Żywot św. Pelagii Nierządnicy

Żywot św. Pelagii Nierządnicy

Oferta specjalna -25%

Pierwszy List do Koryntian

0 opinie
Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 54,90 PLN
Wyczyść

Błogosławiony Nonnus długo się w nią wpatrywał, a kiedy już przejechała, odwrócił się i nadal na nią patrzył. Następnie zwrócił się do biskupów i zapytał ich: „Czy nie raduje was tak wielka piękność?”.

Przedmowa Autora

Powinniśmy zawsze pamiętać o wielkim miłosierdziu Boga, który nie pragnie śmierci grzeszników, lecz chce, aby się nawrócili i mieli życie (1 Tm 2). Posłuchajcie zatem o cudzie, który zdarzył się za dni naszych. Mnie, Jakubowi, zdało się rzeczą dobrą napisać o nim dla was, świątobliwi bracia, byście, słuchając bądź czytając tę historię, zyskali największą możliwą pomoc dla dusz swoich. Miłosierny Bóg, który nie chce niczyjej zatraty, dał nam te dni na odpuszczenie naszych grzechów, w przyszłości bowiem sprawiedliwie osądzi nasze życie i nagrodzi każdego według jego uczynków. A teraz uciszcie się i posłuchajcie mnie z taką uwagą, do jakiej tylko jesteście zdolni, ponieważ to, co mam wam do powiedzenia, posłuży do zbawienia nam wszystkim.

I. Jego świątobliwość biskup Antiochii zaprosił do siebie wszystkich okolicznych biskupów, aby omówić z nimi pewną sprawę. I tak przybyło ośmiu biskupów, a wśród nich Nonnus, wielce świątobliwy mąż Boży, mój biskup, wspaniały człowiek, mnich i surowy asceta z klasztoru Tabennisis. Z powodu swego niezrównanego życia i doskonałego postępowania został porwany z klasztoru i konsekrowany na biskupa. Gdy zgromadziliśmy się w rzeczonym mieście, biskup Antiochii oznajmił nam, że spotkanie odbędzie się w kościele błogosławionego męczennika Juliana. Poszliśmy więc i wraz z przybyłymi biskupami usiedliśmy przed drzwiami kościoła.

II. Gdy zajęliśmy miejsca, biskupi poprosili mego pana, Nonnusa, aby zabrał głos, a ów święty biskup od razu zaczął przemawiać ku zbudowaniu i zbawieniu wszystkich. A gdy tak zachwycaliśmy się jego świętym nauczaniem, oto nagle pojawiła się między nami słynna w całej Antiochii aktorka, pierwsza chórzystka w teatrze. Jechała na osiołku, ubrana w bardzo wymyślny sposób. Nie miała na sobie nic oprócz złota, pereł i drogich kamieni: nawet jej bose stopy pokrywały złoto i perły. Otaczał ją tłum dziewcząt i chłopców, którzy szli przed nią i za nią, wszyscy byli ubrani w złotogłów, a na szyjach nosili złote naszyjniki. Jej piękność była tak wielka, że nikt nie jest w stanie tego wyrazić. I tak minęli nasze zgromadzenie, napełniając powietrze muzyką i słodkim zapachem wonności. Gdy biskupi ujrzeli ją, jak jedzie bezwstydna, z odkrytą głową, wystawiając na pokaz swoje ciało bogato ozdobione klejnotami, nie było pośród nich żadnego, który nie zasłoniłby twarzy welonem czy szkaplerzem i nie odwrócił oczu, jakby na widok wielkiego zgorszenia.

III. Lecz błogosławiony Nonnus długo się w nią wpatrywał, a kiedy już przejechała, odwrócił się i nadal na nią patrzył. Następnie zwrócił się do siedzących obok biskupów i zapytał ich: „Czy nie raduje was tak wielka piękność?”. A gdy oni milczeli, pochylił głowę nad Biblią, którą trzymał w rękach, i gorzko zapłakał. Głęboko wzdychając, ponownie zwrócił się do biskupów z pytaniem: „Czy nie raduje was jej wielka piękność?”. Ale oni nadal milczeli. Rzekł więc: „Zaiste, jej uroda sprawiła mi wielką radość i przyjemność. Czy nie rozumiecie, że kiedy Bóg stawi ją przed swoim przerażającym trybunałem, wówczas osądzi ją za to, co uczyniła z darami, które otrzymała — tak jak nas sądzić będzie z tego, jak wypełniliśmy nasze biskupie powołanie?”. I dalej mówił do biskupów: „Jak wam się wydaje, ile godzin ta kobieta spędza w swoim pokoju, strojąc się dla zabawy i na to tylko zważając, by nie zabrakło niczego, co służy ozdobie ciała? Pragnie podobać się wszystkim, aby ci, którzy dziś są jej kochankami, jutro nie uznali jej za brzydką i nie odeszli. A oto my, którzy mamy wszechmogącego Ojca w niebie zsyłającego nam niezliczone dary łaski, a także naszego nieśmiertelnego Oblubieńca, który obiecuje nagrodę swoim dobrym pasterzom: »Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują« (1 Kor 2,9). Cóż więcej mogę powiedzieć? Skoro otrzymaliśmy tak wielkie obietnice i będziemy oglądać chwalebną twarz naszego Oblubieńca, której piękna nie da się z niczym porównać i na którą cherubini nie ośmielają się spoglądać, dlaczego nie zmyjemy brudu z naszych nieszczęsnych dusz, aby były piękne, dlaczego tak bardzo się zaniedbujemy?

IV. Po tych słowach biskup Nonnus zabrał mnie, swego grzesznego diakona, ze sobą i poszliśmy do pokojów, które oddano nam na mieszkanie. Gdy był w swojej sypialni, biskup upadł na twarz i, bijąc się w piersi, mówił: „Panie, Jezu Chryste, wiem, że jestem grzeszny i niegodny, dzisiaj bowiem ozdoby nierządnicy jaśniały większym blaskiem niż cnoty mojej duszy. Jak mam zwrócić swą twarz ku Tobie? Jakie słowa mogą usprawiedliwić mnie w Twoich oczach? Nie ukryję swego serca przed Tobą, bo Ty znasz jego tajemnice. Biada mi, bo jestem grzeszny i niegodny; bo staję przed Twoim ołtarzem i nie ofiarowuję duszy przyozdobionej pięknem, które chciałbyś w niej widzieć. Ona składa obietnice, by podobać się ludziom. Obiecywałem, aby podobać się Tobie, a brud mojej duszy czyni ze mnie kłamcę. Jestem nagi przed obliczem nieba i ziemi, bo nie zachowuję Twych przykazań. Nie mogę pokładać nadziei w swoich dobrych czynach, ale ufam Twemu miłosierdziu, które zbawia”. Powiedział jeszcze wiele rzeczy tego rodzaju i płakał przez wiele godzin. Ten dzień był dla nas wielkim świętem łez.

V. Nadeszła niedziela i po skończeniu naszych modlitw nocnych świątobliwy biskup Nonnus powiedział do mnie: „Powiem ci, bracie diakonie, że miałem dziwny sen, który mnie zaniepokoił i którego nie rozumiem”. I opowiedział mi swój sen: „Na rogu ołtarza siedziała czarna gołębica pokryta sadzą. Gołębica ta zaczęła latać wokół mnie, a ja nie mogłem znieść jej brudu i smrodu. Towarzyszyła mi aż do modlitwy, po której z kościoła wychodzą katechumeni. A kiedy diakon zwrócił się do katechumenów: »Wyjdźcie stąd«, więcej jej już nie widziałem. Po modlitwie wiernych, gdy została najświętsza ofiara i wszyscy wyszli z kościoła, zbliżyłem się do progu domu Bożego i znowu ujrzałem tę gołębicę całą umazaną błotem, a ona znowu zaczęła latać wokół mnie. Wyciągnąłem ręce, złapałem ją i zanurzyłem w chrzcielnicy stojącej w przedsionku kościoła. Zmyłem z niej cały brud, a gdy wyszła z wody, była biała jak śnieg. Wzbiła się w górę i odleciała ku najwyższym niebiosom, a ja straciłem ją z oczu”. Gdy już ów święty mąż Boży, biskup Nonnus opowiedział mi swój sen, wziął mnie ze sobą i wprowadził do katedry z resztą biskupów, a tam powitaliśmy biskupa Antiochii.

VI. Nonnus wszedł do środka i zaczął głosić słowo Boże ludowi, który rozsiadł się wokół jego tronu. Kiedy odczytał świętą ewangelię, sam biskup tego miasta oddał mu księgę Ewangelii i poprosił go, aby przemówił do ludu. Wtedy Nonnus otworzył usta i z Bożej mądrości zaczął nauczać — a nie miał przygotowanej żadnej mowy. Mówił rozważnie, nie uciekając się do sofistycznych sztuczek. Napełniony Duchem Świętym, gorąco zachęcał lud do nawrócenia, mówiąc o przyszłym sądzie i o dobrych darach złożonych w wieczności. Wszyscy, którzy go słuchali, byli poruszeni jego słowami tak bardzo, aż posadzka kościoła spłynęła ich łzami.

VII. Zdarzyło się wtedy, że z rozrządzenia Bożego do kościoła weszła ta sama nierządnica, o której tutaj opowiadam. Jeszcze bardziej cudowne jest to, że tę, która była poza Kościołem i nigdy przedtem nie przekroczyła progu domu Bożego ani też nigdy wcześniej nie myślała o swoich grzechach, teraz, gdy usłyszała Nonnusa, poraził nagle strach przed Panem. Tak ją poruszyły słowa Nonnusa, że zaczęła rozpaczać z powodu swoich grzechów. Łzy popłynęły strumieniami, a ona nie mogła zapanować nad płaczem. Natychmiast wydała polecenie swoim służącym: „Zostańcie tutaj, a gdy świątobliwy biskup Nonnus wyjdzie, idźcie za nim, dowiedzcie się, gdzie mieszka, i przyjdźcie mi powiedzieć”. Słudzy zrobili, jak im polecono, i szli za nami aż do bazyliki św. Juliana, niedaleko której znajdowało się nasze mieszkanie. Wrócili do swej pani i oznajmili jej, że Nonnus jest w kościele św. Juliana. Gdy to usłyszała, posłała tych samych służących po tabliczki woskowe i napisała na nich: „Do świątobliwego ucznia Chrystusowego — pozdrowienia od grzesznicy i uczennicy diabła. Słyszałam o twoim Bogu i o tym, jak skłonił niebiosa i zszedł na ziemię — nie dla sprawiedliwych, lecz dla zbawienia grzeszników. Tak bardzo się uniżył, że zbliżał się do celników, i Ten, na którego nie śmieją spoglądać aniołowie (1 P 1,12), rozmawiał z grzesznymi ludźmi. Mój panie, jesteś człowiekiem bardzo świątobliwym i jak twój Pan, Jezus Chrystus, nie odrzucaj mnie, bo dzięki tobie być może zasłużę, aby oglądać Jego twarz”. Świątobliwy biskup Nonnus napisał w odpowiedzi: „Kimkolwiek jesteś, stań przed Bogiem, a zostaniesz zbawiona. Mówię ci jednak, że jestem człowiekiem, grzesznikiem i sługą Bożym, a ty będziesz pokusą dla tego, co we mnie słabe i ludzkie. Jeżeli jednak naprawdę pragniesz Boga, miej ufność i wiarę i przyjdź do mnie, gdy będę pośród innych biskupów, ponieważ nie mogę cię przyjąć sam na sam”. Kiedy nierządnica przeczytała te słowa, przepełniona radością, rzuciła się biegiem do kościoła błogosławionego męczennika Juliana, a gdy dotarła na miejsce, zawiadomiono nas, że przybyła. Na tę wiadomość Nonnus zebrał wszystkich biskupów wokół siebie i polecił ją wprowadzić. A ona, gdy weszła tam, gdzie zgromadzili się biskupi, rzuciła się do stóp Nonnusa, mówiąc: „Błagam, panie, zechciej być naśladowcą swego Pana Jezusa Chrystusa i w swej dobroci ulituj się nade mną, i zrób ze mnie chrześcijankę. Panie, jestem oceanem grzechów, głęboką otchłanią niegodziwości i proszę, abyś mnie ochrzcił”.

VIII. Nonnus nie mógł jej przekonać, by wstała, a gdy mu się to w końcu udało, powiedział jej: „Święte kanony stanowią, że nierządnicę można ochrzcić tylko wtedy, gdy znajdzie sobie opiekunów, którzy zaręczą za nią, że nie wróci do dawnego życia”. Kiedy Pelagia usłyszała rozporządzenie biskupów, ponownie rzuciła się Nonnusowi do stóp, obmywając je łzami i wycierając swoimi włosami (Łk 7,38). Powiedziała mu też: „Ty odpowiadasz za moją duszę i tobie chcę wyznać grzechy, których się dopuściłam. Ty zaś mnie ochrzcisz i zmyjesz ze mnie moje wielkie nieprawości. Nie znajdziesz miejsca pośród świętych Boga, jeżeli nie uwolnisz mnie od moich grzechów. Jeżeli nie pomożesz mi narodzić się na nowo jako oblubienicy Chrystusa i nie oddasz mnie Bogu, będziesz odstępcą od wiary i bałwochwalcą!”. Obecni przy tym biskupi i duchowieństwo bardzo się zdumieli, widząc tak wielkie pragnienie Boga, i orzekli, że nigdy przedtem nie spotkali się z tak wielką wiarą i pragnieniem zbawienia jak u tej nierządnicy. Natychmiast też wysłali mnie, grzesznego diakona, do biskupa Antiochii, abym mu o wszystkim opowiedział i poprosił, żeby posłał ze mną jedną ze swoich diakonis. On zaś, gdy dowiedział się o tym, co się wydarzyło, bardzo się uradował i rzekł: „Dobrze się stało, że to wielkie zadanie zaczekało na Nonnusa. Wiem, że zastąpi mnie w tej sprawie”. Natychmiast też wysłał ze mną panią Romanę, pierwszą pośród diakonis. Kiedy wróciliśmy, nierządnica wciąż leżała u stóp biskupa Nonnusa, który usiłował przekonać ją, aby wstała, mówiąc: „Wstań, córko, abym mógł dokonać egzorcyzmu”. A następnie zapytał: „Czy wyznajesz wszystkie swoje grzechy?”, na co ona odpowiedziała: „Dokładnie zbadałam moje serce i nie znalazłam w nim nic dobrego. Moje grzechy są liczne jak ziarnka piasku na brzegu morza, a ocean jest niczym w porównaniu z wielkością moich występków. Ufam jednak, że twój Bóg odpuści wszystkie moje nieprawości i nie odwróci się ode mnie”. Wówczas świątobliwy biskup Nonnus zapytał ją: „Jak masz na imię?”. A ona odparła: „Moi rodzice dali mi na imię Pelagia, ale lud antiocheński nazywał mnie Perłą z racji klejnotów, które zdobiły moje grzechy. Jestem bowiem przystrojona jak niewolnica szatana”. Nonnus zapytał: „Naprawdę masz jednak na imię Pelagia?”. Na co ona orzekła: „Tak, mój panie”. Wtedy Nonnus odmówił nad nią egzorcyzm i ochrzcił ją, czyniąc nad nią znak krzyża, a następnie dał jej do spożycia Ciało Chrystusa. Świątobliwy biskup był jej ojcem chrzestnym, a diakonisa Romana matką chrzestną. Ona też zabrała Pelagię ze sobą do mieszkania katechumenów, my zaś pozostaliśmy na miejscu. Wtedy biskup rzekł do mnie: „Mówię ci, bracie diakonie, cieszmy się dzisiaj z aniołami Bożymi chlebem i winem nieprzebranej duchowej radości z powodu zbawienia tej dziewczyny”.

IX. Gdy spożywaliśmy posiłek, usłyszeliśmy nagle dziwne odgłosy — jakby ktoś maltretował jakiegoś człowieka. I wtedy zawołał diabeł: „Biada mi, biada! Ileż to muszę wycierpieć z powodu tego zniedołężniałego starca! Nie dość ci było wyrwać z mej ręki trzy tysiące saracenów i ochrzcić ich dla twego Boga? Nie wystarcza ci, że zabrałeś mi Heliopolis i oddałeś swemu Bogu z wszystkimi jego mieszkańcami, którzy niegdyś byli moimi czcicielami? Teraz jednak odebrałeś mi moją największą nadzieję, a twoje knowania są mi bardziej przykre niż kiedykolwiek przedtem. Jakże cierpię z powodu tego przeklętego człowieka! Przeklęty niechaj będzie dzień twoich narodzin! Jestem tak osłabiony, że mogę tylko płakać rzewnymi łzami, bo odebrano mi moją nadzieję!”. Szatan powiedział to wszystko na zewnątrz, tak że każdy mógł go usłyszeć. Kiedy wróciła Pelagia, diabeł zwrócił się do nowo ochrzczonej dziewczyny: „Moja pani Pelagio, dlaczego mi to robisz? Dlaczego potraktowałaś mnie jak Judasz? Bo czyż i on nie był uwieńczony chwałą i godnością, a stał się odstępcą, który zdradził swego Pana? To samo ty mnie teraz uczyniłaś!”. Świątobliwy Nonnus powiedział jej: „Uczyń znak krzyża w imię Chrystusa”. A ona, uczyniwszy znak krzyża świętego, dmuchnęła na demona, który natychmiast zniknął.

X. Dwa dni później, gdy Pelagia spała w jednym pokoju z czcigodną Romaną, swą matką chrzestną, zjawił się jej diabeł i obudził służebnicę Bożą Pelagię, mówiąc: „Pytam cię, moja droga pani Pelagio, czyż nie byłaś bogata w złoto i srebro? Czy nie przyozdobiłem cię klejnotami i złotem? Powiedz, czy dałem ci jakikolwiek powód do niezadowolenia? Powiedz mi, a ja się poprawię — uczyniłaś mnie bowiem przedmiotem szyderstw pośród chrześcijan”. Wówczas służebnica Pańska Pelagia uczyniła znak krzyża i dmuchnęła na demona, mówiąc: „Niechaj Bóg, który wyrwał mnie z twoich zębów i wprowadził mnie do swej oblubieńczej komnaty, weźmie mnie w obronę przed tobą”. A szatan natychmiast zniknął.

XI. Na trzeci dzień po swym chrzcie święta Pelagia wezwała swego sługę, który zarządzał jej majątkiem, i poleciła mu: „Idź do mego pokoju i spisz wszystko złoto i srebro, ozdoby i cenne ubrania”. Sługa uczynił, jak mu polecono, i przyniósł Pelagii spis jej kosztowności. A ona natychmiast posłała przez świątobliwą Romanę, swoją matkę chrzestną, po biskupa Nonnusa i złożyła wszystko, co posiadała, w jego ręce, mówiąc: „Panie, oto bogactwa, przez które stałam się niewolnicą szatana. Oddaję je do twej dyspozycji. Uczyń z nimi, co uznasz za stosowne, wybieram bowiem bogactwa Chrystusa. Wtedy biskup wezwał starszego odźwiernego kościoła i w obecności Pelagii oddał mu wszystkie jej bogactwa, mówiąc: „W imię nierozdzielnej Trójcy nakazuję ci: nie pozwól, by cokolwiek z tego pozostało w posiadaniu biskupa czy kościoła, ale rozdaj wszystko wdowom, sierotom i ubogim, aby przez dobry użytek oczyścić te kosztowności od zła. Niech bogactwa grzechu staną się skarbem sprawiedliwości. Gdybyś jednak nie uczynił tego, co ci nakazano, i ty lub ktokolwiek inny zatrzymalibyście dla siebie cokolwiek z tych rzeczy, niech klątwa spadnie na ciebie i na nich, i wasze domy. I niech mają uczestnictwo z tymi, którzy wołali »Ukrzyżuj, ukrzyżuj!«. Następnie Pelagia wezwała swoje sługi, chłopców i dziewczęta, i dała im wolność, obdarowując każdego złotym naszyjnikiem. Powiedziała im też: „Uwolnijcie się jak najszybciej od tego niegodziwego i grzesznego świata, byśmy wszyscy, którzy byliśmy razem na tym świecie, mogli pozostać razem i bez smutku w wieczności”.

XII. Ósmego dnia, gdy według zwyczaju nowo ochrzczeni zdejmują swe białe szaty, Pelagia wstała w nocy, chociaż nic o tym nie wiedzieliśmy, zdjęła swoją chrzcielną szatę i włożyła na siebie tunikę oraz spodnie należące do świątobliwego biskupa Nonnusa. Od tego dnia nikt już jej więcej nie widział w Antiochii. Świątobliwa pani Romana bardzo płakała, ale biskup Nonnus powiedział jej: „Nie płacz, moja córko, ale raduj się, ponieważ Pelagia wybrała lepszą cząstkę (Łk 10,42), tak jak Maria, którą Pan wolał od Marty”. A Pelagia udała się do Jerozolimy, gdzie na Górze Oliwnej wybudowała sobie celę, i tam oddawała się modlitwie.

XIII. Po pewnym czasie biskup Antiochii wezwał biskupów i oznajmił im, że mogą wracać do domu. W trzy lub cztery lata po tych wydarzeniach ja, diakon Jakub, postanowiłem udać się do Jerozolimy, by uczcić zmartwychwstanie Chrystusa. Poprosiłem mojego biskupa o zgodę, a on, gdy udzielał mi błogosławieństwa, powiedział: „Bracie diakonie, kiedy dotrzesz do Jerozolimy, zapytaj o miejsce pobytu brata Pelagiusza, mnicha i eunucha, który od kilku lat żyje tam samotnie, zamknięty w celi. Idź i odwiedź go. Sądzę bowiem, że będzie to dla ciebie z wielkim pożytkiem”. Nie rozumiałem wtedy, że mówił o służebnicy Pańskiej Pelagii.

XIV. Kiedy dotarłem do Jerozolimy, wraz z innymi uczciłem zmartwychwstanie Pana naszego, Jezusa Chrystusa. Następnego dnia rozpytałem o sługę Bożego. Poszedłem i znalazłem go na Górze Oliwnej, gdzie modlił się do Pana w małej, zamkniętej ze wszystkich stron celi z jednym małym okienkiem. Zastukałem w to okno, a ona natychmiast się pojawiła i poznała mnie, chociaż ja jej nie rozpoznałem. Jakże jednak mógłbym ją poznać, skoro jej twarz była wymizerowana przez post. Wydawało się, że jej oczy zapadły się w głąb głowy — niczym w otchłań. Zapytała mnie: „Skąd przybywasz, bracie?”. Odpowiedziałem: „Przybyłem tu z polecenia świątobliwego biskupa Nonnusa”. A ona natychmiast otworzyła okno i rzekła: „Poproś go, aby modlił się za mnie, jest to bowiem prawdziwy święty Boży”. I zaraz zaczęła recytować Psalmy trzeciej godziny. Ja zaś modliłem się obok celi, a następnie oddaliłem się, bardzo podniesiony na duchu widokiem jej anielskiej twarzy. Wróciłem do Jerozolimy i zacząłem odwiedzać braci z tamtejszych klasztorów.

XV. Wielka była sława mnicha Pelagiusza w tych klasztorach. Postanowiłem zatem odwiedzić ją raz jeszcze, by otrzymać jakąś zbawienną naukę. Gdy byłem na miejscu, zapukałem i zawołałem ją po imieniu, ale nie usłyszałem żadnej odpowiedzi. Czekałem drugi i trzeci dzień, wciąż wołając Pelagiusza, ale nikt nie odpowiadał. Powiedziałem sobie wtedy: „Tam nikogo nie ma, może ten, który był mnichem, poszedł dokądś”. Natchniony jednak przez Boga powiedziałem sobie: „Sprawdzę lepiej, czy aby nie umarł”. Otworzyłem to małe okienko i ujrzałem go martwego. Zamknąłem je więc i odczułem wielki smutek. Pobiegłem do Jerozolimy i wszystkim napotkanym po drodze mówiłem, że święty mnich Pelagiusz, który dokonał tylu cudów, odszedł do Pana. Wtedy przybyli święci ojcowie wraz z mnichami z kilku klasztorów. Drzwi do celi zostały wyważone, a oni wynieśli to drobne, święte ciało, obchodząc się z nim tak, jakby to było srebro i złoto. Gdy ojcowie zaczęli namaszczać ciało mirrą, zobaczyli, że to była kobieta, i chcieli ten wielki cud zachować w tajemnicy. Nie mogli jednak, ponieważ otaczał ich wielki tłum ludzi, którzy głośno krzyczeli: „Chwała Tobie, Jezu Chryste, nasz Panie, bo ukryłeś na ziemi tak wielkie skarby — zarówno mężczyzn, jak i kobiety”. Wieść o tym wydarzeniu rozniosła się wśród ludu, a ze wszystkich klasztorów Jerycha i znad Jordanu, w którym został ochrzczony Pan, przybyli mnisi oraz zakonnice, niosąc świece i lampy i śpiewając hymny. A święci ojcowie ponieśli ciało Pelagii na miejsce pochówku.

Niechaj żywot tej nierządnicy i historia jej nawrócenia zjednoczą nas z nią, abyśmy wszyscy w dniu sądu dostąpili miłosierdzia Pana, któremu chwała i moc, i uwielbienie przez wszystkie wieki wieków. Amen.

przeł. Paweł Długosz

Tekst pochodzi z książki Benedicty Ward SLG Nierządnice pustyni. Pokuta we wczesnych źródłach monastycznych, która niebawem ukaże się nakładem Wydawnictwa W drodze.

Żywot św. Pelagii Nierządnicy
Benedicta Ward SLG

urodzona 4 lutego 1933 r. w Durham w Wielkiej Brytanii – właśc. Florence Margaret Ward, teolog i historyk wczesnej duchowości chrześcijańskiej w Harris Manchester College na Uniwersytecie w Oksfordzie. Jest znana ze swoic...

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze