„Piękny Bóg. Piękny Człowiek" na tle gazet

„Piękny Bóg. Piękny Człowiek” w mediach

Najnowsza książka autorstwa dominikanina Tomasza Gałuszki OP mówi o pięknie, któremu przydarza się zło i brzydota, albo też o złu widzianym z perspektywy piękna. Niezawodnym przewodnikiem po tym traktacie jest św. Tomasz z Akwinu. Nie dziwi więc, że książka cieszy się zainteresowaniem mediów. Do tej pory ukazały się poniższe wzmianki na jej temat.

wiara.pl, Czym właściwie jest dobro?:

Pragnienie dobra

„Jeden jest Dobry” (Mt 19,17). Bóg jest dobry i On jest Dobrocią. W swojej dobroci nie zamyka się w sobie, ale udziela się i rozlewa. Tomasz powie otwarcie – „Bóg jest źródłem dobroci”. „On udziela swojej dobroci rzeczom stworzonym”. Jeżeli można by wskazać jakąś jedną fundamentalną zasadę, wyjaśniającą całe stwórcze działanie Boga, stworzenie wszechświata, człowieka i najmniejszej z rzeczy, to jest nią bonum est diffusivum sui – dobro ma to do siebie, że się rozlewa i udziela. Na tej sformułowanej przez Pseudo-Dionizego Areopagitę zasadzie opiera się cała teologia stworzenia w ujęciu Tomasza z Akwinu. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że prawda o dobroci Boga, która udziela się stworzeniu, rozlewa się dosłownie i w przenośni w całej twórczości Tomasza…

Obszerniejszy fragment tekstu dostępny jest na stronie: wiara.pl

przewodnik-katolicki.pl, Piękny Bóg, Piękny Człowiek. Zło z perspektywy teologii piękna Tomasza z Akwinu:

Autor stawia odważne pytania, m.in. o to, czy słusznie utożsamiamy zło z osobą lub rzeczą?; Co ma wspólnego zło z tajemnicą, a co z sekretem?; Czy zło może istnieć bez dobra i odwrotnie?

Pełna treść informacji prasowej dostępna jest na stronie: przewodnik-katolicki.pl

„Polska Metropolia Warszawska”, Prezentacja książek, Agaton Koziński, 30 sierpnia 2021 r.:

Dobro, zło, piękno
Rzeczywistość nie jest ani dobra, ani zła. Piękno można znaleźć i w jednym, i drugim. Tak przynajmniej uważał Tomasz z Akwinu. Ojciec Gałuszka rozwija jego myśli.

„Książki. Magazyn do czytania” (sierpień 2021 r.):

To książka o pięknie, któremu przydarza się zło i brzydota, albo też o złu widzianym z perspektywy piękna.

Radio Kraków, Duchowe Koło Kultury, Anna Kluz-Łoś, 3 września 2021 r.:

Chciałem napisać książkę o złu, ale w taki sposób, aby zło nie było głównym bohaterem, by nie zdominowało i nie przyćmiło dobra”. Książka napisana w nowoczesnym stylu, ale zgodna z tradycją Akwinaty… najbardziej osobista i „wymarzona”.

Tak napisał o owocu dwuletniej pracy gość wieczoru, Tomasz Gałuszka OP – dominikanin, teolog, prof. historii średniowiecza. Zajmuje się historią papiestwa, teologii i biblistyki średniowiecznej, prawa karnego, herezjami i ruchami świeckich. Pracuje nad średniowiecznymi rękopisami m.in. dzieł św. Tomasza z Akwinu.

Rozmowa dostępna jest na stronie: radiokraków.pl.

„Gość Niedzielny”, Jacek Dziedzina, 19 września 2021 r.:

Czy można zło demoniczne nazwać „pięknem zawłaszczonym”? Zło winy – „pięknem obnażonym”? Zło kary – „pięknem hartowanym”, a zło skandaliczne (np. cierpienie niewinnych)… „pięknem ukrzyżowanym”? I wreszcie czy można odpowiedzialnie powiedzieć, że dowodem na to, że Bóg nas prawdziwie kocha, jest to, że… Bóg nas nie potrzebuje? Ta książka nie pozostawia suchej nitki na czytelniku. Nie jest to jednak poczucie wdeptania w ziemię. Przeciwnie – czytelnik rośnie wraz z kolejnym rozdziałem i opadającym złudzeniem, dotychczasowym wyobrażeniem na temat „przyczyn zła” na świecie. „Pisząc tę książkę, stawałem się na nowo chrześcijaninem” – wyznaje o. Gałuszka już na okładce. Czytelnik ma szansę przejść z autorem tę samą drogę.

SEKRET
„Czyżby zło było tajemnicą także dla Boga? Czy to, co On może zrobić, to jedynie stanąć obok umęczonego człowieka i samemu dziwić się, trwożyć, współczuć jemu i całej ludzkości? Czy nawet Bóg wobec tajemnicy zła musi w końcu zamilknąć, schować się za niepojętym poczuciem bezsilności, a może i wstydu, że czegoś nie dopilnował, że coś umknęło Jego boskiej uwadze?”. Takie pytania na wstępie stawia autor. Na pierwszy rzut oka wydają się może nieco prowokacyjne, wręcz łobuzerskie, tymczasem dominikanin otwiera nimi drzwi, przez które chce zaprosić czytelnika do czegoś więcej niż tradycyjnych odpowiedzi w rodzaju „zło jest tajemnicą”. Gałuszka trafnie zauważa, że grecki źródłosłów tajemnicy oznacza „zamykać dostęp”, „zamykać usta lub oczy”. Pisze: „Tajemnicy z definicji nie da się wyjaśnić, lecz można w nią tylko wejść i być przez nią ogarniętym”. I proponuje: „A gdyby tak spojrzeć na zło nie jako na tajemnicę, lecz jako na sekret? Sekret przecież też jest tajemnicą, z tą jednak różnicą, że za sekretem zawsze ktoś stoi. Ten ktoś jako jedyny zna rozwiązanie, trzyma je w sobie i może wyjawić temu, komu zechce. A zatem sekret można odkryć. Co więcej, człowiekowi po to zostaje wyjaśniony sekret, aby poznał jakąś ukrytą prawdę (…W przypadku tajemnicy odpowiedź na pytanie «dlaczego?*, brzmi: »bo tak już musi być« (…). Sekret natomiast nie zamyka ust i nie gasi zapału śmiałka (…)”. Ta książka taka jest: pełna śmiałych pytań i odpowiedzi, które wywracają nasze myślenie o złu i cierpieniu do góry nogami, a raczej – stawiają je na nogi.

BANAŁ NIE PRZEJDZIE
Dziś już się tak nie pisze. Dziś nikt nie tworzy „wielkich narracji”. Fragmenty rzeczywistości, skupienie na własnym doświadczeniu, wyciąganie pochopnych wniosków z płytkich założeń, brak sięgania w głąb – oto przepis na rynkowy sukces, niestety także na rynku książki katolickiej. O ile jeszcze „fragmentaryczność” jest czymś zrozumiałym, o tyle bylejakość, kicz i powierzchowność w doborze tematów, szaty graficznej i prezentacji treści są zupełnie niezrozumiałe. Można odnieść wrażenie, że katolicy niejako walkowerem oddali tę przestrzeń, w której powinni być liderami: przestrzeń piękna. Przejawem tej dezercji bywa również bylejakość w śpiewie liturgicznym czy głoszeniu słowa. Z niezrozumiałych powodów piękna liturgia kojarzy się tylko ze zbyt trudnym śpiewem i rozbudowaną oprawą, a prostota z niedbałością. W przypadku książek występuje podobne zjawisko: tematy doniosłe kojarzą się zazwyczaj z opasłymi tomiskami i hermetycznym językiem, niezrozumiałym dla przeciętnego odbiory; tematy bardziej ludzkie przybierają często język i szatę graficzną, która może zniechęcić szukających głębszych odpowiedzi. W tym kontekście dzieło o. Tomasza Gałuszki idzie – jak się wydaje – zupełnie w poprzek tego sztucznego podziału (sztucznego, bo piękno i prostota to uzupełniające się nawzajem rodzeństwo). Nie jest to lektura do poduchy czy porannej kawy, ale nie jest to również porcja niestrawnych rozważań, które rozumieją tylko „odpowiednio utytułowani”. Cała sztuka i piękno tej książki polegają na tym, że „przeciętny czytelnik” odkrywa prawdziwą przyjemność w odnajdywaniu niełatwych odpowiedzi na najważniejsze pytania; przedziera się przez kolejne rozdziały jak przez dobry kryminał, ale zarazem ma poczucie obcowania z czymś o wiele bardziej intrygującym…

Pełna treść recenzji opublikowana została w tygodniku „Gość Niedzielny” (nr 37/2021).

„Rzeczpospolita” – „Plus Minus”, Zły dotyk, 18 września 2021 r.:

W ogrodzie trwała wieczorna „uczta”. Najpierw Ewa wzięła owoc, dotknęła go i skosztowała. Nie wyniknął się jej z ręki i nie ujawnił żadnej niezwykłej mocy. Później kobieta podała zakazany owoc mężczyźnie. Tomasz w podobny sposób – jak zobaczymy dalej – opisze inną scenę biblijną, która również wydarzy się wieczorną porą w innym ogrodzie, w Getsemani. Ewa „jadła i dała swojemu mężowi, który był z nią, a on też jadł” (Rdz 3,6). Adam i Ewa zjedli ten owoc wspólnie. Fakt, że każde z nich skosztowało owocu, nie umknął uwadze Tomasza. Zaakcentował on, wydawałoby się, oczywisty element związany z przyjmowaniem pokarmu – „jedzenie jest aktem osobowym”. Oznacza to, że jedzenie jest czynnością indywidualną, która nie może być wykonana w zastępstwie kogoś innego – by być sytym, muszę zjeść coś osobiście, ani ja nie mogę nikogo zastąpić w jedzeniu, ani też nikt nie może mnie w nim zastąpić. Identycznie sprawa wygląda z wiarą – nie mogę za kogoś uwierzyć ani też nikt za mnie nie uwierzy.

Zmysły bliskości, zmysły zjednoczenia
Ewa i Adam ucztowali więc wspólnie i zarazem indywidualnie. Każde z nich osobiście ponosi odpowiedzialność za przekroczenie Bożego zakazu i naruszenie integralności drzewa. Współudział Adama w czynie Ewy szczególnie nie dziwi, zważywszy, że „grzech obojga był równy, gdyż oboje zgrzeszyli pychą”. I to właśnie pycha, zdaniem Tomasza (z Akwinu – red.), spowodowała pojawienie się kolejnego nieuporządkowania w rajskich ludziach – grzechu obżarstwa (gula). Trzeba od razu zauważyć, że obżarstwo według Tomasza nie jest, a na pewno nie w pierwszej kolejności, jakimś nieuporządkowanym poszukiwaniem przyjemności w sferze doznań smakowych. Dla żarłoka bowiem smak i jakość jedzenia są drugorzędne. On pragnie czegoś więcej – zaspokojenia za pomocą najbardziej podstawowego i pierwotnego ze zmysłów – dotyku.

Dotyk i smak zostały umieszczone przez Tomasza u podstaw hierarchii zmysłów. Nie oznacza to, że są one nieistotne. Bynajmniej. „Dotyk wydaje się być najmniej duchowy, niemniej stanowi podstawę wszystkich innych zmysłów”. Dotyk jako pierwszy spośród zmysłów rozwija się w łonie matki i staje się dla dziecka źródłem wszystkich innych zmysłów. I jak wzrok oraz słuch są niezbędne w procesie uczenia się i poznawania świata, tak dotyk jest konieczny do komunikacji ze światem. Wzrok i słuch, a także poniekąd węch, można nazwać „zmysłami bliskości”, natomiast smak i dotyk „zmysłami zjednoczenia”.

W przypadku „zmysłów bliskości” to, co jest poznawane, słyszane i odczuwane, zawsze znajduje się w pewnej odległości od oka, ucha i nosa, na przykład nic nie widzimy, gdy coś leży bezpośrednio na gałce ocznej. Konieczny jest jakiś dystans między tym, kto poznaje, i tym, co jest poznawane. Co więcej, z powodu dystansu można coś widzieć, nie będąc widzianym, słyszeć, ale nie być słyszanym. Poznany i poznający mogą pozostać dla siebie nieznani i dosłownie zdystansowani. I choć „zmysły bliskości” wprowadzają człowieka w bogactwo świata barw i różnorodnych dźwięków, to jednak w pewnym aspekcie dotyk i smak mają nad nimi przewagę: oferują wzajemność i jedność. Nie można bowiem dotknąć czegoś, nie będąc równocześnie dotykanym. Dotykany i dotykający poznają i spotykają się bez żadnych pośredników. Przedmiot zawsze zmienia dotykającego – daje przyjemność lub ból, ogrzewa lub wychładza, głęboko rani lub tylko zostawia krótkotrwały ślad na ciele. Ponadto w przypadku zmysłu smaku zmianie ulega nie tylko dotykający, ale też to, co jest dotykane – rozpuszcza się i jednoczy z poznającym. Tomasz uważał, że ważne jest widzenie i obserwowanie jakiejś rzeczy, ale dopiero gdy się jej dotknie i/lub posmakuje, możemy mówić o pełnym poznaniu, jego kresie i zwieńczeniu. Każdy z nas przecież dobrze zna różnicę między zjedzeniem czegoś smacznego a wyłącznie jego oglądaniem. Podobnie czymś innym jest być z kimś blisko, a być z tym kimś zjednoczonym…

Obszerniejszy fragment książki opublikowany został na łamach dziennika „Rzeczpospolita”, 18 września 2021 r.

Poranek „Siódma9″, siodma9.pl, O. Tomasz Gałuszka OP: Nie zło i nie ciemność leżą u podstaw człowieczeństwa i naszego świata:

„Wszyscy czujemy, że świat który nas otacza powinien być inny, mógłby być inny i chcielibyśmy by był inny. To pragnienie pokazuje, że rzeczywiście coś innego było na początku. Nie zło i nie ciemność leżą u podstaw człowieczeństwa i naszego świata” – powiedział w Poranku „Siódma9” o. Tomasz Gałuszka OP, autor książki „Piękny Bóg, Piękny Człowiek. Zło z perspektywy teologii piękna Tomasza z Akwinu” (wyd. „W Drodze”).

„Początkowo chciałem napisać książkę, która w głównej mierze będzie dotyczyć cierpienia i zła, ale w trakcie myślenia, szukania metody nagle pojawił mi się w głowie temat piękna. Dzięki temu książka tak naprawdę stała się książką o pięknie i dobru, któremu przydarza się zło” – mówił autor.

„To biografia zła, ale bez zbytniego akcentowania tego zła (…) Ono nie zasługuje na to, żeby być głównym bohaterem” – wyjaśniał o. Gałuszka.

„Dzięki św. Tomaszowi wybrałem kompletnie inne tło i to nadało też inne spojrzenie na tak trudne tematy, jak: zło, cierpienie, krzywda, wina, grzech, przestępstwo, itd.” – dodał…

Zapraszamy do wysłuchania całej ROZMOWY.

deon.pl, Upadły anioł lubi śmiałków, szczególnie tych „samodzielnych” i „wyzwolonych”:

Dlaczego pierwsi ludzie weszli w świat iluzji? Dlaczego w sytuacji niewiedzy i wątpliwości nie zwrócili się z pytaniem wprost do Boga? Przecież w każdej sytuacji mogli poprosić Go o pomoc. Jednak tym razem chcieli rozwiązać tę zagadkę sami. Chcieli to zrobić, gdyż mogli to zrobić. Jednak «sami» oznaczało tak naprawdę «oni i wąż»” – przeczytaj fragment książki Tomasza Gałuszki OP, która ukazała się w Wydawnictwie W drodze.

Pierwsi ludzie żyli w kontemplacyjnym skupieniu i bez jakichkolwiek rozproszeń. Świat był i zarazem nie był dla nich czymś nowym. W swoim umyśle mieli już wlane pojęcia zwierząt, drzew i kwiatów, a teraz mogli spokojnie ich doświadczać i poznawać za pomocą zmysłów. Adam i Ewa cieszyli się kolorami, zachwycali się złożonością i różnorodnością rzeczy, dotykali je, smakowali i doznawali. Napełniali swoją wyobraźnię i pamięć konkretnymi (jednostkowymi) obrazami stworzonego świata.

Od początku wiedzieli również dokładnie, czym jest wąż jako gad. W końcu to sam pierwszy człowiek nadał mu takie właśnie imię. Wąż więc był częścią ich zintegrowanego i harmonijnego świata. Jednak „zwyczajny” wąż, podobnie jak wszystkie inne zwierzęta, nie posługiwał się ludzką mową. Dotychczas Adam i Ewa znali jedynie głos Boga i brzmienie własnych głosów. Tym większe musiało być ich zaskoczenie, gdy usłyszeli nowy, nieznany im dźwięk i zobaczyli węża, który zwrócił się do nich z pytaniem: „Czy naprawdę Bóg powiedział (…)” (Rdz 3,1)…

Obszerniejszy fragment tekstu dostępny jest na stronie: deon.pl.

„Nowe Książki”, Recenzja, 1 października 2021 r.:

Poznańska oficyna oddaje w ręce czytelników ko­lejną książkę wybitnego historyka Kościoła młod­szego pokolenia, Tomasza Gałuszki OP. Jednakże tym razem autor nie opisuje dziejów wspólnoty chrześcijańskie), lecz prezentuje nam traktat teo­logiczny, starając się odpowiedzieć na jedno z naj­starszych pycań nurtujących teologów i filozofów. Chodzi o źródło i pochodzenie zła. Dla chrześci­jan niezaprzeczalny fakt istnienia zła na świecie jest wielkim skandalem, gdyż wierzą, że Stwórca jest nie tylko Bogiem wszechmocnym, ale także nie­skończenie dobrym.

Autor stara się odpowiedzieć na to pytanie z punktu widzenia teologii świętego Tomasza z Akwinu, będącego jednym z największych auto­rytetów Kościoła. Nie jest to jedynie zreferowanie myśli Akwinaty, lecz próba samodzielnego przed­stawiania problemu. Co więcej, okazuje się próbą zaskakującą. Jest ona bowiem odwołaniem się do teologii piękna, a także głębokiego przekonania o doskonałości stworzenia, które zostało zakłóco­ne poprzez istnienie zła oraz – będącej jego zob­razowaniem – brzydoty. Gałuszka – wzorem wielu

wybitnych chrześcijańskich myślicieli – uważa, że jedynym sposobem odpowiedzi na skomplikowa­ne zagadnienia jest myślenie polifoniczne, czyli ta­kie, które ukazuje całą złożoność świata. Taką kom­pozycję do swej książki wprowadził także autor, snując rozważania na temat dobra i zła w świecie. Piękno i brzydota, dobro i zło stanowią w tej kom­pozycji kontrapunkt, niezależnie od siebie prowa­dzone wyjaśnienia, które zarazem są nierozerwal­nie splecione.

Wyjaśnieniem takiego sposobu myślenia jest konstatacja oczywista dla tradycji tomistycznej, że zło (podobnie jak brzydota) dla swego istnie­nia potrzebuje dobra. Dlatego też myślenie teolo­giczne autora jest prezentacją teologii piękna, wo­bec którego rozważania na temat zła są koniecznym kontrastem. Koniecznym, ponieważ nie można ich prowadzić w sposób logiczny i zrozumiały bez od­niesienia do tematu głównego, czyli dobra. Piękno i dobro są zawsze pierwsze w stosunku do zła i brzy­doty. Taki sposób myślenia wyjaśnia także przyczy­ny chrześcijańskiego optymizmu, który potrafi zdu­miewać, gdy zestawimy go z bezmiarem nieszczęść i zła, jakie widzimy w otaczającym nas świecie. Warto podkreślić, ze w książce wyraźnie widać, że jej autor doskonale zna teksty Tomasza z Akwi­nu i że korzysta z nich w sposób twórczy, chociaż czasami zaskakujący.

gosc.pl, Piękny Bóg. Piękny C(zło)wiek, recenzja: Jarosław Dudała:

Dawno nie byłem poruszony jakąś lekturą tak, jak w przypadku książki o. Tomasza Gałuszki OP.

Piękny Bóg. Piękny C(zło)wiek czasem budził we mnie refleksje intelektualnie, czasem prowadził wprost do modlitwy. Nie spodziewałem się, że po pięćdziesiątce przeczytam jeszcze – i to z satysfakcją – coś odpowiadającego na podstawowe pytania: „o co tu chodzi?” i „jak to działa?” Autor zamieścił na okładce wyznanie: „pisząc tę książkę, na nowo stawałem się chrześcijaninem”. Odważne, wręcz buńczuczne słowa. Jestem jednak gotów uznać je za wiarygodne, bo sam doświadczyłem czegoś podobnego przy lekturze.

O czym jest ta książka? Podtytuł mówi, że o złu w perspektywie teologii piękna Tomasza z Akwinu. Sam jednak autor pisze dalej – a ja zaświadczam, że nie bezpodstawnie – że jest to książka „o pięknie, któremu przydarza się zło i brzydota”. Owo zło i brzydota nie są w tej pracy bynajmniej bagatelizowane. A jednak tym, co wybija się w niej wyraźnie, jest blask piękna i dobra. Jest Syn Boży, po prostu. Takie zresztą było pierwsze założenie autora: przedstawić dobro i piękno jako główną linię melodyczną, a zło i brzydotę jako jej kontrapunkt.

Drugim założeniem było wprowadzenie do teologii metody historiograficznej. Nie jest to aż tak zaskakujące, jeśli się wie, że autor jest na co dzień wykładowcą historii. Niemniej, rzucona we wstępie deklaracja przyjęcia w jednej dziedzinie nauki (teologii) metody właściwej innej dziedzinie (historii), wzbudziła we mnie pewną ostrożność, żeby nie powiedzieć podejrzliwość. Pewnie w naszym postmodernistycznym (czy może już post-postmodernistycznym?) świecie mało kto się przejmuje takimi drobiazgami. Ja jednak zastanawiałem się, czy taki metodologiczny transfer nie będzie skutkował rozluźnieniem dyscypliny w myśleniu, a to byłoby grzechem tym większym, że autor postawił sobie za cel przedstawienie myśli wielkiego mistrza precyzyjnego rozumowania – św. Tomasza z Akwinu. Po przeczytaniu całej książki muszę jednak stwierdzić, że tekst o. Gałuszki robi wrażenie całkowicie spójnego, jasnego i przemyślanego. Nie znalazłem w nim fałszywej nuty, choć pewnie nie jestem w tej kwestii najlepszym arbitrem, bo brak mi regularnego wykształcenia teologicznego czy filozoficznego. Ponadto, nie ukrywam, że dałem się uwieść zawartemu w tej książce pięknu. To pewnie ono sprawia, że pozycję tę czyta się lekko, choć raczej nie szybko. Nie jest to może książka dla każdego, ale z pewnością dla wielu. Owszem, to jest teologia, ale nie teologiczna konina.

Kupiłem tę książkę żonie pod choinkę. A że nie kupuje się w prezencie książek, których samemu nie chciałoby się przeczytać, pozwoliłem jej krótko nacieszyć nowym nabytkiem, pozwoliłem przeczytać kilkadziesiąt stron, a potem porwałem swój prezent i nie oddałem przed kilka kolejnych dni. Tego samego życzę kolejnym czytelnikom.

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze

  • Inkwizytor też człowiek. Intrygujące karty Kościoła
  • Nowe stare błędy
    Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 29,90 PLN
    Wyczyść
  • Wiem w co wierzę. Credo wyjaśnione Końcówka nakładu
    Wyczyść