Posłani w związku z grzechem
Oferta specjalna -25%

Bogaci Jego ubóstwem

0 opinie
Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 9,90 PLN
Wyczyść

Kościół znajduje się w głębokim kryzysie- twierdzi Hans Küng. Jakie proponuje środki wyjścia z tej zapaści? Nic rewolucyjnego czy niestosownego. Na swój sposób takie postulaty może sformułować każdy wierzący człowiek.

Ks. Hans Küng (ur. 1928) jest szwajcarskim teologiem i filozofem. Był ekspertem II Soboru Watykańskiego. Od 1963 r. wykładał teologię dogmatyczną i ekumeniczną na uniwersytecie w Tybindze. Na tamtejszym uniwersytecie pracował w tym czasie (w latach 1966–69) jako profesor także ks. Joseph Ratzinger. W 1979 roku Kongregacja Nauki Wiary orzekła, że Hans Küng odszedł w swoich pismach od integralnej wiary katolickiej i dlatego nie może być uważany za teologa katolickiego i nie może pełnić misji nauczania. Jan Paweł II wspomnianą deklarację zatwierdził. Wkrótce po rozpoczęciu pontyfikatu, w roku 2005, papież Benedykt XVI przyjął Hansa Künga na prywatnej audiencji.

W kwietniu br. teolog opublikował list otwarty do biskupów świata, w którym zaapelował, by byli oni lojalni wobec głowy Kościoła, a równocześnie nie obawiali się zaangażowania w szczerą i otwartą krytykę papiestwa. Jego zdaniem Benedykt XVI w ciągu pięciu lat swojego pontyfikatu spowodował „wiele wypadków” i „zaprzepaścił wiele szans”, do których zaliczyć można, między innymi, brak zbliżenia z Kościołami protestanckimi oraz regres w dialogu z judaizmem. Wiarygodność władz Kościoła została dodatkowo osłabiona przez publiczne ujawnienie prawdy dotyczącej skandali seksualnych z udziałem duchownych. Küng uważa, że papiestwo znalazło się w krytycznym stanie i przewiduje upadek jego absolutyzmu. Dodaje jednak, że sytuacja ta nie doprowadzi do całkowitego upadku autorytetu urzędu Piotrowego, który koniec końców jest potrzebny w służbie jedności chrześcijan.

Stawiając taką diagnozę, teolog postuluje zniesienie celibatu i wyrażenie zgody na wyświęcanie kobiet. Zachęca ponadto biskupów, aby domagali się zwołania kolejnego soboru dla rozwiązania naglących problemów Kościoła.

Na tezy postawione w liście Hansa Künga odpowiedzieli m.in. amerykański teolog George Weigel: „Zajadłość teologiczna”, „Tygodnik Powszechny” nr 18 (3173), 2 maja 2010 (w numerze tym opublikowano pełną wersję listu Hansa Künga), oraz abp Henryk Muszyński: „Nie bierzcie wzoru z tego świata”, „Tygodnik Powszechny” nr 19 (3174), 9 maja 2010.

Trudno powiedzieć, jak szerokim echem odbił się list otwarty Hansa Künga, skierowany do biskupów Kościoła katolickiego w kwietniu tego roku. Przeczytała go jedna trzecia moich kleryków w seminarium krakowskim, a zapytywani przeze mnie księża (zarówno młodzi, jak i starsi) zaledwie o nim słyszeli (kilku czerpie o nim wiedzę z „Tygodnika Powszechnego”); dla młodzieży akademickiej czy licealnej list ten nie jest tematem do dyskusji na spotkaniach małych wspólnot. Oczywiście, nie robiłem w tym zakresie żadnych badań; zapuściłem jedynie tu czy tam płytką sondę…

Nie oznacza to, rzecz jasna, że nie warto o nim porozmawiać. A jeszcze bardziej o (niektórych!) problemach, jakie podnosi szwajcarski teolog (choć niekoniecznie w formule narzuconej przez niego).

Teza główna listu brzmi: „Kościół (…) znajduje się obecnie w najgłębszym kryzysie wiarygodności od czasów Reformacji”.

Zostawmy na boku aspekt historyczny tezy – Küng nie jest historykiem Kościoła nawet, jeśli czasami próbował nim być. Wydaje się wszakże, iż XIX stulecie było dla Kościoła, a szczególnie dla jego relacji ze zmieniającym się gwałtowanie światem (liberalizm, kwestia społeczna, zderzenie papiestwa z nowo powstającym państwem włoskim itd.), czasem o wiele trudniejszym. Poważne pytanie brzmi: czy i na ile Kościół jest dziś wiarygodny?

Wiarygodność traci ktoś, kto składa deklaracje, których następnie nie realizuje, lub – co gorsza – postępuje im wbrew. Według Künga Kościół, a ściślej rzecz ujmując, jego hierarchia: papież i biskupi, gwałtownie tracą wiarygodność, gdyż:

– Papież prowadzi Kościół w kierunku przeciwnym niż deklarowany: jego działania stoją w jawnej sprzeczności z duchem ostatniego soboru (niezręczności w dialogu ekumenicznym i międzyreligijnym, promowanie „klasycznej” formy rytu rzymskiego; konserwatywna obsada kurii; usztywnienie dialogu ze światem – obojętność wobec problemów nauki czy demografii);

– Biskupi nie mają odwagi wziąć na siebie odpowiedzialności za Kościół; lękają się działania prawdziwie kolegialnego (do Rzymu przesyłają wyłącznie zapewnienia o swojej lojalności); są więc współwinni postępującej centralizacji, a właściwie „kurializacji” Kościoła.

Brak wiarygodności i sztywność stanowisk w wielu istotnych kwestiach, takich jak etyka seksualna – twierdzi dalej Küng – pociągają za sobą powiększający się rozziew między papieżem a wiernymi (odpływ młodych z Kościoła, pustoszejące seminaria, frustracja zaangażowanych katolików świeckich, odchodzenie księży z kapłaństwa itd.); który to rozziew „kuria” usiłuje zakryć efektownym, quasi-posągowym PR-em oraz spektakularnymi wydarzeniami (jak papieskie pielgrzymki lub spotkania młodych).

Dramatyczną syntezą i „szczytem tych wszystkich kryzysów” nazywa Küng „wołający do nieba skandal”: ujawnione w Stanach Zjednoczonych, Irlandii i w Niemczech (do tej pory), a liczone w tysiącach przypadki „dokonanych przez księży nadużyć seksualnych wobec dzieci i nastolatków” oraz niezdolność do zmierzenia się z tym problemem w Kościele. To właśnie owa nieudolność doprowadziła do „nieznanego dotąd kryzysu przywództwa w Kościele i załamania zaufania do jego liderów”.
W taki sposób prezentują się zasadnicze linie wywodu szwajcarskiego teologa. Przytaczane przezeń argumenty, najczęściej konkretne wydarzenia obecnego pontyfikatu, w mniejszym stopniu zasługują na uwagę. Ich prezentacja nie wychodzi poza poziom publicystyki (np. powszechny w mediach motyw przyczynowego wiązania odejść z kapłaństwa i pedofilii księży z celibatem), czasami po prostu mija się z prawdą (np. w kwestii badań nad komórkami macierzystymi), a z zasady jest specyficznie selektywna w rejestracji faktów. Küng wie, że Benedykt XVI popiera budzący sprzeciw w środowiskach żydowskich proces beatyfikacyjny Piusa XII, nie wie jednak nic o wizycie papieża w rzymskiej synagodze; jeśli chodzi o relacje Kościoła z muzułmanami, Küng słyszał wyłącznie o papieskim wykładzie w Ratyzbonie; ubolewając nad zastopowaniem działań ekumenicznych przez papieża, nie dostrzega w ogóle relacji Kościoła łacińskiego z prawosławiem.

Podobnie rzecz się ma z konkretyzacją postulowanych zmian, a już zwłaszcza wtedy, gdy czytamy: „Kiedy ksiądz, po głębokim namyśle, pragnie się ożenić, nie ma powodu, dla którego musi automatycznie zrezygnować z urzędu, jeśli stoi za nim jego biskup i parafia. Poszczególne konferencje episkopatów powinny wziąć na siebie odpowiedzialność za rozwiązywanie tego rodzaju lokalnych problemów”. Otóż, jest powód: Kościół znał bowiem – to prawda – przez większą część swojej historii praktykę udzielania święceń kapłańskich żonatym mężczyznom; nie znał jednak praktyki zawierania małżeństw przez kapłanów (np. owdowiałych)1.

Jakie więc Küng proponuje poważne środki wyjścia z kryzysu?

Odpowiedź przedstawia się stosunkowo skromnie. Została ujęta w formę sześciu postulatów, z których cztery mają charakter rad – wymagań o charakterze duchowym i moralnym: nie milczeć wobec zła, działać kolegialnie, w zachowywaniu posłuszeństwa kierować się sumieniem, dokonywać zmian we wspólnotach lokalnych. Dwa pozostałe to: przygotować oddolnie programy reform oraz domagać się zwołania nowego soboru.

W sumie: nic rewolucyjnego czy niestosownego. Na swój sposób, a nawet wychodząc z innych przesłanek, takie postulaty może sformułować każdy wierzący człowiek. Pozostają one aktualne zawsze i wszędzie. To prawda, że z ich realizacją bywa różnie. Formy kolegialności, szerzej: wspólnotowości, postulowane były konkretniej w średniowieczu (ponoć „monarchicznym”…) niż dzisiaj: każdy biskup miał obowiązek zwołać synod dwa razy w roku, w XV-wiecznej Polsce – raz. Oczywiście, czynili to rzadziej. Niemniej, krakowski biskup Oleśnicki w ciągu 33 lat swego pontyfikatu poprowadził aż cztery synody diecezjalne. Również sobory odbywały się częściej niż w czasach nowożytnych, chociaż (dość paradoksalnie) – zwłaszcza w XII i XIII wieku – były raczej wyrazem centralizacji niż kolegialności w kierowaniu Kościołem. Küngowi bliższy jest oczywiście wiek XV, który również widział serię soborów (1409, 1414–1418, 1423, 1431–1445), wraz z towarzyszącą im odważną i głęboką (choć w punkcie dojścia wykraczającą już poza granice ortodoksji) eklezjologią.

Z drugiej strony, dzisiaj tak papież, jak i każdy biskup ma jeszcze wiele innych sposobów przeprowadzenia konsultacji: od 1967 roku regularnie odbywają się sesje synodu biskupów dla całego Kościoła lub dla Kościołów poszczególnych części świata. Bardzo zaawansowane są już prace przy kolejnym, dotyczącym Bliskiego Wschodu. Na poziomie poszczególnych diecezji mamy kongregacje rejonowe i dekanalne, rady kapłańskie i duszpasterskie. Czasami myślę, że z kolegialnością – wbrew temu, co twierdzi Küng – najtrudniej jest na poziomie najniższych struktur kościelnych: rady parafialne są większą fikcją niż synod biskupów!

Największym wszakże problemem Kościoła dziś wydaje się nieporadność w zderzeniu z prawdą o własnym grzechu, a nie realizowany model przywództwa. Zostaliśmy boleśnie skonfrontowani z własnym grzechem – publicznym i masowym, przez lata skrywanym. Rzecz dotyczy samego serca misji Kościoła. Kościół jest bowiem posłany – tak, jak Chrystus – „w związku z grzechem”; jest posłany do grzesznika – by mu pomóc, nie po to, by go sądzić czy się nim gorszyć. Kościół nie jest od tego, by ludzi zamykać do więzień – od tego jest prokuratura i wymiar sprawiedliwości w każdym państwie. Kościół jest od tego, by ludziom grzesznym – także w więzieniach, jeśli tam słusznie trafili – nieść orędzie zbawienia. Oczywiście, nie ma fikcyjnego albo połowicznego wyjścia z grzechu. Publiczny grzech wymaga publicznej pokuty. Od czasów św. Cypriana Kościół wie, że poważne rany – zadane przez grzech – wymagają radykalnych środków – skalpela, a nie maści. Jednakże surową pokutę grzesznik może podjąć jedynie wsparty miłością i akceptacją swojej wspólnoty, która go nie zostawia samego w walce z własnym grzechem; nie wypiera się go – jakby nie był „jednym z nas”. Otóż takich wspólnot nie tworzy się odgórnym poleceniem, nawet soborowym. One się tworzą oddolnie – są małe i konkretne, gromadzą się na czytanie Słowa Bożego i wspólne przeżywanie Eucharystii. Zmieniają następnie kształt tradycyjnej parafii. O tych wspólnotach Küng nic nie mówi, podobnie jak o przeżywaniu wiary w ogóle – co najwyżej nazywa je (z wyraźnym dystansem) „charyzmatyczno-konserwatywnymi grupami”, które nie potrafią powstrzymać żadnych patologicznych zjawisk w Kościele.

1 Dopuszczały ją jedynie niektóre z Kościołów prawosławnych – zawsze jednak łączyło się to wówczas z koniecznością zaprzestania sprawowania funkcji kapłańskich.

Posłani w związku z grzechem
abp Grzegorz Ryś

urodzony 9 lutego 1964 r. w Krakowie – kardynał, arcybiskup metropolita łódzki, w latach 2011-2017 biskup pomocniczy archidiecezji krakowskiej, profesor historii Kościoła, ceniony rekolekcjonista i kaznodzieja. Do 2011 rok...

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze