Zwycięstwo o smaku porażki
fot. scott walsh / UNSPLASH.COM
Oferta specjalna -25%

Drugi List do Koryntian

0 opinie
Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 59,90 PLN
Wyczyść

Ap 11,19a;12,1.3-6a.10ab / Ps 45 / 1 Kor 15,20-26 / Łk 1,39-56

Przychodzą takie momenty w życiu, kiedy coś trzeba zakończyć, pożegnać się: jakiś etap jest za nami, ukończony i uwieńczony – sukcesem bądź porażką. Wówczas cała energia życiowa, adrenalina, wysiłek intelektualny czy skupienie zaczynają z nas ulatywać. Często pojawia się pytanie: Co dalej? Jaki następny ruch? Co teraz?

Niektórzy mówią: trzeba mieć projekt, pomysł, plan na siebie. Ale co dalej? Co, kiedy minie się zakręt i wyjdzie na prostą, przekroczy magiczny cel? A co, kiedy plan okaże się porażką i wstydem?

Jest taka pieśń, którą Kościół od wieków śpiewa w czasie wieczornej liturgii. To Magnificat – pieśń zwycięstwa, które zna smak porażki. To pieśń ludzi odkrywających moc, choć pamiętających dobrze stan słabości. Hymn tych, którzy zaznali głodu i własnego ubóstwa, ale pośrodku tego stanu zostali nasyceni i wzbogaceni.

Ten hymn zgodnie z tradycją liturgiczną Kościoła trzeba śpiewać każdego wieczoru: niezależnie od tego, czy kończący się dzień jest dniem tryumfu czy wstydliwej porażki. Czy kończący się dzień jest twoim ostatnim dniem życia, czy kolejnym z wielu. Trzeba go śpiewać, byś nie zapomniał, że ta ziemia to za mało – ona nie pomieści w całości ciebie i twojego życia: twoich planów i tęsknot, zarówno tych frustrujących i niezrealizowanych, jak i tych uwieńczonych sukcesem i spełnionych, które przecież także przeminą.

Magnificat to hymn tych, którzy odkryli, że nasze pragnienia i cele, nawet te najbardziej zwariowane i schorowane, kryją w sobie tęsknotę za nieskończonością – po ludzku szaloną wizją – gdzie człowiek: cały, ze wszystkim, co w nim jest ukryte i aż nazbyt jawne, zostanie do końca i w całości pokochany i przyjęty.

Jako pierwsza Magnificat wyśpiewała Matka Boga – Matka Boleściwa – jedna z nas, Miriam z Nazaretu. Ten hymn szedł za nią przez całe życie: od Betlejem, przez Nazaret, Kanę Galilejską, Kalwarię, aż po ostatnie dni jej życia, kiedy cała: z duszą i ciałem, została wzięta do upragnionego domu Ojca, w którym jej Syn przygotował mieszkanie.

To także jest i nasz ostateczny cel – to nasz plan. Oby wszystkie nasze projekty i pomysły znalazły swoje mieszkanie i były wzięte z całym naszym życiem do domu Ojca. A te, które nie mogą się tam pomieścić, niech już tutaj obumierają na naszych oczach. Ale by nie tracić ducha i nie dać się zwieść tym pozornym porażkom, śpiewajmy już teraz pieśń zwycięstwa: „Wielbi dusza moja Pana…”.

Zwycięstwo o smaku porażki
Michał Adamski

były dominikanin....

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze