Życie warte życia
fot. jason leung UMncYEfO9 / UNSPLASH.COM

Życie alkoholika bez alkoholu jest koszmarem. Jest gorzej niż było. Bo wcześniej alkohol był lekarstwem, które przynosiło ulgę. Teraz nie ma już niczego.

Zaczęło się niewinnie. To był ajerkoniak domowej roboty, przygotowany niewprawną ręką dwunastolatki z kogla-mogla i ukrytej poprzedniego wieczoru przed ojcem wódki, najprawdopodobniej podłej jakości, bo ojciec dobrych trunków nie pijał. Prawie pół kubka ajerkoniaku na cztery dziewczynki, raptem po łyku. Incydent, o którym zapewne trzy z nas nie pamiętają, bo nie muszą. Ja pamiętam. Miał dla mnie zbyt przygnębiający, choć odroczony, ciąg dalszy. Bardzo szybko, bo już dwa lata później przekonałam się, że alkohol ma niezwykłą moc, ale przede wszystkim, że można go pić jak oranżadę. Ja tak piłam – jakbym po długiej wyczerpującej wędrówce dostała w ręce bukłak z wodą. A może raczej – z życiodajnym płynem. Piłam do dna. Piłam, dopóki było co wypić. Musiałam zaspokoić to nienasycone pragnienie, potworne wewnętrzne ssanie, które każe sięgać po następnego drinka, a potem po kolejnego.

Tacy sami

 Byłam dziewczyną, która nigdy nie miała dość. Wypijałam pierwszą porcję: kieliszek scotch whisky, lampkę calvadosu, szklaneczkę bourbona – uwielbiałam zagraniczne alkohole, choć miały czasem ohydny smak. Ich bajeczne nazwy, ten cudowny kolor, drażniący zapach były wizytówką i zapowiedzią czegoś znacznie lepszego niż to, co przypadło mi w udziale. Czegoś cudownego, połyskującego drobinkami wspaniałości. Miałam nadzieję, że przeniosą mnie w inny świat, sprawią, że stanę się zupełnie inną dziewczyną – wyjątkową, światową. Że będę jak Holly Golightly ze Śniadania u Tiffany’ego. Na początku to naprawdę działało – stawałam się lepszą wersją siebie. Dużo lepszą! Ładniejszą, mądrzejszą, dowcipniejszą, czarującą. Ludzie mnie uwielbiali. Pierwszy raz w życiu – dzięki magii alkoholu – stałam się częścią świata. Zniknęła niewidzialna przegroda odcinająca mnie od innych. Ale dość szybko to się skończyło. Gdy pierwsza porcja alkoholu otwierała śluzę oddzielającą mnie od innych, chciałam utrzymać ten stan jak najdłużej, a dokładniej rzecz ujmując – podkręcić go. Skoro jeden kieliszek wprawia mnie w tak cudowny nastrój, zamienia mnie w księżniczkę, co dopiero stanie się po drugim, trzecim i czwartym?! Nie działało. Kolejne porcje alkoholu zmieniały mnie najpierw w kukłę, a potem w agresywne monstrum, które zostało oszukane – przecież miało być wspaniale, miałam być gwiazdą wieczoru, dlaczego ludzie odsuwa

Zostało Ci jeszcze 85% artykułu

Wykup dostęp do archiwum

  • Dostęp do ponad 7000 artykułów
  • Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
  • Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Wyczyść

Zaloguj się

Życie warte życia
Mika Dunin

występująca pod pseudonimem polska pisarka i dziennikarka, kulturoznawczyni, stypendystka Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Od 2009 roku prowadzi blog o uzależnieniu od alkoholu...

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze