„Barwy pieniądza”, „Dwie są drogi. Przewodnik wczesnochrześcijański”, „Pełnia serca”, „Ultima Thule”, „Fronda”, „Życie Duchowe”

„Barwy pieniądza”, „Dwie są drogi. Przewodnik wczesnochrześcijański”, „Pełnia serca”, „Ultima Thule”, „Fronda”, „Życie Duchowe”

Oferta specjalna -25%

Dzieje Apostolskie

0 votes
Wyczyść

Giovanni Santamrogio, Barwy pieniądza, Wydawnictwo Jedność, Kielce 2005, s. 96

Bożek, mój znajomy

Brudne pieniądze, pranie pieniędzy, czysty zysk. Historia pieniądza to coraz częściej również historia moralności.

Giovanni Santambrogio pokazał jego dwuznaczne oblicze w obrazach sześciu malarzy: Metsysa, Caravaggia, Masaccia, Boulogne’a, Rembrandta, Boscha. Do jego książki podszedłem jednak sceptycznie, zżymając się, że temat jest wyświechtany, a poza tym mnie nie dotyczy. Jak to nie dotyczy? Czy to nie ja przypadkiem pracuję na dwa etaty, aby utrzymać rodzinę? Czy nie ja korzystam z okazji, aby zarobić jeszcze tu i tam? I czy to nie ten sam osobnik czuje się znacznie lepiej na duchu, gdy może z takim trudem uciułane pieniądze wreszcie wydać, zamienić na nowy sweter, książkę, płytę? Tak, pieniądz jest bożkiem, wokół którego każdy z nas kręci się na swój sposób.

Pieniądz sam w sobie nie jest złem. Mogę być przecież jak małżonka z obrazu Metsysa Bankier z żoną, która patrzy na gotówkę w rękach męża z doskonałą obojętnością. Czy to dlatego, że leży przed nią otwarty modlitewnik, a w nim miniatura Maryi z Dzieciątkiem? Prawdziwe bogactwo byłoby zatem gdzie indziej i żona już to wie. Pieniądze mogą zaślepić, dlatego na obrazie Caravaggia Powołanie św. Mateusza dopiero pojawienie się Jezusa rozjaśnia scenerię. Jezus nie neguje pieniądza, nie jest anarchistą. Wielokrotnie odnosi się w przypowieściach do podatków, skarbów, spadków, wiedząc, że w ten sposób dotrze do słuchaczy. Jednocześnie dla Jezusa pieniądz jest często symbolem. I tak w przypowieści o talentach znajdziemy głębsze wyjaśnienie niż zwykłą ekonomię. W Ewangelii spotykamy denary, drachmy czy szekle, które są podstawą systemu monetarnego. Talent, który ocenia się na 6 tysięcy drachm, oznacza olbrzymią sumę, majątek, sumę niemożliwą do zapłacenia. Po tym wyjaśnieniu bardziej zrozumiała staje się przypowieść o talentach (Mt 25,14–30). Ukaranie sługi, który ukrył własność, znajduje swoje wyjaśnienie w słowach Jezusa, że kto chce zachować swe życie, straci je (Mt 16,25). Jezus nie potępia ludzi, którzy ulegli mamonie. Niezwykle ciekawa jest intuicja Valentina de Boulogne wyrażona w obrazie Chrystus wypędza kupców ze świątyni: Pan Jezus z biczem w ręku wzrok ma skierowany na stragany, które przewraca. Nie patrzy na żadnego człowieka. Wspaniała i ciekawa intuicja artysty.

Jest interes do ubicia. Gwarantowany zysk. Prawdziwa okazja. Interes życia. Słowo Boże stoi w drzwiach. (MC)

Józef Naumowicz, Dwie są drogi. Przewodnik wczesnochrześcijański, Wydawnictwo W drodze, Poznań 2005, s. 278

Permanentne rekolekcje

Wyjście z Egiptu i pobyt na pustyni był dla Izraela czasem nauki wierności Bogu. Problemy, porażki i zwycięstwa ludu wybranego są na tyle uniwersalne, że śmiało można powiedzieć, iż każdy poszukujący Boga przechodzi przez własną pustynię, borykając się z podobnymi wydarzeniami. Współcześni wierzący także przeżywają ją pośród wielkiego miasta, codziennych obowiązków, zabiegania. Pustynię, na której spotykają działającego Boga i kształtują swoją wiarę.

Patrolog ks. Józef Naumowicz zebrał wczesne katechezy chrześcijaństwa pomagające przejść przez pustynię. W ten sposób powstał swoisty przewodnik. Zawiera on opis 42 etapów, które według Biblii przebyli Izraelici. Zbudowany jest następująco: opis postoju, krótkie wprowadzenie Naumowicza oraz wybór pism autorów wczesnochrześcijańskich. Każde rozbicie obozu symbolizuje przybliżenie się do Boga. Charakterystyczne są rozdziały 17–32. Zamieszczone są tu krótkie i alegoryczne rozważania. Umożliwia to czytelnikowi wejście we własną tajemnicę pustyni.

Najbardziej uderzyło mnie wyjście z Egiptu. Wszyscy mamy swój Egipt, własny Dom Niewoli. Zazwyczaj opis wyjścia Izraela zamykamy w słowach „Bóg wyprowadził Naród Wybrany”. Zdanie ładne, pozostawiające w rękach Boga całą aktywność. Było dla mnie zaskoczeniem, że każde wyjście z Domu Niewoli jest procesem dynamicznym, czasem przerażającej walki. Moment wyjścia nie jest jednorazowy – niemal każdego dnia dokonuje się dynamiczne wyjście z własnego Domu Niewoli. Tylko osobiste przeżycie wychodzenia, które o własnych siłach skończyłoby się zaraz na rogatkach miasta więzienia, pozwala zrozumieć nieustanne odwoływanie się w Biblii do tego wydarzenia.

Ojcowie Kościoła w swoich pismach wykazują znakomitą znajomość psychiki człowieka. Atutem książki jest dobór tekstów, które są nastawione na realność przeżyć poszukującego Boga, na egzystencjalne, głębokie doświadczenie. Otrzymujemy prawdziwą pomoc i zrozumienie u starszych i doświadczonych w wierze nauczycieli. Przebyli drogę, którą ośmielamy się podjąć. Duszpasterstwo Ojców Kościoła, ich teksty trafiają w sedno problemów człowieka doświadczonego życiem. „Szczęśliwy jest bowiem ten, kogo nigdy nie splamił żaden grzech, któremu nigdy nie została zadana rana; istnieje jednak inne szczęście: po otrzymaniu rany leczyć bliznę”. (MC)

John Eldredge, Pełnia serca, przeł. Justyna Grzegorczyk, W drodze, Poznań 2005, s. 247

Bitwa o serce

Po Dzikim sercu Johna Eldredge’a długo się wahałem, zanim sięgnąłem po jego kolejną publikację. Czy mogło coś przebić książkę, która przywraca mężczyznom męskość? Pełnia serca na przemian rozczarowuje i zachwyca.

Eldredge ma lekki, bardzo komunikatywny styl. Niekiedy jednak rażą kaznodziejskie zapędy Amerykanina.

Jest jednak coś, co nie pozwala pominąć tej książki milczeniem. To próba odzyskania naszego serca, a także serca chrześcijaństwa. Dlaczego Dobra Nowina zamieniła się dla nas w zbiór pobożnych nakazów, które realizujemy ze spuszczoną głową? Przychodzimy na niedzielną eucharystię bardziej z obowiązku niż tryskający radością, czytamy Ewangelię z przeświadczeniem, że znamy ją na pamięć, więc potakujemy głowami i przeskakujemy o kilka wersetów do przodu, byle szybciej. Eldredge wnioskuje: straciliśmy serce. „Nie jesteśmy w pełni przekonani, że to, co Bóg nam oferuje, to życie. Zapomnieliśmy, że najważniejsze jest serce. Nie mamy pojęcia, że przyszliśmy na świat będący w stanie wojny”. Trudno się z tym nie zgodzić. Trudniej sprawić, abyśmy odzyskali właściwe widzenie rzeczywistości.

Kluczowym zdaniem Pełni serca są słowa św. Ireneusza, że „Chwałą Pana jest człowiek żyjący w pełni”. Eldredge zachęca do spojrzenia w głąb serca. Jeśli jesteśmy uczciwi względem siebie, będziemy musieli w większości przyznać, że nie bije ono pełną mocą. Mówiąc językiem potocznym: straciliśmy serce do wielu spraw. Posługując się powieściami, które zawierają treści uniwersalne (liczne przykłady z Drużyny Pierścieni, Opowieści z Narnii, a także z Matriksa), autor wskazuje, że nie słuchamy naszego serca. Serce jako nasze najgłębsze „ja” zostało zdetronizowane i upchnięte do kąta, ale dopomina się o więcej. „Czyż serce nam nie pałało”, gdy oglądaliśmy heroiczne bitwy, epickie powieści o przyjaźni i poświęceniu? O tym wszystkim mówi Dobra Nowina. Znacznie bardziej niż kultura.  ?Nie wszystko przemawia do mnie z Pełni serca. Niemniej ważne jest określenie sytuacji współczesnego chrześcijanina, który ma poczucie, że coś bardzo cennego zostało przysypane, zapomniane. Bóg walczy o nas każdego dnia. Nie próżnuje też Zły, którego czas jest krótki. Zażarta bitwa o serce człowieka trwa, niezależnie, czy podejmiesz otwartą walkę, czy będziesz jej biernym widzem. (MC)

Armia, Ultima Thule, Metal Mind Records, 2005

Z krańca świata

Album Armii Ultima Thule jest zamkniętym i zrealizowanym projektem. Tytuł nawiązuje do średniowiecznych wyobrażeń geograficznych, gdzie na krańcu świata istnieje niedostępna wyspa. Muzyka Armii jest zapisem podróży, pobytu i powrotu z tego miejsca. Projekt graficzny albumu w całości wykorzystujący malarstwo Giorgia de Chirico, ciężka muzyka, poetyckie teksty Tomasza Budzyńskiego tworzą melancholijny nastrój. Ultima jest potężnym wołaniem o piękno, nostalgiczną tęsknotą za jednością z Bogiem, człowiekiem i sobą samym.

Muzyka ciężka, drapieżna, dołująca, ale nie jednostajna. Niemal wszystkie utwory utrzymane w tym tonie, co nie znaczy, że brakuje im melodyjności. Otóż melodyjnie jest, refreny wpadają w ucho, a podniosła waltornia zagrzewająca do boju i melancholijny syntezator okraszają piosenki. Zespół stworzył mocną, zamkniętą całość z dynamiczną perkusją i drapieżnymi gitarami. Do tego dochodzi głos Budzyńskiego, który na żadnej z płyt nie był jeszcze tak silny.

Zarzucano Budzyńskiemu, że jednoznacznie chrześcijańska treść Armii zniechęca słuchaczy. Krytycy, pisząc o Ultima, chwalą wycofanie przekazu Ewangelii, umiejętny dobór tekstów. Dla mnie poezja Budzyńskiego właśnie na tej płycie jest jak najbardziej chrześcijańska. Tęsknota za Bogiem, za pokojem, a jednocześnie świadomość zła, doświadczenie „nocy ciemnej” uważam za najpełniej wyrażone właśnie tu. Mamy do czynienia z metafizyką, z treściami płynącymi z samego jądra życia rozpiętego między „ja” i „Ty”. Ta poezja jest szczerym i, co nie mniej ważne, udanym zapisem doświadczenia religijnego. Na Ultimie znajdziemy więcej niebanalnych fragmentów wartych intelektualnego przetrawienia. Wydaje mi się, że Budzyńskiemu udało się zamknąć w nich nie tyle własne doświadczenie wiary, ile każdego człowieka.

Całość zamyka tytułowa, wielominutowa suita. Ciekawa i wielopłaszczyznowa. Na jej temat zdania na pewno będą podzielone, a i ja sam nie wiem, jak ją ugryźć. Momentami wydaje się męczącą propozycją dla słuchacza, a jednak zostawia coś w odbiorcy i każe powracać raz jeszcze. Ultima Thule to dziesiąty studyjny album w dwudziestoletniej działalności zespołu. Kto wie, czy nie jest on ich najlepszym dziełem. (MC)

Poza Kościołem

„Fronda” zawsze szokowała okładkami. Barokowy aniołek z gestem Kozakiewicza, a pod nim hasło „Poza Kościołem nie ma zbawienia” wywołują mieszane uczucia: z jednej strony bardziej zniechęcają do rozmowy, niż zapraszają, a z drugiej bronią pewnych zasad.

Formuła Extra Ecclesiam salus non est stanowi dziś nie byle jakie wyzwanie. Sytuuje się między sporem o prawdę i granicę politycznie poprawnej tolerancji. Współcześnie zdanie św. Cypriana brzmi bardzo niewygodnie, dlatego warto poznać kontekst historyczny jego powstania. Cyprian, biskup Kartaginy, ogłosił je w czasach zamętu wywołanego prześladowaniem pierwszych chrześcijan oraz przeciwko schizmatykom i heretykom. Jego pierwotne znaczenie nawoływało raczej do jedności, niż wykazywało zadufanie z posiadania prawdy. Nie szukajcie kompromisu ze światem, nie rozmieniajcie swej wiary na drobne – zdaje się, że mówi św. Cyprian. Z czasem jednak, wraz z rozprzestrzenianiem się Kościoła, a później także z powodu reformacji, teza ta zaczęła żyć innym życiem. Czy głoszenie, że poza Kościołem nie ma zbawienia, nie było lekkomyślnym skazywaniem wielu dusz, do których nie dotarli misjonarze, na potępienie? I co z chrześcijanami, braćmi odłączonymi, z których jedni roszczą sobie wyłączność na zbawienie, a inni, jak przekonuje Tomasz Terlikowski („Poza którym Kościołem nie ma zbawienia?”), mają problem z jasnym określeniem, gdzie jest Kościół?

Poza Kościołem katolickim nie ma zbawienia, ale jednocześnie musimy pamiętać, że Bóg przewyższa swój Kościół. Pan Bóg chce zbawić wszystkich ludzi. W jaki sposób to uczyni — nie nasza to sprawa. Nam zostało powierzone zadanie głoszenia Ewangelii aż po krańce ziemi. W szacunku do innych religii, chcąc pozostać przy Jezusie jako Panu, nie należy stawiać znaku równości między Nim a Buddą, Allachem czy Kryszną. Jeśli wszystkie religie są tak samo ważne, to znaczy, że żadna nie jest prawdziwa. Chrześcijaństwo idzie jednak dalej: chrześcijaństwo nie jest religią, ono jest faktem.

Autorzy numeru nie najlepiej poradzili sobie z wyzwaniem, które przed sobą postawili. Znacznie ciekawsze są wypowiedzi osób poproszonych o udział w ankiecie.

Zabrakło mi jednak wyraźnych głosów o sytuacji, gdy sami katolicy zniechęcają swoim zachowaniem do przynależności do Kościoła. Gdy stają się antyświadectwem.

Aniołka z gestem Kozakiewicza odbieram jako skierowanego do mnie, a nie do świata. To do mnie jest ten gest: nie kombinuj chłopie, trwaj w wierze. (MC)

Duchowość mężczyzny

Podczas kazania ksiądz poprosił dzieci, by zasłoniły na moment oczy, aby uzmysłowić im, co znaczy nic nie widzieć. Następnie kazał im je otworzyć i powiedzieć, kogo dostrzegają wokół siebie. Maluchy wymieniały członków rodziny, jeden z nich zaś stwierdził: „A ja nawet gdy odsłonię oczy, to i tak nie widzę mojego tatusia”. Dziś wielu malców nie ma koło siebie taty albo ma go za rzadko. Pisze o tym Andrzej K. Ładyżyński w letnim numerze „Życia Duchowego”. Z kolei Bogusław Szpakowski SAC zauważa, że od mężczyzn wymaga się dzisiaj, by byli wrażliwi i serdeczni, a równocześnie muszą być twardzi i bezwzględni. Wielu nie potrafi pogodzić w sobie przeciwstawnych cech osobowości.

Popularny jest dziś pogląd, że dzieci, nawet te najmniejsze, może wychowywać ojciec, matka natomiast może zająć się utrzymaniem rodziny. Powołując się na badania prowadzone w Australii i Szwecji, ks. Bronisław Mierzwiński przekonuje, że ideologia nie jest w stanie zastąpić podziału ról wypracowanego przez wieki i w związkach takich dominuje poczucie frustracji. Feministki zapewne się na to oburzą, mimo że autor zastrzega, iż tradycyjny podział nie może oznaczać dyskryminacji kobiety…

Wśród poświęconych męskości tekstów warto zwrócić uwagę na Sens inicjacji mężczyzny na tle „Żelaznego Jana”. Mowa w nim między innymi o silnej synowskiej potrzebie bliskości nie tylko z ciałem matki – tak jest naturalna i oczywista – ale także z ciałem ojca. Interesujący jest także Autorytet, władza, ojcostwo traktujący o kryzysie autorytetów i o szansie dla chrześcijańskich wspólnot, by przywróciły autorytet tekstów biblijnych i instytucji kościelnych.

Polecam również artykuł Stanisława Ziemiańskiego SJ, profesora filozofii Wyższej Szkoły Filozoficzno–Pedagogicznej „Ignatianum” w Krakowie, o umiłowanym uczniu Chrystusa. Sądziłam, że to Jan był umiłowanym uczniem, tymczasem jezuita przekonuje, że był nim Łazarz! Co więcej, uważałam, że Łazarz był dorosłym mężczyzną, a nie małoletnim chłopcem… Ziemiański, cytując obficie Biblię, pokazuje, że to Łazarz właśnie siedział obok Jezusa podczas ostatniej wieczerzy, stał na Golgocie między niewiastami, jemu powierzona została opieka nad Maryją, on też pobiegł do grobu Pana i uwierzył, że Chrystus zmartwychwstał.

„Barwy pieniądza”, „Dwie są drogi. Przewodnik wczesnochrześcijański”, „Pełnia serca”, „Ultima Thule”, „Fronda”, „Życie Duchowe”
Paulina Jeske-Choińska

polonistka, redaktorka, prowadzi projekty wydawnicze....

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze