Za 12,10–11; 13,1 / Ps 63 / Ga 3,26–29 / Łk 9,18–24
[22 czerwca 2025 / XII niedziela zwykła]
„Boże, mój Boże, szukam Ciebie” i „A wy za kogo Mnie uważacie?” – pierwszy raz połączyły mi się te dwa fragmenty dzisiejszej liturgii słowa. Słuchałem czytań w samochodzie, jadąc wąską, lokalną drogą przez rozległe, umajone pola Dolnego Śląska, i uświadomiłem sobie, że szukałem Go i pragnąłem, jeszcze zanim te słowa padły: ciało moje tęskniło za Nim jak ziemia zeschła w ostatnich tygodniach intensywnych projektów, które zdominowały moje życie, łaknąłem wody, ciszy, tych zielonych pól z daleka od ekranu i choćby chwili samotności, żeby usłyszeć własne myśli…
Czy to już jest Bóg? Wiosenne życie, real, czas i przestrzeń na wpatrywanie się – i to niekoniecznie w świątyni? „Za kogo Mnie uważacie?”, które połączyło się dziś z Psalmem 63, to nie tylko akademickie pytanie o tożsamość Nauczyciela, ale kwestia bardzo praktyczna dla mnie: z tego, kim On jest, wynika to, gdzie będę Go szukał i jak będę Go pragnął. „Przyoblekliście się w Chrystusa”, „jesteście kimś jednym w Chrystusie” – skoro jestem w Nim, to szukam Go w sobie, jeśli jesteśmy w Nim razem kimś jednym, jednym ciałem, to szukam i pragnę Go w tobie.
A świątynia? „Oto wpatruję się w Ciebie w świątyni, by ujrzeć Twą potęgę i chwałę” – śpiewa autor psalmu do Boga, swojego Boga, którego chwała objawiała się w Jeruzalem. Ja, już wszczepiony w nową winnicę, ale ciągle jeszcze wyglądający Nowej Jerozolimy, potrzebuję liturgii, świętych znaków i wspólnotowego kultu, żeby oczyścić, wyostrzyć i ukierunkować to moje szukanie. Ale potem – a tak naprawdę jednocześnie, bo to przecież symultaniczna dynamika całej mojej drogi – pragnę Go i szukam i wpatruję się w Niego w tej świątyni niezdefiniowanej murami, świątyni stworzenia, którą swoją potęgą i chwałą powołał do istnienia, w świątyni, którą ty, towarzyszu drogi, jesteś. I bardzo chcę żyć z rękami wzniesionymi i z ustami pełnymi uwielbienia.
Oceń