staną się pierwszymi obcymi, z których zacznie się wznosić Kościół. Dzisiejsze uzdrowienie, które powiodło się tylko u „tego cudzoziemca”, wpisuje się w Jezusowe burzenie muru wrogości – proroczo przygotowywane od stuleci. Za czasów Elizeusza Syryjczyk, za czasów Jezusa Samarytanin – a dziś? Który obcy doznaje uzdrowienia Ewangelią w najbardziej katolickim kraju Europy? Albo w tym noszącym krzyż na swoich sztandarach?
Wobec jednego z największych wyzwań cywilizacyjnych potrzebujemy światła Ewangelii, a nie migających neonów postideowych partii. Zanim w jej świetle zaczniemy szukać odpowiedzi na pytania, kogo, skąd i dlaczego wpuszczać, a kogo nie, pozwólmy jej prześwietlić nas samych. Stawiam diagnozę, że za ksenofobią stoi głęboko skrywany lęk przed konfrontacją z obcym, który obnaży słabość naszej wiary. We Francji przytłaczająca większość osób dzwoniących do programu radiowego Ksiądz ci odpowie nigdy w swoim życiu nie spotkała chrześcijanina. Do pierwszego kontaktu skłoniła ich pustka życia i świadectwo wierzących muzułmanów. Jest i drugi biegun tej społecznej choroby: niekochanie siebie. Bezwarunkowe otwarcie to tylko wprawiający w dobre samopoczucie paliatyw. Bo nie da się kochać bliźniego, nie kochając siebie samego. Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami!
Oceń