Iz 66,18–21 / Ps 117 / Hbr 12,5–7.11–13 / Łk 13,22–30
[24 sierpnia 2025 / XXI niedziela zwykła]
„Kogo kocham, tego karcę i ćwiczę”. Szesnastoletni ja, dawno, dawno temu, z powodu, którego dziś nie pamiętam, wypisałem na małej, żółtej karteczce przypominajce ten cytat z Apokalipsy (3,19). Przez pół liceum ta żółta karteczka wisiała nad moim biurkiem. Wspomnienie wróciło podczas przyglądania się paralelnemu sformułowaniu tej samej myśli w dzisiejszym fragmencie z Listu do Hebrajczyków: „Kogo miłuje Pan, tego karci, chłoszcze zaś każdego, którego za syna przyjmuje”. Oba fragmenty są pochodnymi idei z Prz 3,11.
Nie pamiętam ani okoliczności zapisania cytatu, ani wpływu, jaki obecność żółtej karteczki miała na moje nastoletnie życie. Na szczęście nie był to jedyny cytat na ścianie w pokoju szesnastoletniego mnie. Dzisiaj uderza mnie jednak nieoczywistość tego obrazu miłości, która karci i chłoszcze: jak pogodzić współczesną kulturę towarzyszenia w rozwoju dziecka, stopniowego uświadamiania mu jego potencjału, nienachalnego wprowadzania go w świat wartości i możliwych ról z narracją o miłości karcącej i chłoszczącej?
„Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi” – to już Ewangelia. Ale przecież „jadaliśmy i pijaliśmy z Tobą, i na ulicach naszych nauczałeś”. „Nie wiem, skąd jesteście. Odstąpcie ode Mnie wszyscy, którzy dopuszczacie się niesprawiedliwości”. Pan życia nie rozpoznaje tych, którzy nie czynią sprawiedliwości. By wejść przez ciasne drzwi, trzeba poznać smak sprawiedliwości, trzeba za nią tęsknić, łaknąć jej i pragnąć – inaczej wszystkie gesty zażyłości ze Zbawicielem okazują się puste. To sprawa życia i śmierci. I właśnie tak uzasadnia koncept karcenia autor Listu do Hebrajczyków: choć wydaje się ono smutne, „przynosi tym, którzy go doświadczyli, błogi plon sprawiedliwości”. A sprawiedliwość to życie w taki sposób, by Bóg był we wszystkim uwielbiony i by Jego stworzenie – zwłaszcza to na Jego obraz i podobieństwo – było właściwie ukochane. Warto to sobie zapisać na żółtej (lub innej) przypominajce.
Oceń