Czesław
Wyłowić go trudno z tłumu szkolników, bo jest jak inni. Ledwie zgodnym chórem odśpiewają na korytarzu „Kiedy ranne wstają zorze” poety Karpińskiego i zasiędą w pociętych kozikami ławach, a już im tęskno na boisko, choć przecież wykładają im tu Arystotelesa lu...