Umrzeć, by się narodzić
Oferta specjalna -25%

List do Rzymian

0 opinie
Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 54,90 PLN
Wyczyść

Iz 43,16-21 / Flp 3,8-14 / J 8,1-11

Do Pana Jezusa przyprowadzono kobietę, której grzech był oczywisty, niebudzący żadnych wątpliwości. I nie do pozazdroszczenia byłaby jej sytuacja, gdyby uczeni w Piśmie i faryzeusze w swych przewrotnych sercach nie obmyślili zasadzki na Jezusa i w tym celu nie przyprowadzili grzesznicy do Nauczyciela. Dla nich wszystko było już jasne. Nie przewidzieli tylko jednego – że Ten, od którego oczekiwali potwierdzenia własnej „sprawiedliwości”, własnych grzesznych zamysłów, jest Jedynym Sprawiedliwym i nie przyszedł, by świat sądzić, ale szukać tych, którzy zginęli, tych, „którzy się źle mają”. Faryzeusze nawet nie przypuszczali, że na ich oczach Jezus swoją przebaczającą miłością wydobędzie tę grzeszną kobietę z samego dna ludzkiego upodlenia, że ją ocali od prawdziwej śmierci, którą sprowadzał na nią grzech, i obdarzy nowym życiem.

Nie wiedzieli też, że Jezus nigdy nie pyta: „Kto z nich jest bez winy?”, ale: „Kto z was jest bez winy?”. I czeka, aż człowiek stanie w prawdzie wobec własnego sumienia, nie wobec sumienia bliźniego. Faryzeusze nie wytrzymali tego czekania. Odeszli, nie rozumiejąc nic z przebaczającej miłości Jezusa. On chciał im pokazać, że jeszcze gorsze jest zło, którego człowiek nie widzi w sobie, którego korzenie tkwią ukryte głęboko w jego sercu. I żeby je nazwać po imieniu, trzeba czasem podjąć niemały wysiłek. Obyśmy nie odeszli wtedy – jak odeszli faryzeusze – „w cień śmierci”. Prawdziwe nawrócenie człowieka to nie tylko zaniechanie grzesznych czynów, ale rzeczywista przemiana serca, uznanie „za stratę” wszystkiego, co było złem, co oddalało mnie od Bożego wezwania „w górę”, od tego Pawłowego pędu „ku wyznaczonej mecie”.

„Pozostał jedynie Jezus i kobieta, stojąca na środku”. „Na środku”, czyli pomiędzy swoim – i już nieswoim – grzechem a Bożym miłosierdziem. Miała odwagę zostać, bo zrozumiała, że coś w niej się dokonało, coś zostało przemienione; coś w niej umarło, by mogło narodzić się „nowe”. I zrozumiała to, czego nie pojęli faryzeusze i uczeni w Piśmie – że ona, tak bardzo zbrukana grzechem i pozbawiona w oczach innych ludzkiej godności, ma coś do podarowania Temu, przed którym stoi – swój własny grzech. Miłość Jezusa większa jest od najgorszej nawet nędzy i upadku człowieka.

I miała nadzieję, która przemieniła jej serce, nim jeszcze usłyszała: „I Ja ciebie nie potępiam. Idź, a od tej chwili już nie grzesz”.

Czas wielkiego postu – może to właśnie „ta chwila” dla mnie.

Umrzeć, by się narodzić
Janina Wacławska OP

dominikanka, przeorysza wspólnoty sióstr klauzurowych w klasztorze w Świętej Annie....

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze