Spowiedź
Kiedy w latach trzydziestych ubiegłego wieku w Stanach Zjednoczonych rodził się ruch AA, chyba tylko w umysłach kilku chorych na alkoholizm mężczyzn miał on potencjał ogólnoświatowej organizacji zrzeszającej i ratującej miliony ludzi. Nikt o zdrowych zmysłach nie poważyłby się wtedy na takie wizje. Ponieważ jednak ówczesna medycyna była bezradna wobec uzależnień, tym zbankrutowanym idealistom, a przy okazji dawnym bywalcom nowojorskiej socjety dali szansę, wiarę i poparcie poważani i prominentni obywatele kraju.
Stosunkowo szybko ruchem zainteresowali się społecznicy – świeccy i duchowni – oraz media, dzięki którym wieść o nowym sposobie na beznadziejną przypadłość, traktowaną wtedy w kategoriach moralnych, docierała do coraz szerszych kręgów amerykańskiego społeczeństwa. Wkrótce do zainteresowanych tą nową „kuracją” dołączyli naukowcy i medycy, a prześwietlanie AA zwieńczyła w 1951 roku prestiżowa w świecie medycznym, nazywana amerykańskim Noblem Nagroda Laskera.
Pojawieniu się idei AA w Polsce towarzyszył zgoła inny klimat. Mimo że „problem w narodzie” był bardziej niż niepokojący, to okres wczesnego PRL-u nie był najlepszym czasem dla podejrzanych, importowanych z Zachodu wynalazków. Do Polski docierały pojedyncze wieści o Anonimowych Alkoholikach, zwykle niepełne lub zniekształcone przez cenzurę.
Pod koniec lat pięćdziesiątych poznański socjolog doktor Zbigniew Wierzbicki przywiózł z naukowego wyjazdu do Londynu podstawowe materiały Anonimowych Alkoholików oraz kontakty, dzięki którym do Polski zaczęły spływać kolejne informacje o AA. Podobnie jak w Stanach Zjednoczonych ruch przyciągnął uwagę pojedynczych lekarzy, psychologów, duchownych. Znaczącą różnicą było jednak to, że wspólnotę stworzoną przez alkoholików dla alkoholików w Stanach Zjednoczonych u nas testowali i wdrażali specjaliści, by dopiero zachęcić do niej uzależnione osoby.
Literatura AA była ważnym elementem zdrowienia. Przygotowanie i wprowadzenie jej do powszechnego użytku było jednak rzeczą nieosiągalną. Początkowo polscy AA posługiwali się samodzielnie przetłumaczonymi i domowymi sposobami powielonymi książkami, podarowanymi przez Polaków mieszkających na Zachodzie. Byli też wspierani przez zaprzyjaźnione oficyny, na przykład przez poznańskie Wydawnictwo W drodze, w którym w 1986 roku ukazała się książka Jestem alkoholikiem.
Pierwsza grupa AA powstała w 1974 roku w Poznaniu. Dziesięć lat później działało już sto grup. Dziś w Polsce spotyka się około 2800 grup, a na całym świecie 120 tysięcy.
W Stanach Zjednoczonych AA, wpisując się w mit American Dream, stało się poważaną organizacją, a zdrowiejący w nim ludzie zyskiwali uznanie. W Polsce, przez lata postrzegane jako zaledwie dodatek do „prawdziwego” leczenia, budziło skojarzenia podobne do tych, jakie wywołuje określenie „alkoholizm” – wstyd, politowanie, szyderstwo. Na szczęście to się znacząco zmieniło.
Co pięć lat Anonimowi Alkoholicy mają swoje święto (w tym roku w Poznaniu, gdzie zaczęła się polska historia AA). Przyjeżdżają na nie ludzie, którzy w AA nie tylko odzyskali zdrowie, ale też, jak sami mówią, zyskali nowe, szczęśliwe życie. Moment, w którym kilkutysięczny tłum jednogłośnie wypowiada słowa AA-owskiego powitania, robi piorunujące wrażenie. Również na samych uczestnikach, którzy cierpiąc na chorobę samotności, przekonują się, że już nie są sami.
* * *
W tym numerze:
Spotkanie / skuteczna metoda leczenia
rozmawiają psychiatra i psychoterapeuta Przemysław Łukasiewicz i Michalina Kaczmarkiewicz
Krok za krokiem / świadectwo trzeźwej alkoholiczki
Marysia AA
Oceń