Naukowość w teologii, analogicznie jak w przypadku filozofii, ma specyficzny charakter. Chodzi o dyscyplinę w myśleniu, logiczność wywodów i metodyczność badań, ale nie o redukcję horyzontów do wymiaru świata materialnego.
Od czasów oświecenia rosnąca wiedza historyków i wciąż doskonalone metody badań nad tekstami rzucają wyzwanie chrześcijańskiej lekturze Biblii. Czytamy wprawdzie, że poznanie rzeczy Boskich dane jest „niemowlętom” (por. Mt 11,25), jednak sugerowana w tym słowie prostota nie może oznaczać infantylności, przed którą Pismo wprost ostrzega: „W myśleniu bądźcie dojrzali” (por. 1 Kor 14,20). Teorie uczonych z natury rzeczy podlegają dyskusjom i bywają obalane, jednak nie sposób ignorować ustaleń podstawowych. Wiemy tyle, że Biblia nie jest efektem nadprzyrodzonego dyktanda, nie spisano jej w mistycznym transie oraz że nie stanowi zbioru reportaży z dawnych wieków. Osoby wierzące stoją przed wyzwaniem mądrego pogodzenia wiary w słowo Boże ze świadomością, że chodzi o kompilację tekstów mających swą ludzką, możliwą do zbadania historię. Innymi słowy: będących owocem złożonych procesów redagowania. Oprócz tego wypada przemyśleć na nowo (w sposób dojrzały, zgodnie z sugestią apostoła) rozumienie objawienia się Boga przez zdarzenia wyjaśnione natchnionym słowem, skoro biblijna narracja o tych zdarzeniach okazuje się daleka od ścisłego relacjonowania faktów.
Wydaje się, że mimo oporów ze strony części wierzących świat chrześcijański oswoił się już z myślą, że nie należy czytać w sposób naiwny opowieści o siedmiu dniach stworzenia, Adamie i Ewie, arce Noego czy nawet o rozstąpieniu się wód przed Mojżeszem. Trudniej przychodzi zakwestionować reporterski charakter ewangelii – a sugestia, że ścisłym opisem faktów nie są też opowiadania o spotkaniach ze zmartwychwstałym Jezusem, może wielu z nas poważnie zaniepokoić. W tym przypadku rezygnacja z dosłowności wygląda na pozbawienie tych narracji waloru świadectwa, a więc podważenie ich wiarygodności. Jeśli to nie są w miarę wierne zapisy wspomnień, uzyskane od bezpośrednich uczestników zdarzeń, to skąd wiemy, że nie mamy do czynienia z literacką fikcją?
Jednak wbrew pozorom łączenie krytycznej wiedzy z wiarą jest możliwe, a nawet zgadza się z właściwie pojętą ortodoksją. Wcale też nie musi prowadzić do rozmycia przekazu o zmartwychwstaniu w teoriach o poradzeniu sobie przez uczniów z traumą po stracie Mistrza.
Bóg mówi w ludzkich opowieściach
Połączenie zaufania do Biblii jako słowa Bożego z akceptacją wiedzy o jej ludzkiej historii i uwarunkowaniach zgadza się w gruncie rzeczy z logiką wyjściowego dogmatu chrześcijaństwa. Wynikające z wiary myślenie o Bogu i człowieku oraz ich wzajemnej relacji wiąże się ściśle z rozpoznaniem w osobie Chrystusa paradoksu zjednoczenia dwóch natur, z których każda zachowuje całą swoją specyfikę. Chrystus to w pełni Bóg – wieczny „wybłysk chwały i odbicie istoty” Ojca (Hbr 1,3) – a jednocześnie w pełni człowiek (por. 1 Tm 2,5), przy czym obie natury łączą się w Nim „bez pomieszania i bez rozdzielenia” (jak głosi definicja dogmatyczna, sformułowana ostatecznie w V wieku w Chalcedonie). Choć nie sposób precyzyjnie wyjaśnić tej unii natur, to jednak pamięć o niej jest ważna dla właściwego odbioru postaci Chrystusa niosącej w sobie objawienie, a nawet wręcz z nim tożsamej. Zniekształcamy obraz ucieleśnionej dla nas Prawdy (por. J 14,6), jeśli widzimy w Chrystusie tylko człowieka – lecz to samo robimy, widząc w Nim jedynie Boga. Objawienie dociera do nas z całą mocą wtedy, gdy uznamy, że człowieczeństwo Syna Bożego nie jest udawane. Zjednoczenie z Boskością nie niszczy natury stworzonej. Bóg się objawia, przemawiając człowieczeństwem Nazarejczyka.
Jak to się ma do naszego odbioru tekstów Biblii jako słów Boga? Jeśli Słowo-Osoba, będące kulminacją objawienia (por. 1 J 1,1–2), nie tylko może, ale właśnie powinno być postrzegane jako galilejski Żyd z okresu Drugiej Świątyni – z całym bagażem fizycznych i mentalnych uwarunkowań z tym związanych – to nie ma też nic obrazoburczego w uznaniu ludzkiej natury świętych Pism. W logice wiary mieści się stwierdzenie, że Biblia jest w tajemniczy sposób mową zarazem Boską i w pełni ludzką. Bóg jako autor inspiracji i natchnień przemawia intuicjami wizjonerów z małego zakątka Bliskiego Wschodu, świadectwami dojrzewania religijnej świadomości pasterskich plemion, dokumentacją kultury duchowej antycznego ludu… Przemawia też zbiorem Pism powstałych w środowiskach pierwszych wyznawców Jezusa. Wewnątrz tych wspólnot pielęgnowano przekazaną „bądź mową, bądź listownie” (2 Tes
Zostało Ci jeszcze 85% artykułu
Oceń