Kościół czytający siebie

Nie mamy już słów na opis Kościoła. Zbyt duży jest rozziew między nauką Jezusa a praktyką Jego naśladowców – to ujęcie najbardziej dyplomatyczne. I gdy nie ma już słów, aby mówić o Kościele, zjawia się ks. Grzegorz Strzelczyk i wręcza czytelnikowi Eklezjologię. Jak Kościół rozumie sam siebie.

Wobec tego autora, wobec takiej książki nie potrafię być obiektywny.

Czysta Nierządnica (św. Ambroży)

Grzegorz Strzelczyk jest teologiem. Gdy pisze o Kościele, musi paść pytanie, o jakim Kościele w ogóle mówimy. Wspólnota świętych (communio sanctorum), Kościół walczący (Ecclesia militans), Kościół triumfujący (Ecclesia triumphans)? A może zupełnie inaczej: Zwołanie i zgromadzenie? Oblubienica czy Matka? Lud Boży, Świątynia Pana, Ciało Chrystusa, a może jednak Trzoda Boga? Mnogość określeń nie pomaga w udzieleniu odpowiedzi na tytułowe pytanie „Jak Kościół rozumie sam siebie?”. Będąc konsekwentnym, należałoby raczej stwierdzić, że Kościół nie rozumie siebie. Oblubienica i Matka to nie to samo, Świątynia Pana i Trzoda Boga to nazwy sugerujące rzeczy sobie przeciwstawne, nie wprowadzamy przecież zwierząt, zwłaszcza żywego inwentarza, na mszę. Sprawy nie ułatwia też Credo, w którym wyznajemy naszą wiarę w Kościół. Strzelczyk błyskotliwie zauważa, że „Kościół wierzy w Kościół. Paradoksalne brzmienie tego zdania nie jest jedynie wynikiem jakiegoś zabiegu retorycznego, ale wyraża paradoks obecny w samej rzeczywistości: Kościół bowiem jest nie tylko przedmiotem wiary, ale też jednocześnie jej podmiotem. Chrześcijanie zatem w pewnym sensie wierzą w samych siebie”. Nasuwająca się myśl, że Kościół nie rozumie siebie, ma także drugie znaczenie. Kościół rzeczywiście wymyka się zamknięciu w wyczerpującą definicję, ponieważ jest dziełem Boga. W swoim wywodzie Strzelczyk stwierdza, że wizerunek Kościoła to życie Ewangelią próbowaną w ogniu codzienności, prawdziwy marketing zaś robią święci. Struktury kościelne stają się wiarygodne nie poprzez swoją sprawność korporacyjną, festyny i liczebność, lecz przez prośby kierowane do skrzywdzonych, by przebaczyli krzywdy wyrządzone im przez tworzących ten Kościół niegodziwych ludzi. Czyżby właściwą definicją Kościoła była ta, którą zaproponował kiedyś Jan Kracik, pisząc o „świętym Kościele grzesznych ludzi”? Strzelczyk niejako podbija stawkę, komplikując (na szczęście!) biegnący do nazbyt łatwej doskonałości opis. Frapuje pytaniami, na przykład o to, gdzie w tej kościelnej układance jest ekskomunikowany – wewnątrz czy na zewnątrz Kościoła? Jest wyłączony z „obsługi” sakramentalnej (aby użyć takiego obrazowego skrótu), ale przecież nie zaciera się w nim chrzest. Gdzie jest zatem miejsce dla tego, który jest wyłączony ze wspólnoty <

Zostało Ci jeszcze 75% artykułu

Kup miesięcznik W drodze 2025, nr 10, a przeczytasz cały numer

Wyczyść
Kościół czytający siebie
Marcin Cielecki

urodzony w 1979 r. – polski poeta, eseista, recenzent, pisarz.  Autor m.in. zbioru esejów Miasto wewnętrzne, książek poetyckich Ostatnie Królestwo, Czas przycinania winnic....

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze