Pisząc ten felieton, czuję się tak, jakbym się znalazł wewnątrz czasoprzestrzennego wiru. Z jednej strony wybiegam w przyszłość, gdyż inaczej niż zwykle inspiracją dla mnie jest nie to, co było, ale to, co będzie, czyli przewidziane na wrzesień kolokwium z okazji stulecia urodzin wielkiej polskiej uczonej, pani profesor Zofii Włodek, mojej pierwszej mistrzyni w dziedzinie studiów mediewistycznych. Z drugiej strony, kiedy będą Państwo czytać ten tekst, to przyszłe dzisiaj wydarzenie stawać się będzie wydarzeniem teraźniejszym, a jego treścią będzie wspominanie osoby zmarłej, a więc przeszłość. Do tego przestrzeń: piszę w Petersburgu, kolokwium odbywa się w Krakowie, a cała historia działa się w różnych zakątkach Europy. Organizatorzy kolokwium zaprosili mnie do udziału i zamówili wspomnienie o Pani Profesor do okolicznościowej publikacji. Tekst już dawno napisany i wysłany, ale kuferek wspomnień, który otworzyłem przy tej okazji, był tak pełen, że jego zawartość wciąż krąży wokół mnie jak migocący, złocisty kurz.
Poznałem ją na pierwszym roku studiów w dominikańskim kolegium w Krakowie. Wydawała mi się mocno starszą panią, a przecież miała wtedy dokładnie tyle lat, ile ja dzisiaj. Do sali wykładowej weszła pewnym krokiem wysoka kobieta w okularach, okryta zimowym płaszczem, w prostym berecie na głowie. Położyła
Zostało Ci jeszcze 75% artykułu
Oceń