Walczę z postrzeganiem odpoczynku czy nawet nudy jako czasu straconego. Jeśli oglądanie serialu daje nam jakąś rozrywkę, odprężenie, sprawia nam przyjemność, nie biczujmy się. Oglądajmy. Choć może nie od razu wszystkie sezony.
Rozmawiają twórczyni Akademii Skupienia Monika Torkowska i Dorota Ronge-Juszczyk
Potrzebowałyśmy trochę czasu, aby się umówić na tę rozmowę. Uzgadniałyśmy i uzgadniałyśmy.
Ale chyba dobrze, że dałyśmy sobie czas. Lubię mieć chwilę na poukładanie myśli w głowie i teraz wiem, czego pani ode mnie oczekuje.
Oczekuję, że pani mi pomoże, podpowie, skąd wziąć więcej czasu, bo wciąż mi go brakuje.
Nie tylko pani. To stało się dzisiaj niemal standardem: mówienie, że nie mamy czasu, że się nie wyrabiamy. Też tak miałam, ale przeanalizowałam swoje aktywności, czym się zajmuję przez cały dzień i…
Teraz świadomie gospodaruje pani swoim czasem. Wiem. W podcaście Między wskazówkami przyznała się pani nawet, że kiedyś była mistrzynią marnowania czasu na YouTubie i scrollowaniu social mediów.
I w końcu zrozumiałam, że to stosunkowo mało daje, a dużo odbiera. Przynajmniej, jeśli chodzi o mnie. Co nie znaczy, że zupełnie z social mediów nie korzystam. Robię to jednak zupełnie inaczej niż dekadę temu. Tristan Harris, amerykański etyk technologiczny, który prowadzi organizację non profit i zajmuje się tym, jak technologia może służyć ludzkości, twierdzi, że za każdą popularną aplikacją stoi tysiąc osób, których interesem jest, abyśmy jak najdłużej w tych aplikacjach byli i jak najwięcej klikali. To brzmi trochę jak przegrana, a przynajmniej nierówna walka. Warto jednak zdawać sobie sprawę z tego, że w social mediach potrafimy, często niezupełnie świadomie, tracić naprawdę mnóstwo czasu.
Wręcz mówi się, że to złodziej czasu.
Wpatrzeni w ekran nie zauważamy nawet, jak czas nam szybko mija. Doradzam zainstalowanie w telefonie i komputerze aplikacji mierzącej czas spędzony na stronach internetowych i w aplikacjach. Zdziwimy się mocno, kiedy podliczymy te minuty każdego dnia. Kto nigdy się nie obudził z nosem w telefonie po dwóch godzinach scrollowania, niech pierwszy rzuci kamieniem.
Chcemy być dobrze poinformowani, błysnąć w towarzystwie, że już wiemy, znamy, czytaliśmy.
Nawet osoby z pokolenia moich rodziców, kiedy odkryły te możliwości, przyznają, że internet jest bardzo wciągający i że trudno im się od niego oderwać. Warto tu rozgraniczyć dwa pojęcia: co jest winą, a co odpowiedzialnością. To nie nasza wina, że siedzimy w social mediach, bo one zostały tak zaprojektowane, abyśmy nie mogli i nie chcieli z nich wyjść. Wykorzystano przy tym wiele efektów psychologicznych, które sprawiają, że scrollujemy i scrollujemy, jeszcze chwilkę, jeszcze jedną chwilkę… i tak to trwa godzinami. A czas ucieka.
Oceń