Dzieci grające na konsoli
fot. Tima Miroshnichenko / Pexels

„Nie jesteśmy końmi. Jesteśmy ludźmi…” – mówi w finałowym odcinku bohater słynnego koreańskiego serialu. „A ludzie…”.

Co ludzie? Nie dowiemy się, bo Gi-Hun nigdy nie dokończy tego zdania. To my mamy je dokończyć. Ludzie kochają. Ludzie nienawidzą. Ludzie budują i niszczą. Ludzie ocalają i zabijają. Ludzie oddają życie za kogoś obcego albo zdradzają przyjaciół za kasę.

Koreański serial Squid Game na Netflixie to opowieść o tajemniczej grze, w której wygraną jest zawrotna suma pieniędzy. Wydaje się, że to dziecinnie proste. Dosłownie: dziecinnie, bo uczestnicy muszą wystartować w kilku konkurencjach, a każda z nich inspirowana jest zabawą, jaką koreańskie dzieci znają z przedszkola i podwórka. Niektóre z tych zabaw były znane również polskim dzieciom, przynajmniej z mojego pokolenia: choćby w chowanego albo „czerwone-zielone”, czyli wariant naszego „Raz, dwa trzy, Baba Jaga patrzy!”. Gracze mają bardzo konkretne powody, żeby walczyć: długi, choroba bliskiej osoby, skutki nałogu, nędza. Tyle tylko, że jeśli odpadną, to zostaną wyeliminowani. Dosłownie.

Jest jeszcze grupa bezdusznych, zamaskowanych strażników, tych od „eliminacji”. Okazuje się, że i oni mają swoje poplątane historie, które ich zaprowadziły do „gry”. Na przykład przeszli piekło reżimu w Korei Północnej.

I są oni. VIP-y. W złotych zwierzęcych maskach na twarzy, obżerający się bez opamiętania

Zostało Ci jeszcze 75% artykułu

Kup miesięcznik W drodze 2025, nr 12, a przeczytasz cały numer

Wyczyść
Dlaczego polecam „Squid Game”?
Benedykta Karolina Baumann OP

ur. 28 maja 1976 r. – dominikanka, polonistka, instruktorka teatralna, katechetka. Benedykta Karolina Baumann OP kocha literaturę, teatr i dobre kino. Wszędzie, gdzie się pojawia, zaraża ludzi teatrem, prowadząc zespoły te...

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze