W górę podnieśmy sztandar czerwony…

W górę podnieśmy sztandar czerwony…

Oferta specjalna -25%

Liturgia krok po kroku

0 votes
Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 31,92 PLN
Wyczyść

Garibaldi upodobał sobie rzeźnicki chałat – łup wojenny z Ameryki Południowej. Miał czerwony kolor, aby krew zabijanych zwierząt nie pozostawiała na nim widocznych śladów.

Banalne pytanie: dlaczego wszelkie możliwe lewicowe ruchy rewolucyjne na świecie używają w swojej symbolice — na odznakach, godłach i sztandarach — koloru czerwonego? Z pozoru odpowiedź wydaje się prosta i powszechnie znana. Po prostu podczas kongresu którejś z kolei Międzynarodówki delegaci postanowili za kolor ruchu robotniczego przyjąć czerwony. Dlaczego akurat ten? Dlatego, że był to „kolor krwi przelewanej przez klasę robotniczą w walce z burżuazyjnym wyzyskiem”.

Wbrew powyższej legendzie historia pochodzenia czerwonego sztandaru jest zupełnie inna.

Międzymocarstwowe rozgrywki

Jak wiemy, aż do lat siedemdziesiątych XIX wieku Włochy nie istniały jako jednolite państwo. Na terenie Półwyspu Apenińskiego było mnóstwo państw, państewek i królestw często toczących ze sobą zaciekłe wojny.

Człowiekiem, który zjednoczył Włochy, był Giuseppe Garibaldi. Podróżnik, awanturnik, kobieciarz i charyzmatyczny przywódca. Jego losy, a także historia procesu jednoczenia państwa włoskiego to historia wydarzeń tragicznych, a chwilami groteskowych. Nie brak w niej przelewu krwi i okrucieństwa, jak również wydarzeń wręcz humorystycznych, jak to, gdy Garibaldi z garstką towarzyszy wylądował na Sycylii z zamiarem — ni mniej ni więcej — podbicia królestwa Neapolu. Potem kilkusetletnie królestwo, rządzone przez jedną z najstarszych dynastii europejskich, dysponujące armią wielokrotnie większą niż zgraja Garibaldiego, rozsypało się w ciągu kilku — dosłownie — godzin.

Jednak sukces włoskiego risorgimento był możliwy nie tylko dzięki charyzmie Garibaldiego, lecz i dzięki temu, że ów miał za sobą możnych protektorów w osobach Wiktora Emmanuela, króla Piemontu, oraz Cavoura, jego pierwszego ministra, dla których — jak i dla niego — zjednoczenie Włoch stanowiło cel o znaczeniu priorytetowym. Za królestwem Piemontu stała Francja i cesarz Ludwik Napoleon pragnący upokorzenia Austrii. Zamiast więc mówienia, że „Garibaldi zjednoczył Włochy”, bliższe prawdy będzie stwierdzenie, że był on człowiekiem, który we właściwym momencie pojawił się na właściwym miejscu i wykorzystując sprzyjającą koniunkturę, dał się ponieść wypadkom sterowanym przez wielkie mocarstwa, tak aby przy okazji osiągnąć własne cele.

Bohater ludu

Z naszego punktu widzenia istotne jest co innego. Dla europejskiej opinii publicznej, niezbyt zorientowanej w zawiłościach polityki, ważniejsze od tego, kto finansował Garibaldiego, było to, że szybko stał się on symbolem nieugiętego rewolucjonisty walczącego o wolność ujarzmionych ludów. Ludzie lubią powieści — a dzisiaj filmy — w których dobro jest jednoznacznie oddzielone od zła, bohaterowie zaś wspaniali, nieugięci, przystojni i bez specjalnie skomplikowanej osobowości — a on doskonale pasował do tego schematu. Walczył o wolność swojego kraju, jego życiorys mógł stanowić kanwę niejednego romansu historycznego, kobiety za nim szalały — czego chcieć więcej od bohatera? Prasa oraz Aleksander Dumas ojciec i jego pióro zrobiły resztę.

Choć w jego wystąpieniach często pojawiały się hasła społecznej rewolucji, socjalizmu oraz wezwania do zburzenia panującego porządku społecznego, Garibaldi nie był bynajmniej socjalistą ani komunistą w potocznym tego słowa znaczeniu. Był przede wszystkim Włochem, patriotą, i zapewne gdyby kiedyś stanął wobec dylematu: rewolucja proletariacka czy niepodległość własnego kraju — wybrałby to drugie. W tym sensie byłby więc bliższy Piłsudskiemu, który zaczął karierę jako wydawca „Robotnika” i działacz PPS–u, aby po latach powiedzieć „z tramwaju socjalizm wysiadłem na przystanku niepodległość”, aniżeli działaczom KPP.

Wróg Kościoła

Jedną wszakże cechę miał wspólną z marksistami — Garibaldi, co jest ważną częścią jego życiorysu, był zaciekłym antyklerykałem. Bynajmniej nie nieszkodliwym, ograniczającym się do utyskiwania na chciwość księży — ale antyklerykałem wojującym. Podczas wojny francusko–pruskiej, w której walczył po stronie Francji, dowodzona przez niego Armia Wogezów zdobyła ponurą sławę swoimi rabunkami kościołów i klasztorów.

Wrogość Garibaldiego do Kościoła znalazła swój upust w prowadzonej przez niego działalności literackiej. Poziom intelektualny jego antykościelnych diatryb wprawiał w zakłopotanie nawet zagorzałych sympatyków, a i dzisiaj Włosi, naród raczej religijny, starają się tego aspektu jego życiorysu raczej nie uwypuklać. Trzynastotomowa Wielka Encyklopedia Powszechna PWN, wydana w czasach komunistycznych, dyplomatycznie określiła jego książki jako nieposiadające wartości literackiej.

Walka o Rzym

Nie sposób jednoznacznie wskazać, co było powodem niesłychanej wrogości Garibaldiego do Kościoła. Być może nie do końca da się ją wytłumaczyć racjonalnie. Na pewno swoją rolę odegrał też konflikt pomiędzy nowo powstającym państwem włoskim a Stolicą Apostolską. Garibaldi, a wraz z nim większość Włochów, uważał, że stolicą królestwa powinien być Rzym, a to oznaczało konieczność likwidacji Państwa Kościelnego. Papież o takim rozwiązaniu nie chciał słyszeć, tym bardziej, że mając przed oczyma przykład Garibaldiego — wojującego ateisty — spodziewał się po przyłączeniu Wiecznego Miasta do Włoch prześladowań religijnych. Przez szereg lat Rzym stanowić miał kościelną enklawę, pozostającą pod władzą papieską i bronioną przez francuski garnizon, co dla Włochów było kamieniem obrazy. Garibaldi parokrotnie próbował ten stan rzeczy zmienić metodą faktów dokonanych i anektować miasto, co mu się jednak nie udało. Król Wiktor Emmanuel po każdej takiej próbie głośno się od niego odcinał i publicznie potępiał, nie chcąc drażnić opinii międzynarodowej, a po cichu popierał i zachęcał. Ostatecznie Rzym został przyłączony do Włoch po klęsce Francji w wojnie z Prusami. Papież tego faktu nie uznał i stosunki między Stolicą Apostolską a świeckim państwem włoskim pozostały, używając języka dyplomatycznego, chłodne aż do lat dwudziestych dwudziestego stulecia, kiedy to Włochy uznały niepodległość Watykanu.

Koszulka idola

Do pewnego więc stopnia antyklerykalizm Garibaldiego można wytłumaczyć tym, że uważał papiestwo za instytucję stanowiącą przeszkodę dla zjednoczenia jego kraju. Wszystko to jednak nie miało znaczenia dla współczesnych mu działaczy rodzących się partii socjalistycznych. W Garibaldim — antyklerykale rzucającym kloaczne obelgi pod adresem Kościoła — odkryli bratnią duszę. Dzielił ich przekonanie o tym, że religia to opium dla ludu, podobnie jak oni nienawidził hierarchii kościelnej, stanowiącej przeszkodę na drodze światowej rewolucji, i podobnie jak oni nie poważał instytucji małżeństwa. Wprawdzie sam Prorok (tzn. Karol Marks) uważał go za pajaca, jednak nie przeszkodziło to wcale neofitom socjalizmu ostentacyjnego paradowania — wzorem ich idola — w czerwonych koszulach.

Oto bowiem ubierał się on zawsze w czerwoną koszulę, stanowiącą niejako jego strój wizytowy, niczym mundur khaki Fidela Castro, czarny berecik Che Guevarry lub chusta „arafatka” Jassera Arafata.

Mamy już więc odpowiedź na pytanie, dlaczego partie komunistyczne za swój kolor wybrały czerwień. Przejęły go z koloru koszul Garibaldiego i jego oddziałów. Teraz tylko pozostaje ustalić, dlaczego ubierał się on na czerwono. To już, jak się okazuje, nieco inna historia.

Awantury w Ameryce

W latach młodości Garibaldi wziął udział w nieudanej rewolucji w królestwie Piemontu. Awantura skończyła się klęską, on sam został zaocznie skazany na karę śmierci i nie mając innego wyjścia, wyemigrował do Ameryki Południowej, gdzie wplątał się w szereg wojen i wojenek, które toczyły się na tym kontynencie. Jak wiemy, aż do stosunkowo niedawnych czasów, południowa Ameryka rządzona była przez mniej lub bardziej brutalnych dyktatorów, którzy od czasu do czasu byli obalani w wojskowych puczach, aby ustąpić miejsca innym, na ogół nie lepszym.

Garibaldi brał udział w kilku takich awanturach, po różnych stronach. Najpierw przyłączył się do rewolucjonistów próbujących wywalczyć niepodległość południowych prowincji Brazylii, aby po ich klęsce przejść na służbę Urugwaju. Podczas wojny toczonej przez ten kraj z dyktatorem Argentyny zorganizował wśród emigrantów legion włoski, który odznaczył się w kilku bitwach. Jego najważniejszym, patrząc z dzisiejszej perspektywy, dokonaniem okazać się miało obrabowanie magazynów portowych w Montevideo. Łup, jak się można domyślić, nie był zbyt imponujący i ograniczył się do transportu koszul roboczych przeznaczonych dla miejscowej rzeźni. Były to w zasadzie zwykłe worki z wyciętymi otworami na szyję i ręce. Rzeźnicy zakładali je przez głowę i przewiązywali sznurem w pasie. Miały czerwony kolor, aby krew zabijanych zwierząt nie pozostawiała na nich widocznych śladów.

Garibaldi wraz z towarzyszami uznali, że dla rewolucjonisty jest to bardzo praktyczne ubranie, i od tej pory zarówno on, jak jego kompani ubierali się w rzeźnickie chałaty, które z biegiem lat stały się symbolem jego oddziałów.

Gdy w roku 1848 powrócił do Włoch, czerwona koszula, na którą wkładał południowoamerykańskie, wełniane poncho, stała się nieodłączną częścią jego wizerunku. Popularność Garibaldiego na lewicy zrobiła resztę i tak czerwone sztandary trafiły na pierwsze pochody pierwszomajowe. Reszta to historia. Kolor czerwony jest kolorem rzeźników.

W górę podnieśmy sztandar czerwony…
Tomasz Włodek

urodzony w 1965 r. – pracownik naukowy, przebywa w USA, publikował w miesięczniku „W drodze” oraz w polskiej prasie wydawanej poza granicami kraju.Autor cyklu felietonów pt....

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszykKontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze