Franciszek kazał wybudować przed wejściem do bazyliki Świętego Piotra łazienki, przebieralnie, ubikacje, ale też stołówkę dla bezdomnych. Niektórzy gorszyli się tym wszystkim. No bo kto to widział, żeby w najświętszym miejscu Świętego Kościoła Rzymskiego „umieszczać wychodek”!
Kto jest wierny w małej rzeczy,
jest wierny i w wielkiej(Łk 16,10)
Z papieżem Franciszkiem spotkałem się jeden raz, na kilka chwil. Jakieś pięć lat temu towarzyszyłem zorganizowanej przez Warszawski Oddział Polskiego Towarzystwa Stwardnienia Rozsianego wycieczce chorych na SM do Włoch. A być w Rzymie i nie zobaczyć papieża, to grzech co najmniej nieśmiertelny. Udaliśmy się więc na środową audiencję do auli Pawła VI. Po części oficjalnej Franciszek w pierwszej kolejności przyczłapał do nas, do sektora dla chorych. Podszedł do mnie i wyciągnął rękę na powitanie; usłyszałem „dzień dobry”, odpowiedziałem tak samo. Przywitaliśmy się jak chłop z chłopem, krótkim, mocnym uściskiem dłoni. Gdy powiedziałem, że jestem jezuitą i że przyjechałem z chorymi z Warszawy, uśmiechnął się i mocno poklepał mnie w plecy. Zacząłem mu dziękować, ale mi przerwał: „To ja wam dziękuję – powiedział – że przyjechaliście nawiedzić groby apostołów”. Zdążyłem mu jeszcze przedstawić Małgorzatę Kitowską, organizatorkę wycieczki, z którą też zamienił parę słów i poszedł do następnych wycieczko-pielgrzymów. Wieczorem podczas kolacji ktoś mnie zapytał: „Wacek, a te groby apostołów to gdzie są, będziemy je zwiedzać?”. To pytanie dało mi do myślenia. Tak, przecież przyjechaliśmy do Rzymu, żeby zobaczyć papieża, a on tymczasem wysyła nas do grobu apostołów, oczywiście, że do Piotra i Pawła.
Ludzka twarz Boga
„Czuję potrzebę – mówi Franciszek (jakoś nie potrafię o nim myśleć i mówić w czasie przeszłym, podobnie jak o moich rodzicach czy przyjaciołach – przyp. WO) – przypomnienia, że Bóg stał się prawdziwie człowiekiem poprzez ludzkie łono. Istnieje pokusa, która urzeka dziś bardzo wielu ludzi, ale która może również uwieść wielu chrześcijan: wyobrazić sobie lub wytworzyć abstrakcyjnego Boga, związanego z mglistą ideą religijną, z jakąś przelotną dobrą emocją, kiedy tymczasem Syna Bożego zrodziła kobieta i ma On, jak każdy z nas, swoją twarz i imię, przychodzi z wysokości nieba, ale zamieszkuje w głębinach ziemi”. Nie wiem, ale być może tym się kierował Franciszek, każąc pochować swoje zwłoki w bazylice Matki Jezusa, Maryi, właśnie w „głębinach ziemi”. Być może w ten sposób chce przypomnieć zarówno chrześcijanom, jak i wszystkim ludziom, że ziemia jest naszą matką, że przychodzimy też z „wysokości nieba, a przede wszystkim z tej wysokości ponadw
Zostało Ci jeszcze 85% artykułu
Oceń