Są takie momenty, pewnie nie tylko w moim życiu, kiedy najbardziej potrzebną cechą w relacji nie jest wcale zapał, ale cierpliwość. W języku polskim to słowo tłumaczy się samo: to wytrzymałość na cierpienie, budowanie wewnętrznej pojemności, która pomaga je przeżyć. Cierpliwie więc coś się znosi, cierpliwie czeka na wypełnienie jakiegoś braku, cierpliwie tłumaczy, zatrzymując się przy kimś, kto nie rozumie.
Cierpliwość to sprawa bardzo subiektywna – to, że ponosząc pewne koszty, znoszę czyjeś zachowanie, wcale nie znaczy, że ten ktoś robi coś źle. Bywa, że mamy po prostu różne oczekiwania, wrażliwości, jesteśmy w różnych momentach naszego życia. Nie chodzi więc o to, że ktoś czymś zawinił. Czasem jedyny winny to zmęczenie materiału.
Miewam chwile, gdy patrząc na mój polski Kościół, który jest moim domem, ukochaną Matką, z którym żyję na dobre i na złe już tyle lat, nie czuję niczego innego niż zmęczenie. I brak cierpliwości. Kolejna niezrozumiała decyzja personalna na kościelnych szczytach, która napędzi wyłącznie i tak już rozhulane spory, co gorsza – zabije w tak wielu ludziach nadzieję, że ważne stanowisko obejmie ktoś, kto oddycha Ewangelią. Tłumacz teraz całemu światu,
Zostało Ci jeszcze 75% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń