Zaczęło się kilka lat temu, gdy się okazało, że w Petersburgu oprócz mszy świętej po rosyjsku (co zrozumiałe), po polsku i od czasu do czasu po francusku muszę regularnie odprawiać także mszę świętą po angielsku dla niewielkiej wspólnoty Sióstr Misjonarek Miłości, które prowadzą tu dom dla bezdomnych kobiet i mężczyzn. Dochodząc do miejsca, gdzie mowa jest o „Świętym Józefie Oblubieńcu Najświętszej Dziewicy” – a mszał siostry mają stary i nie ma w nim jeszcze tego dodatku w drugiej i trzeciej modlitwie eucharystycznej – uzmysłowiłem sobie nagle, że nie mam pojęcia, jak słowo „oblubieniec” brzmi po angielsku. Nie było czasu na słownikowe poszukiwania, więc powiedziałem po prostu: and blessed Joseph, her husband (i Świętego Józefa, jej męża). Siostry nie zareagowały i tak jakoś na pewien czas zostało.
Sprawa jednak nie dawała mi spokoju i sprawdziłem, jak powinno być poprawnie. Okazało się, że potoczne słowo husband w anglojęzycznej wersji mszału rzymskiego zostało zastąpione bardziej podniosłym i pisanym wielką literą Spouse, co po polsku najlepiej oddaje określenie „małżonek”. Spouse to nic innego jak przyswojenie łacińskiego sponsus, z oryginalnej, łacińskiej wersji mszału. A co znaczy to słowo? Otóż w sensie ścisłym oznacza ono narzeczonego lub pana młodego. Przez niej
Zostało Ci jeszcze 75% artykułu
Oceń