fot. JUAN CRUZ MOUNTFORD / UNSPLASH.COM
Oferta specjalna -25%

Drugi List do Koryntian

0 opinie
Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 54,90 PLN
Wyczyść

Jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, jaki sens ma nasza wiara, jaki sens ma chodzenie do kościoła, wszystkie nasze modlitwy i dobre uczynki? Po co się trudzić, skoro wszystko zniszczy śmierć?

Zastanawiałam się kiedyś, jak zachowałaby się osoba, która nie mając pojęcia o chrześcijaństwie, znalazłaby się nagle na nabożeństwach Triduum Paschalnego? W jakiej mierze zrozumiałaby, co celebrujemy? Pytanie jest tym bardziej zasadne, że – jak mi się wydaje – wielu ludzi ochrzczonych zbliża się do wyżej przedstawionego obrazu: mają jakieś mgliste pojęcie o męce Pańskiej i zmartwychwstaniu Jezusa, ale w żaden sposób nie potrafią tego powiązać z własnym życiem. Dlatego tak istotne jest podkreślenie roli i objaśnienie czytań, które słyszymy w kościele podczas celebracji Triduum. Nie zdołamy tu, rzecz jasna, prześledzić wersetu po wersecie, spojrzymy na nie raczej z lotu ptaka, pragnąc uchwycić przesłanie skierowane do słuchacza.

Msza Wieczerzy Pańskiej

Wj 12,1–8.11–14 / 1 Kor 11,23–26 / J 13,1–15

Jeśli chcemy wejść w tajemnicę Wielkiego Czwartku, musimy najpierw zrozumieć relację między ucztą paschalną Izraelitów wychodzących z Egiptu, ostatnią wieczerzą Jezusa z apostołami oraz Eucharystią, w której uczestniczymy.

Zalecenia z pierwszego czytania mogą się wydawać zaskakujące: po wieloletniej niewoli Izraelici mają wyruszyć w drogę. Bóg jednak nie mówi do nich, by się uzbroili i przygotowali na długą wędrówkę, lecz zaleca, by usiedli do uroczystej kolacji i podaje zasady pieczenia baranka, który ma być główną potrawą tej uczty wraz z chlebem niekwaszonym (brak czasu na przygotowanie zaczynu!) i gorzkimi ziołami, bo one również pozostaną na wieki trwałym elementem wieczerzy paschalnej na pamiątkę gorzkich lat niewoli egipskiej.

Najważniejszą rolę podczas tej pierwszej Paschy Izraela odgrywa jednak krew baranka, którą należy naznaczyć odrzwia i progi domu. To ona będzie znakiem rozpoznawczym, by plaga niszczycielska karząca Egipcjan ominęła naznaczony dom. Krew jest znakiem ocalenia, znakiem ludu, który wybrał sobie Bóg, Jego szczególnej własności. My natomiast zostaliśmy naznaczeni krwią Chrystusa – Baranka Bożego. To Jego krew obmywa nas z grzechów, chroniąc przed wieczną zagładą, to Jego krew naznacza tych, którzy są ludem Bożym, niezależnie od kraju pochodzenia, wreszcie ta sama krew poi nas podczas Eucharystii.

To ucztowanie nie jest przypadkowe: zanim lud rozpocznie mozolną drogę przez pustynię i zanim osiądzie na własnej ziemi, powinien pogłębić wzajemne więzi. Ucztowanie daje poczucie braterstwa i bezpieczeństwa, daje radość. To dlatego ostateczne szczęście zbawionych jest tak często wyrażane obrazem zasiadania przy stole. Uczta rozpoczyna drogę przez pustynię, a zarazem otwiera w pełni historię Izraela, uczta – ostatnia wieczerza – rozpoczyna misterium odkupienia, z którego narodzi się nowy lud Boży – Kościół, wreszcie uczta niebiańska to najlepszy obraz, jakim możemy wyrazić radość wiecznego przebywania z Bogiem.

Uczta paschalna wyryła niezatarty ślad w pamięci Izraela. Odtąd corocznie, zgodnie z poleceniem, które słyszymy na koniec czytania, czternasty dzień miesiąca nisan (według ówczesnego kalendarza) ma być dniem świętym, a sam miesiąc ma być początkiem nowego roku. Bo to wtedy rozpoczęło się prawdziwe nowe życie Izraela, który podczas wędrówki przez pustynię zyskał swoją narodową tożsamość.

Do takiej właśnie uczty zasiadł Jezus ze swoimi uczniami, ale na początku zrobił coś, co nie mieściło się absolutnie w ówczesnych zwyczajach: On – Mistrz i Nauczyciel, umył swoim uczniom nogi. Owszem, zdarzało się, że uczniowie myli nogi swoim nauczycielom, ale nie odwrotnie! Jezus zinterpretował ten znak jako przykład pokornej braterskiej posługi. Wcześniejsza rozmowa Jezusa z Piotrem wskazuje na jeszcze jedno znaczenie tego gestu: jest to próba przygotowania uczniów na skandal krzyża; uczniowie muszą zrozumieć, że dla obmycia ludzkości z brudu grzechów Jezus uczyni coś, co nie mieści się w kategoriach racjonalnych, ale właśnie przyjęcie tego niepojętego działania Mistrza otwiera drogę do zbawienia: „Jeśli cię nie obmyję, nie będziesz miał udziału ze Mną”.

Ewangelista poprzedza ten gest Jezusa stwierdzeniem: „Do końca ich umiłował”. Aby zrozumieć, do czego jest zdolna Jego miłość, musimy wysłuchać św. Pawła, który przekazuje nam opis – najstarszy, jaki znamy! – ustanowienia Eucharystii właśnie podczas wieczerzy paschalnej. Podobnie jak Izraelici spożywali Paschę przed wielkim wydarzeniem wyjścia z niewoli, tak teraz Jezus ustanawia nowy obrzęd paschalny przed wyzwoleniem nas z niewoli grzechu. Odtąd Jego uczniowie będą gromadzić się na uczcie, w której On sam daje siebie za pokarm.

Przez całe wieki synowie Izraela, zasiadając do uczty paschalnej, czują się tak, jakby to oni wyruszali w drogę z Egiptu do Ziemi Obiecanej. My natomiast, uczestnicząc w Eucharystii, w sposób rzeczywisty, choć niewidzialny – sakramentalny, uczestniczymy w ofierze Chrystusa. Eucharystia łączy w sobie ucztę i ofiarę, Jezus daje nam swoje ciało i krew, a także ofiaruje je Ojcu za nas. I podobnie jak Izraelici wspominali noc wyjścia, czerpiąc z niej moc nadziei na ostateczne szczęście narodu, tak my, sprawując Eucharystię, „głosimy śmierć Pana, aż przyjdzie”. Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość łączą się ze sobą, gdy wielbimy Tego, który jest poza czasem.

Liturgia Wielkiego Piątku

Iz 52,13–53,12 / Hbr 4,14–16; 5,7–9 / J 18,1–19,42

Bohaterem pierwszego czytania jest tajemnicza postać, nazywana Sługą Pańskim czy Sługą Jahwe. Mówią o niej cztery fragmenty Księgi Izajasza, nazywane Pieśniami Sługi. Trzy pierwsze opowiadają o misji Sługi zleconej mu przez Boga, natomiast w ostatniej, którą słyszymy właśnie podczas liturgii Wielkiego Piątku, sytuacja zmienia się diametralnie: Sługa znosi straszne męki i zostaje zabity. Niezwykła jest interpretacja tych cierpień ze strony proroka: Za nasze grzechy został zbity na śmierć… W jego ranach jest nasze uzdrowienie. Co więcej, mimo strasznej śmierci, Sługa ostatecznie okazuje się zwycięzcą. Nie jesteśmy w stanie rozstrzygnąć jednoznacznie, kogo prorok miał na myśli, pisząc te słowa, ale my, chrześcijanie, bez trudu odgadujemy, w kim spełniły się one… jakieś 500 lat po ich napisaniu!

Autor Listu do Hebrajczyków przenosi nas do Ogrójca, jakby przygotowując do wysłuchania opisu męki Pańskiej, mówi bowiem o wołaniu Jezusa do Tego, który mógł Go wybawić od śmierci. Komentatorzy podkreślają jednak, że na te słowa trzeba spojrzeć szerzej: Jezus wiedział przecież, co czeka Go ostatecznie w Jerozolimie i zapewne nieraz rozmawiał o tym z Ojcem, prawdopodobnie wcześniej musiał odczuwać strach wobec przyszłych cierpień. Nie uciekał jednak od nich, ale powierzał Ojcu swój lęk, swoje obawy, zawierzał się całkowicie Jego woli. Jezus dobrze zna nasze lęki i ból, dlatego może być tak skutecznym Pośrednikiem – Orędownikiem u Ojca, naszym Arcykapłanem, który nie wszedł jedynie do Miejsca Najświętszego świątyni jerozolimskiej, ale do samego nieba, by tam wstawiać się za nami.

Najdłuższym czytaniem w czasie Triduum Paschalnego jest opis męki Pańskiej. W Niedzielę Palmową słyszymy go w wersji jednego z trzech ewangelistów – Mateusza, Marka lub Łukasza, natomiast w Wielki Piątek Kościół podaje nam zawsze tekst z Ewangelii według św. Jana. Janowy opis męki ukazuje nam przede wszystkim Jezusa jako Króla, który zachowuje swą królewską władzę i godność nawet w czasie strasznego cierpienia. Widzimy to od samego początku, gdy strażnicy, którzy przyszli aresztować Jezusa, padają przed Nim na twarz. Wydaje się, jakbyśmy nie byli świadkami zatrzymania podejrzanego, ale królewskiej intronizacji.

Po przedstawieniu dialogu Jezusa z Annaszem, stanowiącego wprowadzenie do właściwego procesu, Jan wspomina jedynie o procesie przed Kajfaszem (który dobrze znamy z pozostałych ewangelii), by skupić się na wyjątkowo długiej relacji z procesu przed rzymskim namiestnikiem Poncjuszem Piłatem. Jan ukazuje mistrzowsko rozterki Piłata, który jest przekonany o niewinności Jezusa, ale gdy wychodzi do tłumu zebranego przed pretorium, ulega jego presji. Opis tych wydarzeń ma misterną budowę: między dialogami dotyczącymi niewinności Jezusa i Jego królewskiej władzy ewangelista ukazał nam ukoronowanie cierniem. Król przyjął hołd szyderców, otrzymał koronę i berło (trzcinę), a ostatecznie zostanie wyniesiony na tron krzyża.

To znamienne, że Jan nie wspomina o ciemności w chwili konania Jezusa, bo postrzega mękę jako początek wejścia do chwały niebieskiej. Nie pisze nam o cierpieniu ukrzyżowanego Mistrza, ale o królewskich darach, których On nam udziela: daje nam swoją Matkę, a konając „przekazuje Ducha”, jak mówi dosłownie grecki tekst.

Pogrzeb Jezusa też jest królewski. Jego przyjaciele przynoszą ogromną ilość wonności (przeliczając na naszą miarę, około 30 kg!), by pogrzebać Go w grobie w ogrodzie, podobnie jak w ogrodach spoczęli niektórzy królowie Izraela.

Według ludzkiej logiki jest to całkowita klęska misji Jezusa. Nawet przyjaciele robią wszystko, by jak najlepiej oddać Mistrzowi ostatnią przysługę, bo i oni na nic już nie czekają. Wydaje się, że ostatnie słowo należy do śmierci. Tylko się wydaje…

Wigilia Paschalna

Rdz 1,1–2,2 / Rdz 22,1–18 / Wj 14,15–15,1 / Iz 54,4a.5–14 / Iz 55,1–11 / Ba 3,9–15.32–4,4 / Ez 36,16–28 / Rz 6,3–11 / Łk 24,1–12

W tę najważniejszą noc roku liturgicznego czytania mają być naszym szczególnym przewodnikiem, stąd ich wyjątkowa liczba. Przed ewangelią usłyszymy nie – jak zazwyczaj w niedzielę – po jednym czytaniu ze Starego i Nowego Testamentu, ale aż siedem czytań ze Starego Testamentu (niekoniecznie wszystkie, niektóre wolno opuścić) i jedno z Nowego. Ukazują nam one w skrócie historię zbawienia, począwszy od stworzenia, aż po zmartwychwstanie Chrystusa. Najpierw słyszymy opis stworzenia świata, który nie tylko jest fundamentem całej dalszej historii, ale też sugeruje nam warunek właściwego spojrzenia na dzieje ludzkości. Nie zrozumiemy ani dziejów świata, ani własnego życia bez tego Bożego spojrzenia na stworzenie, które umie dostrzec jego dobroć: „I widział Bóg, że było bardzo dobre!”. Bóg stwarza w sposób niezwykle przemyślany, najpierw przygotowując „mieszkania” (niebo, ziemia, morze), a następnie umieszczając w nich „mieszkańców” – zwierzęta i ludzi. Na koniec stwarza wyjątkowe dzieło – na swój obraz i podobieństwo czyni człowieka, po czym dopełnia dzieła stworzenia, odpoczywając w święty dzień, różny od pozostałych, dając przez to wzór człowiekowi, by odpoczywał po sześciu dniach pracy.

Stworzenie jest dobre, a więc tym bardziej Stwórca jest dobry, dlatego warto Mu zaufać nawet wtedy, gdy żąda ogromnej ofiary, jak wtedy, gdy Abraham został wezwany do złożenia w ofierze ukochanego syna Izaaka. Dramat polega nie tylko na tym, że ojciec ma zabić ukochanego syna, jedynego, który mu pozostał w domu; wydawać się może, że Bóg przeczy samemu sobie, bo każe ofiarować właśnie tego syna, z którym On sam związał obietnicę przyszłego licznego narodu potomków Abrahama. Wiara Abrahama to wiara w Boga, który jest tak dobry i prawdomówny, że spełni swe obietnice pomimo przeszkód nawet tak wielkich, jak śmierć. Późniejsza tradycja próbowała odgadnąć sposób myślenia Abrahama, sugerując, że zapewne miał on nadzieję, że Bóg przywróci Izaaka do życia, by spełnić to, co przyrzekł. Nic więc dziwnego, że w ofierze Izaaka widziano zapowiedź ofiary Chrystusa, umiłowanego Syna Ojca.

Kolejne czytanie wprowadza nas w szczególny sposób w klimat tej paschalnej nocy: jest to opowiadanie o przejściu Izraela przez Morze Czerwone. Znów Bóg okazuje, że potrafi wybawiać z najbardziej beznadziejnej sytuacji, gdy naród wybrany znalazł się między pościgiem wojsk egipskich a morzem, natomiast pustynia rozciągająca się po bokach nie dawała szans ucieczki. Izrael przechodzący pośród wód ku Ziemi Obiecanej jest znakiem nas wszystkich, którzy wyrwaliśmy się z niewoli grzechu, przeszliśmy przez wodę chrztu, by zdążać do ostatecznej ziemi obiecanej – ojczyzny niebieskiej.

Po tych fundamentalnych opowiadaniach z pierwszych dwóch ksiąg Starego Testamentu następuje seria czytań z ksiąg prorockich. Większość z nich dotyczy sytuacji nieszczęścia, z którego Bóg wyzwala człowieka (przede wszystkim chodzi tu o wybawienie Izraela z wygnania babilońskiego). Prorocy ukazują dramat wygnania jako konsekwencję niewierności i grzeszności narodu, zaznaczają jednak, że ostatnie słowo należy zawsze do Bożego miłosierdzia, które doprowadzi naród i kraj do jeszcze większego rozkwitu niż w czasach przed wygnaniem.

W dwóch czytaniach prorockich przewija się też niezwykle ważny w tę noc motyw wody, która poi, a przede wszystkim oczyszcza. Bóg wskrzesi obumarły naród, obmyje i udzieli swojego Ducha.

Ta prorocka zapowiedź przyszłego ożywienia obumierającego narodu zrealizuje się w niesłychany sposób, można by rzec: na dużo wyższym poziomie, o czym mówi nam czytanie z Listu do Rzymian. Poprzedza je śpiew Chwała na wysokości Bogu, który wskazuje na przejście od Starego do Nowego Testamentu (pamiętajmy, że pierwsze słowa Chwała na wysokości… to pieśń aniołów w Betlejem!).

Święty Paweł w Liście do Rzymian przypomina nam, że my wszyscy, dawniej obumarli w naszych grzechach, zostaliśmy przeprowadzeni przez wodę, zanurzeni w oczyszczającej wodzie chrztu, by rozpocząć zupełnie nowe życie, które powinna cechować wolność od grzechu. Przeszliśmy przez śmierć ku zmartwychwstaniu, gdyż złączyliśmy się z Chrystusem, a On poprowadził nas przez swoją Paschę, od krzyża do chwały.

Właśnie to czytanie w szczególny sposób powinno nas wprowadzić w klimat tych świąt, które tak trudno przeżywać współczesnym chrześcijanom. Owszem, w noc Bożego Narodzenia rozczulamy się nad małym Dzieciątkiem, ale jak przeżyć zmartwychwstanie? Co to ma wspólnego z moim życiem, pomijając wiarę w to, że moje ciało zmartwychwstanie w dniu ostatecznym? Tymczasem św. Paweł mówi mi, że ja JUŻ zmartwychwstałam! Dla ludzkiego oka dziecko ochrzczone nie różni się niczym od nieochrzczonego, ale naprawdę między nimi jest ogromna różnica, bo ochrzczone żyje nie tylko życiem biologicznym, ale też życiem Bożym, zanurzonym w wieczności! Zmartwychwstajemy w chrzcie mocą zmartwychwstania Chrystusa. Powstajemy do życia, które nie ma końca. Dyskretnie wskazuje nam na to Ewangelia czytana w tę noc, mówiąc nam o Piotrze, który zobaczył w grobie porzucone chusty. Chusty zostały w grobie, bo Jezus już nigdy nie będzie ich potrzebował, „śmierć nad nim nie ma już władzy”. W takie życie On włącza nas przez chrzest, co stanie się wyraźnie widoczne, gdy kiedyś powstaną z grobu nasze ciała. Dlatego kiedy świętujemy Wielkanoc, wspominamy nie tylko wydarzenie sprzed dwóch tysięcy lat, o którym czytamy w Ewangelii, gdy kobiety poszły do grobu i usłyszały orędzie anioła, iż Pan żyje, ale rozumiemy, że od tego, co wtedy się stało, zależy nasza wieczność. Bo jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, jaki sens ma nasza wiara, jaki sens ma chodzenie do kościoła, wszystkie nasze modlitwy i dobre uczynki? Po co się trudzić, skoro wszystko zniszczy śmierć i… po co czytać ten artykuł?

Przewodnik liturgiczny
Danuta Piekarz

doktor teologii biblijnej, italianistka, wykłada na Uniwersytecie Jagiellońskim, Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II, w dominikańskim Kolegium Filozoficzno-Teologicznym w Krakowie, była konsultorką Papieskiej Rady ds. Świeckich (2008-2013)....

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze