Rdz 18,1–10a / Ps 15 / Kol 1,24–28 / Łk 10,38–42
[20 lipca 2025 / XVI niedziela zwykła]
Maria i Marta mają różne pomysły na to, jak najlepiej przyjąć Jezusa. Marta, której imię znaczy „gospodyni”, przyjmuje Go jak człowieka. Jest pobożną Żydówką, dlatego chce być tak samo gościnna jak Abraham. Troszczy się więc o to, by Jezus mógł się najeść i odpocząć. Maria natomiast pamięta, że Abraham, przyjmując trzech ludzi pod dębami Mamre, doświadczył obecności samego Boga. Dlatego swoją postawą wyznaje, że Jezus jest Bogiem, którego należy przede wszystkim słuchać.
Ten fragment Ewangelii można potraktować jako metaforę modlitwy. Zanim człowiek zatopi się w kontemplacji jak Maria, musi się zatroszczyć o rzeczy bardziej przyziemne. Trzeba przygotować miejsce, wybrać odpowiednią porę, zadbać o podstawowe potrzeby ciała. Nie jest jednak dobrze, gdy te przygotowania stają się ważniejsze od samego spotkania. Jeżeli ktoś zaprasza gości i zamiast z nimi rozmawiać, cały czas siedzi w kuchni, to takie spotkanie jest fikcją. To tak, jakby ksiądz budował kościół i w związku z tym nie miał czasu na modlitwę. W pewnym momencie krzątanina Marty staje się przeszkodą do spotkania z Jezusem. Ewangelista używa tu czasownika περισπάω, który oznacza „odciągać”, „odrywać”. W Starym Testamencie czasownik ten pojawia się tylko raz, w odniesieniu do wołów, które tak „szarpnęły” wozem, że Arka Przymierza mogła z niego spaść (2 Sm 6,6). Zbytnią troskliwość Marty o sprawy przyziemne można więc porównać do wołu, który zapomniał, że wiezie Arkę Przymierza, znak obecności i mocy Boga. W Ewangelii wspomniany czasownik użyty jest w formie biernej, co wskazuje, że Marta „była odciągana” od Jezusa przez rozmaite posługi. Co gorsza, w pewnym momencie Marta starała się odciągnąć od Jezusa swoją siostrę. Jej pretensje wywołały zdecydowaną reakcję Pana, który starał się przekonać Martę, że już najwyższy czas wyjść z roli gospodyni i stać się uczennicą, jak Maria.
W modlitwie nie można ignorować Boga, zagadywać Go i zasypywać swoimi pomysłami. Trzeba się nauczyć przyjmować to, co On chce nam dać. Słuchając Jezusa, Maria „wybrała dla siebie najlepszą cząstkę”. To mogło być konkretne słowo, myśl, doświadczenie obecności Boga, łaska, którą Jezus chciał ją umocnić, a której „nie będzie pozbawiona”.
Oceń