fot. corsin taisch / unsplash

Prawda o naszej wierze wychodzi w praktyce, każdego dnia. To, że ktoś będzie nadzwyczajnym czcicielem takiego czy innego świętego, że będzie bardzo gorliwie się modlił podczas mszy świętej i dużo mówił o Panu Bogu, również publicznie, to naprawdę niewiele znaczy.

Rozmawiają Wacław Oszajca SJ i Katarzyna Kolska

Kilka tygodni temu czytaliśmy w niedzielę Ewangelię, w której padło dość dramatyczne pytanie Jezusa: „Czy Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?”. Jak sobie ojciec na nie odpowiada?

Warto tę wypowiedź osadzić w konkretnym kontekście. Jezus wie, że z trudem dociera do ludzi ze swoim posłannictwem, ze swoją koncepcją Boga i wspólnoty wierzących. Apostołowie nie do końca rozumieją, o co Mu chodzi. Stara się ich przekonać do siebie, zbudować z nimi więź, bo trudno, żeby Mu uwierzyli, jeśli się z Nim nie zaprzyjaźnią. Stąd to pytanie, czy ten człowiek – bo Syn Człowieczy to przecież człowiek – z którym są w dzień i w nocy, jest godny zaufania? Jeśli tego zaufania nabiorą, wówczas potwierdzą to, co Jezus pragnie im przekazać.

To pytanie oczywiście wybrzmiewa również dzisiaj – czy my, tak jak apostołowie, próbujemy zrozumieć, o co chodzi Jezusowi? Odnoszę wrażenie, że mamy z tym ogromny problem. Jezus, ten ewangeliczny, nie pasuje do dzisiejszej mentalności. Bo jeśli Go nazywamy Zbawicielem, Pomazańcem, Królem, to te słowa niewiele mówią współczesnemu człowiekowi.

No tak, ale z drugiej strony tego samego Zbawiciela, Pomazańca, Króla poznajemy jako tego, który jest z ludźmi, który z nimi je, który uzdrawia, który nie osądza, który jest łagodny.

I w tym kierunku trzeba iść, jeśli chcemy, żeby nauka Chrystusa dotarła do współczesnego człowieka. Wtedy są dwa wyjścia: albo ktoś Mu zaufa i będzie pogłębiał tę więź, albo ją zaniedba. Jest właściwie jeszcze trzecie wyjście – ktoś może uznać, że propozycja Chrystusowa nie objaśnia życia, więc nie ma powodu, żeby w ogóle sobie nią zawracać głowę.

Bez więzi nie ma wiary?

Nie ma. Bo więź oznacza zaufanie, a z zaufania bierze się zmiana myślenia, sposobu postępowania. Tymczasem my w Kościele wymagamy zachowań bez przekonań. Stąd mamy niejednokrotnie taką dość pokraczną pobożność, dewocję. Rozum śpi, bo zagraża pobożności. Weźmy epidemię – nie liczy się zdanie lekarzy, nie liczy się zdanie fachowców, którzy kierują się wiedzą i doświadczeniem – myślę na przykład o szczepionkach i o komunii na rękę – bo pobożność jest ważniejsza. W ten sposób ośmieszamy Pana Boga. Wymagamy cudów, zapominając, że największym cudem, jaki Pan Bóg sprawił, jest ludzki rozum.

Zostało Ci jeszcze 85% artykułu

Wykup dostęp do archiwum

  • Dostęp do ponad 7000 artykułów
  • Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
  • Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Wyczyść

Zaloguj się

Tylko czasami bywamy szczęśliwi
Wacław Oszajca SJ

urodzony 28 września 1947 r. w Zwiartowie – jezuita, teolog, poeta, eseista, publicysta prasowy i radiowy, autor licznych książek, znany kaznodzieja i rekolekcjonista. Mieszka w Jastrzębiej Górze....

Tylko czasami bywamy szczęśliwi
Katarzyna Kolska

dziennikarka, redaktorka, od trzydziestu lat związana z mediami. Do Wydawnictwa W drodze trafiła w 2008 roku, jest zastępcą redaktora naczelnego miesięcznika „W drodze”. Katarzyna Kolska napisała dziesiątki reportaży i te...

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze