Odwiedziny cmentarzy nie ograniczają się w Polsce jedynie do dni zadusznych, są dla większości z nas stałym, powtarzającym się w ciągu roku rytuałem. Pamięta się o imieninach, urodzinach, rocznicach… Właśnie: pamięta.
„Wzmożony ruch przy cmentarzach”, „Zmiana dojazdu w okolicach nekropolii”, „Uwaga! Akcja Znicz” – to hasła, które każdy Polak słyszy i widzi każdego roku na przełomie października i listopada. Potwierdzają one nie tylko gotowość służb do usprawnienia ruchu, ułatwienia dotarcia na groby i działania prewencyjne zapobiegające utrudnieniom, ale przede wszystkim poświadczają, że Polacy tradycyjnie wyruszyli nawiedzać groby częstokroć bardzo oddalone od miejsca zamieszkania. Korkują się drogi dojazdowe do cmentarzy, zagęszcza się ruch na autostradach, jeszcze bardziej przepełnione są dalekobieżne pociągi. Co takiego sprawia, że dzień Wszystkich Świętych i następujący po nim Dzień Zaduszny tak głęboko poruszają i skłaniają do odłożenia obowiązków, aby w pierwsze dni listopada odwiedzić nekropolie? Jest to moment, kiedy tempo dnia spowalnia jak w klasycznej formule czasu sakralnego: następuje zawieszenie codziennej krzątaniny na rzecz zadumy i wspomnienia, świat widziany w płomieniu zniczy i unoszącej się listopadowej mgły zaczyna płynąć całkowicie odmiennym rytmem. Jak to możliwe, że święto nieobecnych wywołuje tak głębokie emocje? Wystarczy przypomnieć decyzję Jacka Sobali – ówczesnego dyrektora Radia Bis, który w 2006 roku zapowiedział karanie dziennikarzy za wypowiedzenie na antenie słów „Święto Zmarłych” zamiast „Dzień Wszystkich Świętych”. Zainteresowanie zmarłymi potwierdza, jak głęboko pamięć i kult są zakorzenione w zbiorowej wrażliwości i wyobraźni. W dni zaduszne Polacy nie skupiają się jedynie na bliskich zmarłych, rodzinie czy przyjaciołach. Tak samo chętnie wspominają i odwiedzają groby osób tworzących narodowy panteon, a także mogiły anonimowe, na co dzień zapominane, opuszczone. Dbałość ta jest wyrazem pamięci o nieobecnych i utrwala jeden z filarów polskiej tożsamości religijnej, ale także narodowej i świeckiej. Trzeba podkreślić, że świadomość obecności zmarłych odnosi się w pierwszej kolejności do religijności, ale warto wskazać również na inne jej wymiary.
Religijność ludowa
Aby lepiej zrozumieć współczesne konteksty celebrowania kultu zmarłych, trzeba się zwrócić ku religijności ludowej i jej specyfice opartej na doświadczaniu sacrum odległym od sformalizowanej i dogmatycznej teologii.
Religijność ludowa zdaniem etnografów opierała się na trzech filarach: sensualizmie, rytualizmie oraz moralności. Sensualizm według antropologa kultury i etnologa Ludwika Stommy odnosił się przede wszystkim do sfery wyobrażeń uformowanej w granicach znanego sobie świata i jego kategorii, ale przekraczającej codzienne doświadczenia i praktyki. Pojawiający się i obecni tuż obok żywych umarli, przechadzający się po wsi święci, a także sam Jezus czy Najświętsza Rodzina gwarantowali ludziom emocje pochodzące z orbis exterior (świat zewnętrzny), do którego nie musieli i nie chcieli się przenosić. Postaci biblijne, święci i bliscy zmarli byli naturalnie obecni w rzeczywistości jak rodzina czy sąsiedzi. Stanowiło to wyraz swoistego przeżycia religijnego, doświadczenia, które można złożyć na karb zarówno naiwności, realizmu magicznego, jak i bardzo głębokiego doświadczania sacrum.
Rytualizm ludowej religijności dawał poczucie bezpieczeństwa i zespalał wsp
Zostało Ci jeszcze 85% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń