Zaufanie to wiara w drugiego człowieka, w jego dobre intencje. Z tym na pewno łatwiej się żyje, bo wychodząc z założenia, że świat i ludzie mi sprzyjają, generuję mniej lęku, mniej kortyzolu, za to więcej pozytywnych emocji.
Rozmawiają Monika Mularska-Kucharek i Michalina Kaczmarkiewicz
Po co ludziom zaufanie?
Żebyśmy mogli normalnie funkcjonować zarówno w mikroświecie, czyli w rodzinie, w najbliższym otoczeniu, wśród znajomych, współpracowników, jak i w wymiarze pośrednim, to znaczy żebyśmy mieli zaufanie do instytucji, organizacji, dzięki czemu, mówiąc kolokwialnie, sprawniej załatwiamy różne sprawy. Na poziomie makro, czyli globalnym, zaufanie sprawia, że wierzymy, iż instytucje – nawet jeśli nie mamy z nimi bezpośredniego kontaktu – działają w naszym interesie.
Zaufanie jest fundamentem życia społecznego, spoiwem, które scala ludzi i pozwala im funkcjonować w świecie normalnie, bez stresu, za to z poczuciem sprawczości i satysfakcji. Według badań zaufanie przekłada się na niższy poziom lęku i jest bezpośrednio związane z odczuwaniem szczęścia.
Z czego się rodzi zaufanie?
Ważny jest wątek psychologiczny. Kluczowe znaczenie ma socjalizacja pierwotna, to, co się dzieje w pierwszych tygodniach, miesiącach i latach życia. Chociaż ogrom procesów zachodzi wówczas poza świadomością jednostki, i tak rzutuje na jej późniejsze relacje i funkcjonowanie w świecie. Jeśli mamy rodziców, którzy dają nam poczucie bezpieczeństwa i zaspokajają potrzebę miłości, stajemy się ufni: dziecko wie, że matka się pojawi, przytuli, uwolni od dyskomfortu, głodu, mokrej pieluszki, oddzielenia. Oprócz rodziców, którzy są głównymi przewodnikami dziecka w procesie socjalizacji pierwotnej, ważny udział mają również inni bliscy – rodzeństwo, dziadkowie czy dalsza rodzina. Dziecko kształtuje swoje przekonanie o świecie na podstawie bliskich relacji z tymi ważnymi osobami.
A jeśli dziecko nie trafi na dobre, czułe środowisko – nie nauczy się ufać?
Na szczęście istnieje socjalizacja wtórna. W odróżnieniu od pierwotnej zdarza się w życiu wielokrotnie: idziemy do szkoły, na studia, wchodzimy do jakiejś grupy, zaczynamy pracę i tam także spotykamy znaczące osoby – nauczycieli, drużynowych harcerskich, liderów różnych organizacji. Nie mają one już wszechogarniającego wpływu, ale postawy tych osób oddziałują na poziom zaufania, bo pokazują, że inni są dla nich ważni, traktują ich z szacunkiem, sami ufają i dotrzymują słowa. Wtedy odzywa się reguła wzajemności – jeśli ktoś ma wobec mnie dobre intencje, jest słowny – mogę mu zaufać.
Jak na poziom zaufania wpływają przekazywane z pokolenia na pokolenie prawdy, przekonania, uprzedzenia?
Dziecko, obserwując otoczenie, naśladuje zachowanie innych i absorbuje usłyszane treści. Często widzę u ludzi przeróżne nawyki, które w psychologii określane są jako mury, czyli myśli utrudniające radzenie sobie. Na przykład: ludziom nie można ufać, nie licz na pomoc urzędników, politycy oszukują, media kłamią – uproszczenia rzeczywistości, które rzutują na sposób odbioru świata. Jeśli w kimś jest dużo lęku, łatwiej będzie sięgał po stereotypy i uprzedzenia, bo im więcej emocji, tym mniejsza otwartość na fakty. W ten sposób dziedziczymy nie tylko wartości, lecz także ograniczające schematy myślenia, które mogą osłabiać zdolność do ufania i budowania zdrowych relacji społecznych.
Jakie jeszcze czynniki mają wpływ na poziom zaufania?
Z badań społecznych, w tym raportów CBOS, wyłaniają się wyraźne korelacje między zaufaniem a różnymi cechami społeczno-demograficznymi. Przykładowo osoby z wyższym wykształceniem cechuje większy poziom zaufania, co wiąże się z szerszą, bardziej horyzontalną percepcją rzeczywistości i otwartością na różnorodność. Podobny efekt obserwuje się w przypadku wyższego statusu materialnego – stabilizacja ekonomiczna sprzyja poczuciu bezpieczeństwa i ufności wobec innych. Istotne są także różnice międzypokole
Zostało Ci jeszcze 85% artykułu
Oceń