Drugi List do Koryntian
Śmierć? Każdemu polecam!, Joachim Badeni w rozmowie z Aliną Petrową-Wasilewicz, Dom Wydawniczy Rafael, Kraków 2007, s. 160
Zdaje się – nie ma śmierci. Wyjechała na atrakcyjną wycieczkę zagraniczną po uprzednim liftingu, za bagaż miała viagrę i szorty. I tyle ją widzieli. Czasem przyjeżdża, ale zawsze do kogoś innego. Do szpitala, za parawan, zasłonięta. Nawet czarnego welonu po niej nie ma.
Jak mówić o śmierci, która stała się nowym tabu? Rozmowa zainspirowana pytaniem zadanym przez Alinę Petrową-Wasilewicz ojcu Joachimowi Badeniemu przerodziła się w książkę. Ciepła, pełna humoru oraz zamyślenia, oprowadza po sztuce umierania, spowiedzi i starzenia się. Szukając sposobu mówienia o umieraniu, dominikanin zwraca uwagę, że niegdyś kaznodzieje straszyli ludzi albo na nich wrzeszczeli. Niejeden, aby wzmocnić przekaz, uciekał się do teatralnych zachowań i roztaczał przerażające wizje (w piekle wszyscy mają portki z ognia). Skutek długofalowy jest odwrotny od zamierzonego: współcześni kaznodzieje niemal nie mówią o śmierci, nie mówią także o życiu wiecznym. Czy jest na to rada?
Brak kontemplacji sprzyja sklerozie, diagnozuje ojciec Badeni, a ja się zastanawiam, czy nie tkwi w tym zdaniu odpowiedź na postawione pytanie. Kontemplacja jest przedsmakiem życia wiecznego, podobnie jak Eucharystia. Żeby poczuć smak nieba już tu, na ziemi, potrzebne jest zatrzymanie życia na chwilę. Nie ilość doznań, ale wewnętrzne smakowanie. „Żyjemy tu, na ziemi, po to, żeby wejść w życie wieczne, nieskończone. Jesteśmy w drodze do pełni życia, gdyż to, co tu przeżywamy, to takie ledwo, ledwo życie”, zauważa zakonnik. Nie chodzi tu o brak poszanowania dla ziemskiego życia, przeciwnie: kontemplacja, Eucharystia, czyli poszukiwanie (i widzenie) światła Boga jest solą, która nadaje życiu smak. Zmartwychwstanie duchowe, czyli pewne doświadczenie przejścia przez śmierć, dokonuje się już tu i teraz przez łaskę sakramentów pojednania oraz Eucharystii. Przedsmak życia wiecznego jest naszym udziałem. Umierania najlepiej uczy życie przeżyte w perspektywie śmierci, a to się czyta jako życie odzyskane.
Życie przeżyte i życie odzyskane pozwala w ostatniej godzinie zabłysnąć w pełni temu światłu, do którego uporczywie się zbliżaliśmy. Badeni przypomina postać św. Marcina z Tours, który w swoich ostatnich chwilach był kuszony przez diabła. Nieprzyjaciel otrzymał tylko jedną odpowiedź: „Nie masz nic do mnie”.
Oceń