Szukasz szczęścia? Zamknij na nie oczy. Szukaj dobra! Gdy je odnajdziesz, szczęście ci się przydarzy.
Nie zostanę wirtuozem. Nie wystartuję w olimpiadzie. Nie będę miał starszej siostry ani młodszego brata. Choć liczę, że jeszcze więcej życia przede mną niż za mną, wiele opcji jest już zamkniętych z tego chociażby powodu, że wymagały podjęcia odpowiednich decyzji – przeze mnie lub innych ludzi (moich rodziców) – wiele lat temu. Czasu cofnąć się nie da, a niektóre ścieżki kariery wymagają zaangażowania od wczesnych lat dziecięcych.
Niektóre doświadczenia nie będą dla mnie dostępne ze względu na dokonane przeze mnie wybory. Jako zakonnik, dominikanin, nie założę rodziny. Jakkolwiek podniośle będziemy mówić o teologii życia konsekrowanego, wiele obszarów budowania relacji jest i będzie dla mnie niedostępnych. Nigdy się nie dowiem, jak wygląda erotyczna strona relacji z kobietą. Choć z wieloma wspaniałymi ludźmi zbudowałem i budować będę niepowtarzalne więzi, nie dowiem się, jak to jest mieć relację wyłączną, na jakiej zbudowane jest małżeństwo. Nie będę miał dzieci i w bardzo konkretnym wymiarze moje życie pozostanie bezowocne.
Skoro o relacjach mowa, wiele rzeczy już nie zrobię, bo nie ma ludzi, których te działania dotyczą. Nie zrealizuję marzenia zmarłego współbrata, aby zabrać go na niespieszną wycieczkę szlakiem romańskich kościołów w Owernii. To nic, że wiele z nich udało mi się zobaczyć. Nie miałem i nie będę już miał okazji współdzielić z nim tego doświadczenia. Wiem, czego już nie powiem moim zmarłym dziadkom, ale też – czego nie zrobię ze znajomymi, z którymi nasze ścieżki się dawno rozeszły. Owszem, jeśli się rozeszły, kiedyś jeszcze mogą się zejść. Doświadczenie jednak podpowiada, żeby nie robić sobie nadziei.
Wielu rzeczy nie zrobię, bo brakuje mi sprawności, talentu, środków finansowych. Inne przekreśla ograniczoność czasu. Nie da się wszystkiego, naraz, bezkosztowo. Mój czas i siły są skończone i wśród wielu nęcących projektów, chcąc wybrać jedne, inne muszę odrzucić. Pilnując czasu na modlitwę, rezygnuję z różnych zaproszeń. Aby porozmawiać z kimś, kto mnie o to poprosił, nie znajdę już czasu na przeczytanie wciągającej lektury. Nie mogę jednocześnie być duszpasterzem i wykładowcą, i nauczyć się grać na harfie. Choć wiele z tych opcji jest samych w sobie dobrych i wiele z nich mógłbym podjąć, z większości muszę zrezygnować – nie dlatego, że brak mi talentu, sił i możliwości, ale dlatego, że moja skończoność nie pozwala mi wybrać wszystkiego.
Nic odkrywczego
Na dobrą sprawę nie ma w tym nic odkrywczego. Taką listę każdy z nas może sobie stworzyć. I chyba warto czasem się zatrzymać i sporządzić taki rachunek, niezależnie od tego, na jakim etapie
Zostało Ci jeszcze 85% artykułu
Oceń