Ostatnio dwukrotnie miałem okazję zadać sobie pytanie, które powraca, gdy ludzie (z których przynajmniej jeden deklaruje się jako chrześcijanin) drastycznie różnią się w wyrażanych poglądach.
W takiej sytuacji na tapetę wyciągane są zwykle wskazania Jezusa z 18. rozdziału Ewangelii św. Mateusza, nakazujące upomnieć grzesznika w cztery oczy, następnie zaangażować w sprawę jeszcze dwie czy trzy osoby, a później „donieść Kościołowi”. To właśnie uczynił niedawno pewien dominikanin, wysyłając publiczny donos (do prowincjała, ale podany via media) na swojego współbrata, z którego poglądami (oraz – przyznać trzeba – nadpobudliwością medialną) się nie zgadza. Donos, chciałoby się rzec, utrzymany w najwyższych jakościowych rejestrach „branżowej” stylistyki: pełen jakże głębokiego zatroskania, dramatycznej ekspozycji ran zadanych przez nieprawomyślnego, patriotycznych i religijnych wykrzykników, wreszcie – rozdzierającej do szczętu serce czytelnika – braterskiej pokory i synowskiego oddania.
Dosłownie parę dni później chciałem donieść i ja. Jedna z moich fundacji otrzymała publicznym kanałem serię wiadomości od pana, który zwyzywał naszych podopiecznych od zasługujących na wdeptanie w asfalt „czarnuchów”, a po zwróceniu mu uwagi, rozwijał się dalej w
Zostało Ci jeszcze 75% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń