Jest 10 listopada 2019 roku, jestem na Sycylii, w Giardini Naxos, biorę z hotelowej półki książki Andrei Camilleriego, konfrontuję to, co widzę na własne oczy, ze światem jego sycylijskich powieści. Caterina, właścicielka hotelu Palladio, pyta mnie o ocenę jego pisarstwa. Trudno mi być obiektywnym, bo się przyjaźniliśmy, kilka jego powieści przetłumaczyłem, bardzo go lubiłem. Ale muszę się wypłacić za gościnę wyważonym słowem. Otóż – mówię Caterinie, patrząc na zatokę Taorminy – bez względu na to, czy ktoś jest za takim pisarstwem, jakie uprawiał Andrea Camilleri, czy nie, na kilka walorów każdy zwróci uwagę.
Po pierwsze: na umiejętność budowania postaci za pomocą krótkich dialogów. Pomagało mu w tym zapewne doświadczenie wyniesione z teatru scenicznego i radiowego, gdzie m.in. adaptował i reżyserował, chyba jako pierwszy we Włoszech, Becketta. I swojego krajana Pirandella.
Po drugie (a może to powinno być pierwsze?): na społeczny pejzaż. Wchodząc w kryminalną fabułę powieści Camilleriego, mimochodem obserwujemy spustoszenie architektoniczno-inżynieryjne, jakie się dokonało na Sycylii za sprawą mafii (autostrady, które urywają się w najmniej spodziewanym miejscu), poznajemy pewien typ miejscowego polityka, który mówi, by nic nie powiedzieć, i nie wiadomo, co myśli, choć wiadomo, od kogo zależy. Wi
Zostało Ci jeszcze 75% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń