Oko człowieka
fot. Doan Anh / Unsplash

Zapewne lepiej brzmiałoby w oryginale: J’accuse! Byłoby nie tylko bardziej europejsko, ale też bardziej elitarnie. Ale ze mnie żadna elita. Nie mówię po francusku, nie nazywam się Emil Zola, nie piszę listu otwartego do prezydenta republiki francuskiej, a mój felieton nie wstrząśnie opinią publiczną, tylko minie bez echa. A jednak piszę. Piszę w imię prawdy, której tak odważnie domagał się Zola, a także po to, by nie być wspólnikiem w niesprawiedliwości i kłamstwie, bo one są – jeszcze raz przywołam Zolę – „jak piętno, jak plama na policzku” naszej i mojej Ojczyzny. Przede wszystkim zaś piszę w obronie. Nie bronię jakiegoś jednego, konkretnego, niesprawiedliwie skazanego oficera, ale bardzo wielu ludzi, niesprawiedliwie i pogardliwie potraktowanych. Piszę w obronie wszystkich tych, którzy mieli i mają odwagę myśleć i działać zgodnie z własnym sumieniem, a których – właśnie za to – odsądzono od czci i wiary, obrzucono wszelkimi możliwymi wyzwiskami. Dlaczego? O głównym powodzie już wspomniałem, a całą resztę uzasadnienia dorabiano na bieżąco: bo niewykształceni, bo niewłaściwie myślący, bo niedorastający do poziomu elity, bo z małych miasteczek i wsi, bo ciemnogród. To właśnie oni, pogardzani przez samozwańczą elitę, są współczesnym polskim Alfredem Dreyfusem, którego nie mogę nie wziąć w obronę, jeśli tylko – jak pisał Zola – nie chcę, by „nocami nawiedzała mnie zjawa niewinnie osądzonego człowieka”. Dlatego oskarżam. Żeby zaś nie było nieporozumień, ju

Zostało Ci jeszcze 75% artykułu

Kup miesięcznik W drodze 2025, nr 09, a przeczytasz cały numer

Wyczyść
Oskarżam!
Wojciech Ziółek SJ

urodzony w Radomiu, w 1963 roku, w czerwcu, znaczy, w połowie czerwca, właściwie to w drugiej połowie czerwca, dokładnie 21 czerwca – jezuita, uratowany grzesznik....

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze