Liturgia krok po kroku
Trzymanie narnijskich opowieści w dziale religijnym księgarń i ścisłe łączenie ich z chrześcijaństwem najskuteczniej sprawi, że niechrześcijanie i ich dzieci w ogóle po nie nie sięgną.
Według C. S. Lewisa celem fantastyki jest wyostrzenie w dziecku poczucia rzeczywistości, a nie ucieczka od niej w świat wyimaginowany. Przyświecało mu przecież połączenie fantastyki z prawdą. Fantastyka C. S. Lewisa nie odchodzi od związków przyczynowo–skutkowych, jak nierzadko się dzieje w słabszych artystycznie i ideowo utworach tego gatunku.
Ludzki świat
Obca jest jej zatem absurdalność (choć J. R. R. Tolkien zarzucał Lewisowi pewną arbitralność czy chaotyczność, której sam metodycznie się wystrzegał). Dobre opracowania analityczne, a pod ich ciężarem uginają się dziś półki amerykańskich księgarń 1, ukazują tło filozoficzne, wątki autobiograficzne, głębokie racje (lingwistyczne, psychologiczne itd.) pisarzy konstruujących baśniowy świat pełen czarownych i czarodziejskich postaci, zwierząt antropomorfizowanych i tworów fantastycznych, ale zawsze świat nam bliski, nieprzestający być światem z gruntu ludzkim.
Zdaniem jednego z wczesnych krytyków, C. S. Lewis miał „wspaniałą umiejętność przetwarzania zasad moralnych w literaturę”. Trudno się więc dziwić, że sięgają do niego pedagodzy dbający o wychowywanie młodych ludzi. Opowieść narracyjna — przypowieść, bajka, baśń — od zarania dziejów służyła przecież jako narzędzie dydaktyczne.
Zmagania ze strachem
Walden Media, firma rozpowszechniająca najnowszy Disneyowski film o Narnii, patronuje filmotece stawiającej sobie za cel gromadzenie wartościowych dzieł literatury dziecięcej i młodzieżowej. Podkreśla się tu na przykład, że Tolkien i Lewis uczą dzieci zmagań ze strachem. W istocie. Jakiś czas temu bowiem nowomodne trendy pedagogiczne postanowiły poddać rewizji kanon literatury dziecięcej pod kątem wyeliminowania z niej gwałtowności czy okrucieństwa. Okazało się jednak, że dostosowanie baśni do normy poprawnej politycznie czyni z nich brzydactwa pozbawione wdzięku, sensu czy nawet wartości terapeutycznej.
Z drugiej strony zagrożeniem dla psychiki są też gry komputerowe z ich wszechobecną symulacją i swoistą „bezkarnością” opartą na wymazywaniu działań i powracaniu do punktu wyjścia. Ciągle potrzebna jest sensowna fantastyka jako antidotum na dzisiejszą fascynację horrorem, który — przez swoją skrajność — niszczy wrażliwość i gdzieniegdzie wręcz dobija zdrową bojaźń.
Pole bitwy
Współczesni pedagodzy szukają jednak w Narnii przede wszystkim okazji do uczenia o poświęceniu, lojalności, bohaterstwie poprzez skontrastowanie tych postaw z egoizmem, tchórzliwością, uleganiem presji grupy itp. Po opowieści o Narnii sięgają skauci, książkowe kluby dyskusyjne dla młodzieży. Na tym się jednak nie kończy. Lewis jest pisarzem chrześcijańskim i nie jest dla niego abstrakcją temat grzechu, pokusy i pokuty. Tak ujmując sprawę, znajdujemy się na polu bitwy. Tolkiena czy Lewisa na pewno nie zdziwiłaby ta okoliczność.
Powiedzmy otwarcie — obóz wrogi Tolkienowi i Lewisowi tępi ich książki ze względu na chrześcijańskie treści. Nie solidaryzując się z nimi w najmniejszym stopniu, trudno jednak nie dostrzec komercyjnych ekscesów szczególnie widocznych przy reklamie filmów nakręconych na podstawie dzieł obu autorów. Z tej strony pada nawet zarzut o „orgię prozelityzmu”. Czyni się porównania do Pasji Mela Gibsona i klimatu entuzjazmu, który w związku z nim zaistniał.
Dla kogo Narnia?
Obrona tych autorów może jednak posunąć się do przesady. Kilka lat temu w dzienniku „The New York Times” ukazał się artykuł, w którym autorka ubolewała, że wydawnictwo HarperCollins zamierza publikować kolejne wydania książek C. S. Lewisa, nie eksponując ich wartości chrześcijańskich. Douglas Gresham, pasierb Lewisa i spadkobierca praw autorskich, tak się wypowiedział przy tej okazji:
Co w tym złego, że ludzie spoza grona chrześcijan będą czytać opowieści z Narnii? Czytelnicy chrześcijańscy mniej potrzebują Narnii niż inni. Trzymanie narnijskich opowieści w dziale religijnym księgarń i ścisłe łączenie ich z chrześcijaństwem ewangelikalnym (evangelical christianity) najskuteczniej sprawi, że niechrześcijanie i ich dzieci w ogóle po nie nie sięgną (Doreen Carvajal, Narnia bez chrześcijańskiego lwa, „The New York Times”, 3 czerwca 2001 roku).
Z kolei w kręgach fundamentalistów amerykańskich słyszy się głosy przestrzegające przed Lewisowską magią, istnieje jednak dość powszechne przekonanie, że książki Lewisa to przede wszystkim świetna lektura wysokiej literackiej rangi mająca dostarczyć dzieciom przyjemności. Lewisa nie należy przedstawiać jako wyrachowanego dydaktyka. To, że zapełnił Narnię faunami i centaurami, nie oznacza, że chciał wszystkich nawrócić na wierzenia z czasów antyku.
Faktem jest, że kiedy C. S. Lewis w 1949 roku zaczął pisać Opowieści, nie miał w planie tworzenia prozy będącej wykładnią religii chrześcijańskiej. Nie przyświecał mu cel dydaktyczny, choć do dziś pokutuje gdzieniegdzie przekonanie, że kanwę baśniowej fabuły poprzetykał biblijnymi aluzjami. Lewis stanowczo temu zaprzeczał i wyjawił, że proces pisania był znacznie bardziej spontaniczny i tajemniczy. Dopiero po jakimś czasie pisarz zdał sobie sprawę, że jego własne dzieciństwo charakteryzowało się całkowitym rozdzieleniem intelektu i wyobraźni. Przypomniał sobie, że zmuszany był do odczuwania rzeczywistości w narzucony przez otoczenie sposób. Powziął więc zamiar, że pomoże dzieciom odzyskać świeżość wyobraźni.
Faktem jest również to, że C. S. Lewis jest pisarzem chrześcijańskim i opowieści wpisują się w ten system wiary. Nie tylko bawią, ale i uczą, dlatego mogą być pomocą dla nauczycieli. Chcą więc z nich skorzystać katecheci. W narnijskiej serii głównymi tematami są przecież: stworzenie świata i pojawienie się zła w Narnii (Siostrzeniec Czarodzieja), ofiara, ukrzyżowanie i zmartwychwstanie (Lew, czarownica i stara szafa), nastanie prawdziwej religii po czasach zepsucia (Książę Kaspian), wezwanie do nawrócenia (Koń i jego chłopiec), życie duchowe (Podróż „Wędrowca do Świtu”), ciągła walka z siłami zła (Srebrne krzesło), nadejście Antychrysta, koniec świata i sąd ostateczny (Ostatnia bitwa).
Ochrzczona wyobraźnia
Nie powinno dziwić, że amerykański Kongres Kształcenia Religijnego, który odbył się w kwietniu 2006 roku, miał w swoim programie wykład prof. Paula Forda, cenionego znawcy C. S. Lewisa, zatytułowany „Ochrzczona wyobraźnia, przemienione umysły, oddane serca — teologia Opowieści z Narnii”. To Ford zwrócił uwagę, że jednym z głównych tematów jest kwestia posłuszeństwa. C. S. Lewis, daleki od lansowania automatycznego podporządkowania, wskazuje drogę „zainteresowania wypływającego z dobrej woli”. W jednym z wykładów w 1945 roku pisarz powiedział: „Autorytet opierający się na pokorze, posłuszeństwo przyjęte z radością to nieodzowne elementy życia duchowego”. Można sądzić, że posłuszeństwo Bogu miało dlań cechy radosnej konieczności, skoro zrobił takie porównanie:
Kiedy ludzkie dusze będą dobrowolnie posłuszne, jak posłuszny niemym posłuszeństwem jest świat nieożywiony, wtedy napełnione zostaną chwałą, a raczej tą większą chwałą, której Natura jest tylko pierwszym szkicem (C. S. Lewis cytowany w artykule Cindy Crosby, For Everything there is a Season, „Christianity Today”, listopad/grudzień 2004 roku).
Przypuszczalniki
Lewis zdawał sobie sprawę z niebezpieczeństwa odczytywania historii z Narnii jako nazbyt oczywistych alegorii. Przestrzegał przed nadmiernym przypasowywaniem elementów literackich do struktury rzeczywistego świata. Często się przypomina, że swoje książki dla dzieci nazwał supposals, co można by przetłumaczyć jako „przypuszczalniki”.
Nie zakładałem sobie, że dokładnie przedstawię Jezusa w postaci Lwa z Narnii. Powiedziałem: przypuśćmy, że jest takie miejsce jak Narnia i że Syn Boży, który w naszym świecie pojawił się jako człowiek, tam stał się Lwem. Wyobraźmy sobie, jak potoczyłyby się wypadki.
Tym samym C. S. Lewis odciął się od dosłowności i sztywnie symetrycznych analogii.
Materiały dla katechetów
Richard Wagner w popularyzatorskiej, choć wcale nie naiwnej książce C. S. Lewis & Narnia for Dummies, czyli C. S. Lewis i Narnia dla tępaków (Willey, Hoboken 2005) poświęca dwa rozbudowane rozdziały tematowi chrześcijańskiej interpretacji opowieści. Są to „Ewangelia według Aslana” oraz „Zasady wiary w Narnii”. Rozpatruje w nich takie tematy jak „ofiara Aslana w centrum wiary chrześcijańskiej”, „współdziałanie Boga ze światem”, „stosunek ludzi do Boga na przykładzie Narnii — problem grzechu”, „wiara i niewiara w Narnii”, „moc przemienionego życia” czy wreszcie „trudności na chrześcijańskiej drodze”.
Długa jest lista anglojęzycznych autorów, którzy na podstawie klasyki dziecięcej i młodzieżowej dostarczają materiału szczególnie przydatnego katechetom.
Mary Margaret Keaton jest autorką podręcznika Imagining Faith with Kids: Unearthing Seeds of the Gospel in Children’s Stories from Peter Rabbit to Harry Potter (2005). Kurt Bruner i Jim Ware wydali Finding God in the Land of Narnia (2005). Kathryn Lidskoog jest ceniona za podręcznik do nauki dla młodzieży gimnazjalnej Journey into Narnia (Hope Publishing House, Pasadena 1997).
Christin Ditchfield, autorka A Family Guide to Narnia: Biblical Truths in C. S. Lewis’s Chronicles of Narnia (2003) oraz A Teachers Guide to Lion, the Witch and the Wardrobe dla klas 2–5 (2005), krok po kroku rozszyfrowuje biblijne momenty. Samo otwarcie szafy przez Łucję opatruje na przykład cytatem z Księgi Koheleta 11,9:
Ciesz się, młodzieńcze, w młodości swojej, a serce twoje niech się rozwesela za dni młodości twojej. I chodź drogami serca swego i za tym, co oczy twe pociąga; lecz wiedz, że z tego wszystkiego będzie cię sądził Bóg.
I jak tu nie przyznać w pewnym sensie racji zwolennikom języka inkluzywnego, którzy woleliby obok owego młodzieńca zobaczyć także wzmiankę o młodej przedstawicielce rodu żeńskiego.
Z katolickiej strony internetowej OutreachNarnia dowiadujemy się, że Ascension Press wydało książkę A Guide to Narnia. 100 questions (2005). Choć metody rozpowszechniania jej wydają się skrajne (zaleca się bowiem wręcz wymuszanie zainteresowania filmem przez roznoszenie ulotek i zostawianie ich we wszelkich możliwych miejscach publicznych oraz nagabywanie nawet księży w parafiach), same materiały wydają się rozsądne. Zajęcia dyskusyjne pomyślane są dla różnych grup wiekowych: klasy 3–6, 7–12, parafialne grupy młodzieżowe, dorośli. Na przykład przytoczmy lekcję „o królach i królowych”, która wątek z Lwa, czarownicy i starej szafy łączy z biblijnymi księgami Nehemiasza 9,13–15, Powtórzonego Prawa 4,5–8, 5,1–21 oraz Wyjścia 20,1–17. Mają stać się dyskusją na temat cech władcy i Boskiego porządku. Do dyskusji o znaczeniu drobnych grzeszków i małych dobrych czynów prowadzić może przykład Edmunda wiążący się z kwestią sumienia. Na tę okazję autor Michael Fabian i Mustard Seed Educational Ministries sugerują Ks. Rodzaju 3,1–7, Przysłów 1,10, Mt 16,26, 1 Kor 10,13, Ef 2,1–6 i 6,1–5. Fabian słusznie przypomina, że najlepiej do wypowiedzi można skłonić młodych dyskutantów poprzez przytoczenie na wstępie historii z własnego życia. Przestrzega też przed przedwczesną krytyką nietrafnych odpowiedzi.
Zainteresowani wysoko oceniają The Heart of the Chronicles of Narnia (Nashville, W Publishing Group 2005) Thomasa Williamsa, który rozpracowuje takie tematy, jak: opatrzność, modlitwa, dzieło stworzenia, życie pozagrobowe. Jeden z czytelników zwraca uwagę na szczególny rys prozy Lewisa wypunktowany przez Williamsa — ukazanie, że człowiek został stworzony do radości, a nie pobożnego ponuractwa. (Pamiętamy, że C. S. Lewis był pod wrażeniem radosnych objawień Juliany z Norwich, napisał też Zaskoczonego radością, 1956). Williams sugeruje, że do książek Lewisa powinno się podchodzić nie jak do układanki puzzle, ale jak do pachnącego kwiatu.
Słuszna to uwaga, bo C. S. Lewis przestrzegał, że zagubienie się w faktach nie pozwoli dotrzeć do istoty rzeczy. Na tę okazję przytaczał zjawisko trudności poznawczej. Dawał przykład większości psów, które kiedy człowiek chce zwrócić ich uwagę na mięso na podłodze, koncentrują się na palcu pokazującego. Dla nich jest w owej chwili najważniejszy. Trudno im wyjść poza tę przesłankę.
Mistyka
Rzeczywistość dla Lewisa obejmuje także metafizykę.
Od jakiegoś czasu w modzie jest mistycyzm. Ma być lekarstwem na znużenie człowieka przyziemnością, beznadzieją. „Świat przyszłości będzie mistyczny albo nie będzie go wcale”, by sparafrazować intuicję Rahnera. Dla Lewisa mistyka to „bezpośrednie doświadczenie Boga, jak doznanie smaku czy koloru”. Jedna z trudności polega na tym, że jak powiedział Ludwig Wittgenstein: „Jeśli człowiek nie jest w stanie opisać wyraźnego zapachu kawy, jak może zmierzyć się z subtelnością Boga?” (w: David C. Downing, Into the Region of Awe, InterVarsity Press 2005, s. 19). Lewis, jak wielu mistyków przed nim, dowodzi, że ukazanie nieznanego może odbywać się tylko przez analogię. To trudne. Chodzi bowiem o opisanie rzeczywistości wyższej poprzez realia niższej. Lewis przypominał, że jakkolwiek w doświadczeniu mistycznym nie ma rozumowania, nie można go traktować jako zjawiska spoza sfery intelektualnej.
Lewisowski chrzest wyobraźni ma — szczególnie młodych — przygotować do zadziwienia, wejścia w świat mistyki. To mistyka — nie fantastyka — wykraczają w jakimś sensie poza dosłowność materii. Podróż w krainę duchowości może wydawać się atrakcyjniejsza niż… na pustynię Księżyca.
Lektura książek C. S. Lewisa jest okazją do podróży umysłu, wyobraźni i serca. Można się zatrzymać na początku drogi, można iść nią daleko. Można patrzyć tylko pod nogi, można widzieć daleki horyzont.
Ktoś zaobserwował, że zależność „uwierzę, kiedy zobaczę” C. S. Lewis próbował zastąpić dewizą „zobaczę, kiedy uwierzę”. To może stać się dylematem katechety. Dla mistyka to oczywistość.
1 Wśród najnowszych pozycji dla znawców przedmiotu czy miłośników wybitnego pisarza wymienia się 5. wydanie Companion to Narnia (HarperSanFrancisco 2005) Paula Forda, który od ćwierćwiecza zajmuje się twórczością C. S. Lewisa. Trzeba tu również zaliczyć najnowszą biografię Lewisa The Narnian (HarperCollins 2005), pióra Alana Jacobsa. Nie od dziś autorytetem jest Colin Duriez, autor Encyklopedii C. S. Lewisa (Azure 2002), prac o Tolkienie i Lewisie, a ostatnio opracowania na temat opowieści z Narnii (The C. S. Lewis Chronicles, Bluebridge 2005). Na uwagę zasługują książkowe zbiory artykułów krytycznych omawiających twórczość C. S. Lewisa w aspekcie filozoficznym (Gregory Bassham, Jerry Walls, William Irwin). David Downing, autor Into the Wardrobe w Into the Region of Awe (InterVarsity Press 2005) zajmuje się związkami pisarza z mistycyzmem. W tym samym wydawnictwie w 2005 roku ukazały się także książki o Lewisie Marka Smitha (Aslan’s Call) oraz Lelanda Rykena i Marjorie Lamp Mead (A Reader’s Guide Through the Wardrobe). Devin Brown daje analizę literacką Lwa, czarownicy i starej szafy (Inside Narnia, BakerBooks, Grand Rapids, Michigan 2005), która może być przykładem znakomitego close reading. Na rynku oraz w Internecie (jako e–books) znajdujemy też bardziej popularyzatorskie „przewodniki” zbiorcze (Tolkien, Lewis, Rowling) bądź poświęcone pojedynczym autorom. Kilka książek zajmujących się przede wszystkim wartościami chrześcijańskimi wymieniam w tekście artykułu.
Oceń