„To było w Krakowie, przed kościołem św. Anny. Wszedłem tam na chwilę modlitwy przy grobie św. Jana Kantego. Gdy wychodziłem, na schodach usłyszałem za sobą: »Proszę księdza!«. Odwróciłem się i zobaczyłem młodą kobietę. Nigdy jej wcześniej nie widziałem. Spytała: »Czy mogę księdzu zadać pytanie?«. »Proszę« – odpowiedziałem. Spojrzeliśmy sobie w oczy. Zanim zadała pytanie, z jej oczu popłynęły łzy. Takie łzy, przy których trudno powstrzymać swoje własne wzruszenie. Zapytała: »Proszę księdza, dlaczego kończą się wszystkie moje więzi? Mój kolejny bliski związek wczoraj się rozpadł. Dlaczego ja nie potrafię stworzyć trwałej więzi z drugim człowiekiem?«. Bardzo mnie poruszyło to pytanie młodej kobiety. Nie umiałem i pewnie nie chciałem powstrzymać swojego wzruszenia i łez. Odpowiedziałem: »Nie wiem, co pani powiedzieć«. Popatrzyła w moje oczy i powiedziała: »Księdza łzy są najpiękniejszą odpowiedzią«. Długo nosiłem w sobie to spotkanie, które głęboko dotknęło mojego serca i mojego życia”.
„Nie tylko twojego” – chciałoby się dopowiedzieć. Bo choć przytoczone wyżej zdarzenie dotyczy konkretnego człowieka – ks. Krzysztofa Grzywocza, to – opowiedziane w czasie głoszonych przez niego rekolekcji – głęboko dotyka wielu innych serc. Kropla drąży skałę, a krople szczerych łez kruszą, spulchniają i ożywiają serca. Własne i innych.
Byłem niedawno w domu moich rosyjskic
Zostało Ci jeszcze 75% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń