List do Galatów
„Więź”
Z czym do Unii?
Dobre geny i wódkę wniosą Polacy do Unii Europejskiej – odpowiada na zadane przez styczniową „Więź” pytanie o to, co Polska może wnieść do Unii, prof. Piotr Słonimski. Ale żarty na bok, pytanie jest całkiem poważne, chociaż – jak zauważają Niemiec Nicholas Lobkowicz i Francuz Alain Touraine – dziwne, bo gdy Portugalczycy czy Grecy przystępowali do UE, nie pytali się o to, co do niej wnoszą, a Polska nigdy nie przestała być częścią Europy. Ankieta leczy więc częściowo nasz kompleks niższości, gdyż liczne grono odpowiadających mnoży argumenty przemawiające za tym, że nasz – ewentualny – udział w Unii Europejskiej będzie znaczący.
Pogłębioną analizę problemów związanych z Unią przedstawia Rocco Buttiglione w tekście Sokrates i Chrystus. Religia i wolność religijna w debacie o konstytucji Unii Europejskiej, w którym broni obecności religii i odniesień do chrześcijaństwa w przyszłej konstytucji Unii, widząc w nich warunek zabezpieczenia demokracji przed nią samą: „demokracja bez wartości musi padać ofiarą powszechnej korupcji i zepsucia. Demokratyczna zasada tolerancji wymaga czegoś innego: przekonania, że każda osoba ludzka ma prawa i jednocześnie obowiązek szukania prawdy w wolności mocą własnej inteligencji i wysiłkiem własnej woli. Nikt nie może uznawać prawdy za innego człowieka, dlatego też nikt nie może próbować do niczego zmuszać innego człowieka w kwestiach dotyczących sumienia. Inne stanowisko doprowadziłoby do nowego rodzaju totalitaryzmu. Autor pokazuje, że dzisiejszej Europie grozi jednak takie niebezpieczeństwo – wynika ono z wojującego relatywizmu.
Przegląd postaw polskich katolików wobec Unii proponuje o. Ksawery Knotz. Jego zdaniem, prounijna lewica, zabiegając o poparcie Kościoła w sprawie przystąpienia do Unii, jest nawet w stanie zrezygnować „przynajmniej do czasu – z poruszania drażliwych tematów, np. aborcji, które mogłyby spowodować nerwową reakcję Kościoła i utożsamianie Unii z wrogą Kościołowi organizacją”. Życie dopisało epilog do tej wypowiedzi – już zapowiedziano nowelizację ustawy regulującej tę kwestię; czy oznacza to, że Kościół ostatecznie poparł wstąpienie do Unii i już się z tego nie wycofa? O. Knotz dowodzi, że sprawa nie jest prosta i grozi wręcz podziałem wewnątrz Kościoła w Polsce. Jak go uniknąć – o tym w artykule Obawy i nadzieje. Katolicy wobec Unii Europejskiej.
Na zakończenie pozbawieni zostajemy nadziei na spowiedź przez Internet. Ks. Andrzej Draguła mnoży argumenty przeciw i podkreśla, nawet w tytule, że w tej sprawie Ciało [jest] koniecznie potrzebne.
(AG)
„Znak”
Chrześcijaństwo w oczach Żydów
Styczniowy numer „Znaku” próbuje zdać sprawę z najnowszych tendencji dialogu chrześcijańsko–żydowskiego. Czyni to w sposób szczególnie interesujący dla chrześcijan, jako że przedstawia perspektywy i wysiłki strony żydowskiej na rzecz zrozumienia chrześcijaństwa i uznania jego religijnej prawomocności.
Pięknym świadectwem takiej postawy jest artykuł ortodoksyjnego rabina Irvinga Greenberga, proponującego „nowy model żydowskiej afirmacji chrześcijaństwa”, który „umożliwiłby obu stronom uszanować w pełni naturę drugiej religii we wszystkich sformułowaniach jej wiary”. Autor próbuje pokazać, w jaki sposób teologia żydowska może „być otwarta na chrześcijańskie samorozumienie – łącznie z niezwykłymi, niewiarygodnymi twierdzeniami o zmartwychwstaniu, wcieleniu”. Greenberg zaskakuje swoją otwartością. Uważa np., że „kiedy pierwsi chrześcijanie rozpoznali Jezusa, byli wiernymi Żydami. (…) Jest to niezwykle wierna odpowiedź Żyda: rozpoznać nadejście mesjasza i odpowiedzieć na nie”. Równie zaskakujące i bliskie chrześcijaninowi mogą wydać się słowa, w których autor stwierdza, że „nie wyklucza możliwości, że sakramentalne chrześcijaństwo jest rzeczywiście wyższą formą religii biblijnej, to znaczy taką, w której Bóg jest bardziej obecny i widoczny”. Nieprzypadkowo ks. Michał Czajkowski w swoim entuzjastycznym komentarzu do tego tekstu podkreśla jego nowatorski charakter i olbrzymie znaczenie dla dialogu chrześcijańsko–żydowskiego. Ponadto, jak słusznie zauważa polski biblista, artykuł rabina Greenberga „uderza zbieżnością” z deklaracją Dabru emet, napisaną w 2000 roku przez czterech amerykańskich myślicieli żydowskich. Również ten, przełomowy, jeśli chodzi o postrzeganie chrześcijaństwa z perspektywy teologii żydowskiej, dokument przypomniany został w numerze wraz z poświęconą mu dyskusją z udziałem m.in. Michaela Signera (współautora deklaracji), Stanisława Krajewskiego, ks. Johna Pawlikowski i ks. Łukasza Kamykowskiego.
Ks. Kamykowski dostrzega w Dabru emet wiele punktów dyskusyjnych, których nie może jako chrześcijanin zaaprobować, podkreśla jednak: „ze względu na dynamiczną wizję relacji między judaizmem i chrześcijaństwem są one dla mnie znakiem nadziei, nie zaś rozpaczy”.
W rubryce Diagnozy zamieszczono m.in. refleksje o. Józefa Augustyna na temat problemu nadużyć seksualnych księży. Autor zauważa, że zbrodnie te „nieczęsto wychodzą na światło dzienne”, stąd też „nagłośnienie nadużyć seksualnych księży w mediach (…) może mieć także pozytywną stronę”.
(PŁ)
Józefa Hennelowa, Niedowiarstwo moje, Kraków 2002, Wydawnictwo Znak, s. 150
Cegiełki, które budują wiarę
„Z każdym z nas dzieje się cud, jeśli tylko wierzymy. I każdy z nas wie, jak bardzo wiara jego wymaga wspomożenia – właśnie przez Tego, który cudu ma dokonać. I jest to najważniejsza sprawa naszego życia, jakiekolwiek by było” (Józefa Hennelowa, Niedowiarstwo moje).
Niedowiarstwo moje to, jak mówi podtytuł, zbiór „refleksji religijnych”, tekstów drukowanych w różnych miejscach i czasie. Tym, co je łączy, jest głęboka zaduma nad światem, nad życiem i nad sobą, odnajdywanie Boga w codziennych – i niecodziennych – czynnościach, w innych ludziach, w sobie. Każde z wydarzeń, o których pisze autorka, jest cegiełką budującą i umacniającą wiarę jej i – za jej pośrednictwem – czytelnika. Felietony Hennelowej zostały pogrupowane w czterech działach: Confiteor, Świadkowie, Świadectwa, Credo.Pierwszy poświęcony jest refleksji nad sobą. W przypadkach autorki odnajdujemy zdarzenia z własnego życia. Każdy z nas ma bowiem w pamięci potrzebującego człowieka, któremu kiedyś nie pomógł, uczynki, które uważa za błąd, albo te, które powinny były zaistnieć, a nigdy nie zaistniały. W takich trudnych chwilach pomagają przewodnicy – świadkowie. O nich mówi drugi dział książki. Hennelowa wspomina tu swoich przyjaciół i mistrzów. Mówi o tych, z którymi stykała się osobiście – o Karolu Wojtyle, Jerzym Turowiczu – ale przywołuje także osoby, z którymi nie spotkała się nigdy bezpośrednio: ks. Popiełuszkę, księży proboszczów z małych parafii czy swojego patrona, św. Józefa.
Część trzecia, Świadectwa, i czwarta, Credo, poświęcone świętom Bożego Narodzenia i Wielkanocy, to serie pytań o obecność wiary i Kościoła we współczesnym świecie. Czy należy pisać o wszystkim, oglądać wszystko, co serwuje nam współczesność, nierzadko wyzbyta skrupułów i wstydu? Czy poddać się pośpiechowi, niedającemu nawet czasu na refleksję? Jaka jest w tym wszystkim rola mediów? Jaka jest rola Kościoła?
Hennelowa nie poucza i nie daje odpowiedzi na wszystkie pytania. Stawia je z pozycji człowieka poszukującego prawdy i słuszności. Jej pytania są jak kamyczek, uruchamiający lawinę nowych pytań. Stanowią zachętę do obserwacji i do życia świadomego, do szukania Boga we wszelkich przejawach życia.
(EM)
Oceń