Dla wielu był punktem odniesienia, wskazując im drogę społeczną i duchową. Nie nadużywał tych ról. Nie lubił celebracji swojej osoby, stąd jakiekolwiek próby uwznioślania, pompy i laudacji pod swoim adresem kwitował żartem na swój temat.
Odszedł legendarny „Kłocz”, Jan Andrzej Kłoczowski, jeden z trzech pomysłodawców i ojców założycieli miesięcznika „W drodze”. W lipcu skończyłby osiemdziesiąt osiem lat. Jestem przekonany, że będzie wymieniany w gronie tych, którzy dzięki swojej nietuzinkowej osobowości nadali zakonowi dominikanów dzisiejszy kształt i renomę.
Z pewnością doczeka się wielu fachowych opracowań analizujących go jako historyka sztuki, filozofa i teologa i zbierających w całość jego dokonania. Dlatego pozwalam sobie tylko na kilka myśli, nie roszcząc sobie prawa do wyczerpującego opisu.

wrzesień 1963 r.
fot. archiwum rodzinne
***
Był znakomitym filozofem i intelektualistą, który pozostawił po sobie ogromną spuściznę. Chcąc ułożyć swoją prywatną listę jego książek, będę bardzo nieobiektywny. W pierwszej trójce umieściłbym Drogi człowieka mistycznego – próbę analizy doświadczenia, którego nie da się wypowiedzieć, a co dopiero opisać. Mierzył się w niej z największymi tytanami duchowości: Mistrzem Eckhartem, Teresą z Ávili, Aniołem
Zostało Ci jeszcze 80% artykułu
Oceń